Rozdział XXIX

1.7K 63 257
                                    

No ale skąd miałam wiedzieć,

że ma alergię na arszenik?


Pamiętacie jak rozdział wcześniej mówiłam, że wszystko było zajebiste, dopóki pewnego dnia na salę z Avengers nie wszedł mój stary znajomy z H.Y.D.RY? Cóż, nadszedł czas abyście poznali imię tego skurwiela. Moi drodzy przedstawiam Deadpoola! Chuja, który zostawił mnie na Syberii kiedy zostałam postrzelona, zboczeńca, który dobiera się do wszystkiego co można wyruchać i debila, który nie potrafi trzymać języka za zębami (on był tyle razy zsyłany na zastrzyk ile ja wypowiedziałam przekleństw przez całe swoje życie).

Ale zacznijmy od początku.

Dzień naprawdę zaczął się dobrze. Wróciłam z roboty (klub) pół godziny wcześniej, spałam dziewięć godzin, a sąsiad remontu nie robił. Bez problemu wstałam z łóżka (zazwyczaj potrzebuje jakiś dziesięciu minut na znalezienie chęci do tego), nie rozgotowałam makaronu (jestem chujową kucharką, jedyne co potrafię zrobić to jakieś danie z makaronem, usmażyć warzywa czy kurczaka, wsadzić mrożonkę do piekarnika i zadzwonić do swojej ulubionej pizzeri po hawajską), poćwiczyłam na rurze, nie dostałam załamania nerwowego, Ruri nie rozjebała mojego i mieszkania Steve'a (otwieram drzwi, a ona za każdym razem ucieka z mieszkania tak jakbym ją głodziła, torturowała i bóg wie co jeszcze i leci do Steve'a. Mała kurwa). No oczywiście dla Harry'ego dzień bez wyrzutów w moją stronę to dzień stracony, ale już się do tego przyzwyczaiłam (opierdol dostałam za akcję z dzieciakami w banku taka ich próbna pierwsza akcja, dzieciaki były zadowolone, Avengers trochę miej). Dostałam telefon z policji, że znaleźli jednego z podejrzanych w sprawie morderstwa mojej siostry (to jest ten, którego dałam jak na tacy podczas małej zabawy terrorystów na mojej terapii, tak to jest ten chuj, który próbował mi BFF zabić). Mrożonka wyjebała się z Tonym na schodach, Shmatron poparzyła się kawą, a pirat wyjebał się o swój za długi płaszcz. Kiedy weszłam do sali zastałam dzieciaki, które tak same z siebie zaczęły się rozciągać. Zrobiliśmy rozgrzewkę bez żadnych przeszkód i zaczęłam ćwiczyć z nimi na matach elementy akrobatyki.

- Ooo Emmussiaaa moje drogie kochane dziecko! Czyli jednak wracasz do starego fachu i wzięłaś się za naukę nowego pokolenia morderców! - usłyszałam za sobą głos, którego wolałam nigdy nie usłyszeć, podczas wykonywania serii uników i akrobacji.

- Pierdol się Wilson - powiedziałam pokazując środkowy palec nadal stojąc tyłem do chuja, a temperatura mojego ciała wzrosła o jakieś parę stopni.

- Zawiodłaś mnie koteczku - powiedział, żałośnie mężczyzna. - Nie tak powinno się witać z starym kumplem, Scarlet przywitała mnie dużo lepiej.

- Starym kumplem? - zapytałam, odwracając się w stronę mężczyzny. - Zostawiłeś mnie pieprzony dziadzie na Syberii z przestrzeloną noga! - wrzasnęłam, a po chwili ciszy dodałam już nieco spokojniej. - Po pierwsze, jak ten chuj tu trafił?

- Och jak uroczo - powiedział Deadpool kładąc swoje dłonie na policzkach i stając na jednej nodze.

- Po drugie, dlaczego go tu przeprowadziliście? - powiedziałam ignorując chęć wyjebania mężczyzny przez okno.

- Odpowiadając na twoje pytania - odpowiedział Deadpool, który był w swoim stroju wpierdolu (wszyscy wiedzą jak on wygląda, więc nie będę go opisywać, bo mi się nie chce) poważnie, co rzadko się zdarza w jego wydaniu. - Trafiłem tu na nogach, a przyprowadzili mnie tutaj, ponieważ ty, ja i czarownica mamy przejebane i to tak konkretnie.

Słucham...? Co on pierdoli?

- W jakim sensie mam przejebane? - zapytałam po rosyjsku mierząc uważnym wzrokiem Wandę, która stała w wejściu razem z Mrożonką i marchewą.

Córka ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz