14

100 12 12
                                        

Pov. Antoni

Impreza zaczęła się już na dobre.
Muszę przyznać, że Flora naprawdę się spisała z organizacją.
Wiele kolorowych świateł, głośniki, było nawet specjalne miejsce na karaoke, które robiło furorę.
Domówka miała swój klimat, tutaj czułem się 100 procentowym nastolatkiem, cokolwiek kryje się za tym pojęciem.

Chociaż, czy można być nastolatkiem z krwi i kości nie pijąc alkoholu?
Hm sam nie wiem.
Jednak ja nie piję.

Przez mamę mam uraz do takich napoi. Oczywiście wiem, że napić się raz na jakiś czas to nic złego, ale nie potrafię i nie chce sięgać po to.

Myłem ręce, w toalecie było trochę ciszej i przynajmniej słyszałem własne myśli.

Nie przepadam za imprezami, ale będąc tutaj czuję ogromną ekscytację. Chociaż to zdanie powinno raczej brzmieć : Będąc tutaj z Willem, czuję ogromną ekscytację.

To niesamowite, ale miałem taki przypływ adrenaliny, że nawet odważyłem się wygarnąć Aronowi.
Jestem z siebie dumny i się tego nie wstydzę.

Było mi przykro, że tak na mnie naskoczył przed domem Flory i nawet nie przeprosił za zachowanie przy chłopakach. Wydaje mi się, że żałuję tego a po prostu sam nie jest pewien, nawet własnej orientacji. Rozumiem to. Po tym co mu powiedziałem wyglądał jakby wszystko do niego dotarło.

Może trochę przesadziłem...
Nie, nie Antoni wciąż bądź z siebie dumny. Jest dobrze.

Aron mnie pocałował... Na samą myśl serce mi przyspieszyło.
Sam sprowokowałem tą sytuację. Mam ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu.

To zdanie też mógłbym skorygować.
Mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie chciałem tego przerywać a zamienić w prawdziwy pocałunek.

Jestem żałosny. Niech Aron sobie sam wszytsko ułoży, nie chce tego komplikować.
W końcu przestanę o nim myśleć.

O nie, ile ja już siedzę w tej toalecie rozmyślając o tym wszystkim?

William na mnie czeka, nie chcę żeby sobie coś pomyślał...

Wyszedłem, biorąc głęboki oddech.

Była tu naprawdę masa osób. Jednak William się wyróżniał.
Nie chcę myśleć o innych w ten sposób, ale faktycznie wyglądali jakby byli zaledwie tłem w filmie Williama.

Chłopak stał przy ścianie.
Miał na sobie luźną, brązową koszulę z podwiniętymi rękawami wyłożoną do spodni, czarne eleganckie spodnie i czarne buty. One się chyba nazywają derby, ale nie jestem pewien.

Odkaszlnąłem i ruszyłem w jego stronę.
Dostrzegł mnie i uśmiechnął odsłaniając zęby.

Automatycznie poprawiłem włosy.

– Zastanawiałem się czy nie kojarzysz skądś mojej mamy? – Chciałem zapytać go o to już jakiś czas temu. Gdy przyszedł pod moje mieszkania ona zareagowała jakby go znała, sam nie wiem.

– Niestety nie miałem przyjemności.– Wiem, że to zabrzmi fatalnie, ale bałem się, że mama narobi mi przy nim wstydu. Przyszedł po mnie chłopak a ona jeszcze jakiś czas temu chciałam wyrzucić mnie z domu za orientację. Teraz udaje, że to nie miało miejsca. Jakby nigdy nic. W ogóle nie porusza tego tamatu.
– Przyniosłem dla nas drinki ,na dobry początek – Podniósł ze stolika obok dwa kubeczki.

– Ja planuje nie pić. Ty możesz te dwa, ja będę... Sam nie wiem. Pilnował cię. – Dodałem uśmiechając się, ale chłopak nie odpowiedział tym samym.

– Zastanawiałem się, jak poszła ci rozmowa z Aronem– Powiedział wbijając we mnie wzrok. Potrafił czasem spojrzeć tak, że czułem jakby potrząsnął moją duszą i to nie w pozytywny sposób.

Run the risk [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz