26

73 9 0
                                        

Pov. Aron

Nikt nie prosił się na ten świat, zostaliśmy tu sprowadzeni wbrew woli. Wszystko przez naiwnych ludzi, którzy uśmiechnęli się do siebie o raz za dużo i zbyt znacząco.
By później na każdym kroku wymagać uśmiechu, zadowolenia i cholernej wdzięczności.

Niesprawiedliwość tego wszystkiego doprowadzała mnie do szału.

Płatki śniegu leniwie opadały próbując przykryć wszystko.
Dotykały mojej twarzy i zmieniały się w zimne krople.
Brałem głębokie wdechy i wydechy żeby uspokoić rozgrzane ciało.

Strzeliłem palcami, gdzie oni są?

Zacząłem zastanawiać się co mnie czeka. Widziałem siebie, leżącego na ziemi plamiącego biały śnieg szkarłatną cieczą.

Wzdrygnąłem się, nie tyle na myśl o bólu, ale bezsilności.
Ale nie byłem bezsilny, o nie, nie ja.

Rozejrzałem się a mój wzrok automatycznie powędrował na błyszczące punkty daleko stąd.
Mieniły się niezależnie od tego jak brutalnych scen były świadkami.
Tej nocy mimo, tej ich całej zarozumiałej ignorancji, wyglądały naprawdę spoko.

Wstrzymałem na chwilę oddech przyłapując się na tej myśli.
Z moich ust omal nie wydobył się odgłos parsknięcia.

Wiedziałem, że istnieje tylko jeden, wkurzająco optymistyczny, człowiek którego wtargnięcie do mojego życia mogło spowodować, że myślę o tym jak ładne są gwiazdy.

Boże, kim ja się przez ciebie Antoni staje.

- Co planujesz? - Głos który wydobył się zza moich pleców był tak niespodziewany, że prawie podskoczyłem. Ten niski dźwięk rozproszył moje myśli i roztrzaskał spokój otaczającej mnie ciszy.

Niechętnie przyznałem przed sobą, że czuję się podekscytowany. Myśl o tym co będzie się działo nie napawała mnie strachem a ekscytacją.
Brakowało mi prawdziwego zagrożenia a dzięki Connorowi dostałem chociaż namiastkę tego.

Szybko się odwróciłem i stanąłem twarzą w twarz z Fortmanem.
Przez chwilę nie docierało do mnie co się dzieje? Co on tu kurwa robi?

"co planujesz" to co w ogóle za pytanie? Ten człowiek, jeśli można go tak nazwać, jest definicją słowa arogancja.

A ta cecha jest atutem tylko w przypadku mojej osoby.

Obecność Fortmana zbiła mnie z tropu. To nigdy nie wróżyło niczego dobrego.

Znałem go zbyt dobrze, przestudiowałem każdą z jego min i wiedziałem, że to nie pora na chamskie komentarze.

Nie musiałem odpowiadać.

On też znał mnie zbyt dobrze i wiedział, że odpowiedź jest prosta
"Nic. Nie mam żadnego planu."

- Twoje następne posunięcia są bardzo ważne. - Powiedział z poważną miną. Słuchałem każdego słowa z uwagą.

Nie powinno go tu być. Jego obecność mogła pokrzyżować wszystko co chciałem osiągnąć i powinienem zadbać żeby jak najszybciej stąd spierdalał.

Mógłbym przysiąc, że przez chwilę niczego nie widziałem. Fala wspomnień z przeszłości przysłoniła wszystko, zalewając mnie.
Jedna rzecz, wspomnienie, informacja próbowała wydostać się na światło dzienne, do mojej świadomości.

Wy tak działacie.
Zawsze, tak działacie.

Mroziło mi to krew w żyłach, ale wiedziałem, że nie przepędzę stąd Fortmana, właśnie dlatego.
Ja nie miałem planów a on wystarczającej siły. Tylko razem mieliśmy wszystko.

Run the risk [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz