Pov. Aron
Położyłem blondyna ostrożnie na jego łóżku, chociaż lepiej wyglądałby w moim.
W pokoju panowała ciemność tylko księżyc zza okna oświetlał twarz nastolatka.Przyglądałem mu się chwilę. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała. Wyglądał na spokojnego i... szczęśliwego.
Ostrożnie splatłem nasze palce.
Co go martwiło, kto sprawiał, że Antoni cierpiał?
Fortman?
Connor?
A może ja?Zacisnąłem mocniej swoją dłoń na jego.
Coraz częściej się nad tym zastanawiałem.
Witam serdecznie, w zabawie pod tytułem ile jeszcze będę się wszystkim przejmował i zmieniał całą osobowość po to żeby zasłużyć na uczucia, niezdarnego blondynka?
Narazie najwięcej punktów zdobywam w kategorii chujowe posunięcia.
Ja się nie martwię, nie analizuje wszystkiego miliony razy. Po prostu żyje z dnia na dzień. Przynajmniej tak o sobie myślałem.
Układanka jest prosta kiedy życie nie ma sensu, bo jeśli nadamy mu za dużą wartość stawka staje się zbyt wielka by pogodzić się z przegraną.
A ja urodziłem się przegrany.To co czułem było niebezpieczne, ja byłem dla niego niebezpieczny więc stałem przed wyborem.
Odejść, na co nie pozwalał mój egozim.
Albo
Zostać i postarać się być takim jakim powinienem.Antoni przeciągnął się delikatnie.
Czułem jakby jego dotyk niósł za sobą wielką odpowiedzialność, niemą obietnice wieczności.Gdybym jednak potrafił odejść zrobiłbym to dziś.
A to byłoby nasze pożegnanie.Odgarnąłem kosmyk włosów z jego czoła.
"Żyj odważnie Antoni." powiedziałbym po cichu i odszedł w milczeniu.
Antoni znowu poruszył się nieznacznie.
- Arek, wziąłeś mój sweter? – Wyszeptał powoli otwierając oczy.
I nagle wszystkie myśli rozpłynęły się jakby nigdy nie mieszały mi w głowie.
Stłumiłem parsknięcie śmiechu.
Arek? Arek. Podoba mi się.
- Właśnie po niego idę. - Czyli to byłoby tyle z gapienia się.
Korytarz, który kolejny raz przemierzałem, nadawał się do jakiegoś słabego horroru.
Gdybym był w nim bohaterem to pewnie tym, który chcę się popisać odwagą, idzie pewnym krokiem po niebieski sweter i zostaje pierwszą ofiarą.
Panowała cisza, przerywana jedynie moim miarowym oddechem.
I czymś jeszcze, czyimś jeszcze.
Morderca czeka za zakrętem?
Umrzeć w imię garderoby Antoniego to zaszczytna śmierć.
Jednak za rogiem czekało coś gorszego od snu wiecznego, mianowicie Fortman.
Do mordercy było mu znacznie bliżej niż przykładnego obywatela.
Ale w takim układzie ja nie dałbym się wplątać w bycie ofiarą, nie tym razem.
Śmierć wydaje się czymś złym tylko jeśli ten dupek miałby z niej satysfakcję.
Wyglądał... Jak zwykle.
Czyli dokładnie tak, jak wyglądałaby osoba w której wszystko działa mi na nerwy.Jego twarz była naznaczona grymasem bólu. Ewidentnie utykał na jedną nogę.

CZYTASZ
Run the risk [18+]
Romantik"Gdybym tylko wtedy wiedział to, co wiem teraz." Antoni to zagubiony chłopak, próbujący nie wpaść w żadne kłopoty. To nie jego wina, że one same do niego ciągną a nazywają się Aron Coben i William Fortman.