Rozdział XXXV

1K 54 229
                                    

Życie to nie Disney.
Nikt nie przyjedzie na białym koniu aby cię uratować.
Sami to musimy zrobić


Było mi już wszystko jedno. I tak po wyznaniu Tygrysicy (czytaj Ava) połapali by się kim jestem. Wystarczyłoby wrzucić moje zdjęcie do jakiegoś programu, postarzeć, dobrać odpowiednią fryzurę i koniec. Byłabym udupiona jak Kapitan w lodzie.

- Jesteś tą kobietą, która stała za barem u... u Steve'a na urodzinach! - powiedział czarnowłosy chłopak przeczesując grzywkę.

- Ja pierdziele! - krzyknęła z radości dziewczyna ze związanymi włosami i rzuciła mi się na szyję. - Moją nauczycielką przez trzy miesiące była Abigail Chase! Światowa mistrzyni pole dance! W wieku...

- Tak, wszyscy już to wiedzą Ava. - przerwał dziewczynie Luke, kładąc swoje okulary na podłodze.

- Cóż... - powiedział cicho Kapitan klękając przede mną. - Chyba przyszła kolej też i na mnie. - mówiąc to niebieskooki mężczyzna odpiął pasek od swojego hełmu i zdjął go.

- Ty szmato... - powiedziałam przez łzy widząc znajomą twarz. - Ty chuju jebany...

Przede mną stał dość dobrze zbudowany blondyn z pięknymi błękitnymi oczami, w których można by się utopić. Jego blade, pełne usta były ułożone w delikatny uśmiech, a na jego prostym nosie znajdowało się parę drobnych zadrapań bo ostatniej misji.

- Okłamałeś mnie! - krzyknęłam ocierając rękawem kurtki łzy. - Tak się nie robi Rogers!

- Wypraszam sobie! - zaprotestował siadając na czarnej posadzce. - Ja w przeciwieństwie do ciebie powiedziałem ci gdzie pracuję! A ty mnie na okrągło okłamywałaś. Na rolkach nie jeździsz, bo nie umiesz, widziałem na Instagramie Judy! Albo to, że Emma była najlepszą przyjaciółką twojej siostry! Że spotykałaś Harry'ego tylko i wyłącznie wtedy jak jego ojciec przychodził, bo inne porwane dzieci! Mogę wymieniać bez końca!

- Chuj ci w dupę i tyle. - mówiąc to wzięłam chusteczkę od Petera i wyczyściłam nos. - Poza tym, ja i Jess po części byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.

- Też się cieszę na twój widok, a teraz reszta idziecie po kasę, wygrałem zakład. - mówiąc to Steve aka mrożonka przytulił mnie mocno do siebie.

- Ej, ej! A który dzisiaj!? - zapytał panicznie Clint.

- Dwudziesty.

- Czy wy kurwa zrobiliście zakład o to kiedy zdejmuję maskę? - zapytałam ze śmiechem przez łzy, kładąc głowę na ramieniu olbrzyma.

Rozśmieszyło mnie to. Była to jedyna śmieszna rzecz jaka w ciągu tych dwudziestu minut mnie spotkała.

- Oczywiście! A jako że dwudziestka to moja szczęśliwa liczba to obstawiłem ją w dzisiejszym miesiącu. I jak widać opłaciło się!

- I cyk kolejne pięć stówek w plecy. - powiedział Tony wyciągając z portfela pięć banknotów i rzucił je staruszkowi. - O i cyk. Już je z powrotem zarobiłem.

- Zgred z ciebie. - mówiąc to Ava wyciągnęła telefon i zaczęła coś w niego wstukiwać.

- Ktoś tu nie umie przegrywać! - powiedział radośnie Kapitan odbierając od Avengers resztę pieniędzy.

- Pierdol się stara szmato. - burknęła Wanda wyjmując z kieszeni zaskórniaki. - Na kosmetyki miało to iść.

- Jakoś przełknę to przekleństwo. - mówiąc to schował pieniądze do kieszeni i poprawił moje włosy.

Córka ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz