Pov. Antoni
„Zawsze bardziej boli stracić coś, co się miało, niż od początku tego nie mieć„
Dotykałem delikatnie palcem zaznaczonego fragmentu. Wiem, że to zabawne, ale byłem nieco zaniepokojony.
William perfekcyjnie zakreślił swoje ulubione cytaty. Niemal mógłbym przysiąc, że zrobiono to już przy produkcji. Nie mogłem odmówić finezji książce którą dostałem w prezencie. Naturalnie niczego innego nie spodziewałbym się po tym ułożonym brunecie.Przerzuciłem na następną stronę i kolejną.
Syknąłem gdy kartka mnie zacięła. Kropelka szkarłatnej cieczy wsiąknęła w papier brudząc zaznaczony fragment „Czasem ci co nie żyją są szczęśliwsi"
Otworzyłem szerzej oczy i zatrzasnąłem książkę.
Trzymałem dłoń na okładce, śmiejąc się samemu do siebie.Chociaż tak naprawdę nie byłem rozbawiony. Sam nie wiem czemu to działa na mnie w jakiś dziwny sposób ani co myśleć o tej książce. Nie powienien był tego analizować, ale w mojej naturze jest rozstrząsac wszystko tak wiele razy, że sam gubię się w własnych myślach.
***
Patrzyłem na Florę , która jak zwykle wyglądała jak dziewczyny z okładek magazynów.
Jej samochód błyszczał i jeśli to w ogóle możliwe pachniał luksusem.
Ona i jej auto nie pasowali do krajobrazu szarych blokowisk. A mimo to była akurat w okolicy i mimo wszytsko była dla mnie jak przyjaciółka.Sam nie wiem czy gdybym sprzedał swoją nerkę, rękę, nogę, cokolwiek, czy byłbym w stanie opłacić taką maszynę. Dlatego teraz, mając wszystkie organy na miejscu,
dumne wyglądałem zza szyby.– Gdyby kiedyś nagrali nowe „mean girls" musiałabyś tam zagrać.– Stwierdziłem. Naprawdę uważam, że by się nadała. Jej wygląd budzi respekt i chociaż wydaje mi się, że mnie lubi zawsze boję się, że zmieni zdanie i w sekundę zapomni o moim istnieniu.
Nie jestem szczególnie dobry w ocenianiu ludzi z wyglądu, ale są osoby od których bije specyficzna aura, osoby do których pasują konkretne miejsca, krajobrazy, zapachy.
Od razu na myśl nasunął mi się William, który przenosił mnie w malowniczy zimowy pejzaż.
Jego spojrzenie było jak powiew mroźnego powietrza, który nieco utrudnia podziwianie skutych lodem gór.Zapadła chwila ciszy po czym dziewczyna zaczęła się śmiać.
– Nie wiem czemu o tym pomyślałeś właśnie teraz, ale tak. Nadałabym się.
Czy to dziwne? Zacząłem się zastanawiać czy mogła pomyśleć o mnie w jakiś negatywny sposób.
– Ja... nie wiem sam. Tak jakoś.– przyłożyłem dłoń do czoła. Nie, ja nie nadaję się do życia w społeczeństwie.
– Teraz totalnie zachowujesz się jak dziwak ,skarbie. – Zerknęła na mnie wybuchając falą gwałtownego śmiechu. Dźwięk przypomniał mi nieco hamujący pociąg. Mimo to mógłbym słuchać tego częściej. Lubiłem jak się śmiała. Nie często pozwalała sobie na takie beztroskie okazywanie emocji. Jak chyba każdy w tym mieście?
No może oprócz mnie... ja zbyt często pozwalam sobie na okazywanie niekontrolowanych emocji.
– Tak, przepraszam. Tylko mnie nie wysadź.– Zachichotałem. Wolałem nie pokonywać pieszo drogi do szkoły.
Czasem z nią czułem się młodszy. Jakbym był dzieckiem które rozmawia z „super-starszą siostrą"
– Oducz się ciągle przepraszać. Bo nigdy nie znajdziesz przyjaciół. – Już otwarłem usta żeby coś odpowiedzieć, zawahałem się. „Ty jesteś moją przyjaciółką" nie wydawało się w tym momencie zbyt odpowiednie. Chyba?
–Ugh- wydała z siebie zniecierpliwiony odgłos. – co ty znowu analizujesz? Słońce, jak chcesz to po prostu mów.
– Myślałem ostatnio – Zacząłem trochę bardziej poważnie niż zamierzałem. Zobaczyłem jak Flora szybko zerka w moją stronę, jakby zaniepokojona. – Że naprawdę za wiele analizuje. Roztrząsam wszystko na czynniki pierwsze.

CZYTASZ
Run the risk [18+]
Romance"Gdybym tylko wtedy wiedział to, co wiem teraz." Antoni to zagubiony chłopak, próbujący nie wpaść w żadne kłopoty. To nie jego wina, że one same do niego ciągną a nazywają się Aron Coben i William Fortman.