1

267 21 22
                                    

"Nie odnajdziesz spokoju unikając życia."

Virginia Woolf

Nazywam się Antoni. Nie mam w zwyczaju zbyt wiele mówić o sobie a do siebie. Niestety nie jestem przebojowy, nie wychodzę przed szereg. Nigdy nie byłem popularny, nie miałem świetnej paczki znajomych.

Chociaż... może jest coś co mnie wyróżnia, mianowicie :

Ojciec ma mnie gdzieś a matka jest alkoholiczką.

Właściwie... Właściwie chyba przez to jestem typowy.

Nie wiem czy się śmiać czy płakać.

Wchodząc do mojej głowy nie oczekuj zbyt wiele, niczego nie oczekuj a wtedy na pewno się nie zawiedziesz.

~~~

Przeprowadzka była dużo łatwiejsza niż się spodziewałem. Myślałem, że za definicją "dom" kryje się coś więcej niż tylko dach nad głową, ale już sam nie mam pewności.

Może będę tęsknił za Panią z piekarni, która zawsze bardzo miło się do mnie uśmiechała.

Mieszkam z mamą. Nie wiem co mogę o niej powiedzieć, urodziła mnie, niby doceniam chociaż właściwie powinienem mieć jej to za złe.

W bloku w którym teraz mieszkamy nie jest zbyt przytulnie. Ojciec zadbał żeby nie było na tyle źle, żebyśmy chcieli wrócić, ale też nie na tyle dobrze, żebyśmy czuli się komfortowo.

Mężczyzna który zaplodnił moją matkę, nie chce mieć z nami nic wspólnego. Założył nową rodzinę.
I tak znaleźliśmy się tutaj.
Ojciec na chwilę wrócił do naszego życia, kupił nam mieszkanie z dala od siebie, załatwił mi szkołę, mamie rozmowę o pracę i wręczył bilet w jedną stronę.
Potraktował niczym jakiś zawadzjący przedmiot, który przestawiasz z kąta w kąt.

Wybaczyłem mu, to jak mnie traktuje myślę, że jest po prostu bardzo pogubiony.

-Antoś chodź tu- Wyszedłem z pokoju przy okazji uderzając stopą o łóżko.

-No, Vera?- Powiedziałem a wyraz mojej twarzy pozostawał taki sam.

Oparłem się o framugę drzwi. Miałem stąd dobry obraz na salon połączony z kuchnią. Na razie za wiele tu nie ma. Jednak przestrzeń sama w sobie jest w porządku.
Brązowe meble, duży dębowy stół podobał mi się najbardziej. W całym mieszkaniu unosił się zapach farby, który swoją drogą bardzo lubię.

Wiem, że nie znosi gdy zwracam się do niej po imieniu, ale ja nie lubię jak jest pijana i nie wydaje mi się żeby to cokolwiek zmieniało. Może jednak ta wyprowadza odbija się na mnie negatywnie. Nie chcę robić jej na złość.

-Kurwa, Antoś mówiłam ci, że masz tak do mnie nie mówić .- lekko się podniosła mając ewidentny problem z utrzymaniem równowagi.

Przemawiała ostrym tonem, Przynajmniej najbardziej surowym na jaki mogła się w takim stanie zdobyć. Nagle jakby przypomniała sobie czego ode mnie chciała i na jej ustach pojawił się szeroki błagalny uśmiech.

-Skoczyłbyś mamie po jeszcze parę piwek, co? - Wiedziałem, że tego będzie chciała. Nic nowego.

W bloku jest winda, jednak ja wybrałem schody. Nigdzie mi się nie śpieszy. Normalnie przeskakiwałbym co 2 stopień, ale nie tym razem.

Run the risk [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz