⚫10⚫A tą bliznę z kąd masz?⚫

221 16 3
                                    

Tim kreślił w zeszycie rozmieszczenie kamer jakie udało mu się wyłapać w ogrodzie Greenson'ów. Nadal nie mógł uwierzyć w to jak mało ostrożni byli ci ludzie. Nie dość, że kamery na widoku to jeszcze śmiało opowiadali o swoich bogactwach i planach na przyszłość. Przecież to brzmi jak zaproszenie dla złodzieja! No cóż, to oni będą mieli problem, a dla niebieskookiego to tylko lepiej.

W tym samym czasie szatyn pisał z Jody. Westchnął przeciągle, kończąc rozmowę. Przekręcił się z brzucha na plecy, aby móc obserwować niebo pełne chmur. Ze znużeniem wypisanym na twarzy.

- Wszystko okej? - dobiegło do jego uszu.

- Nie. - odpowiedział. - Umówiłem się z Jody na randkę. - dodał przeciągle, ze znudzeniem.

Niebieskooki zagwizdał cicho na to.

- Nie powinieneś być zadowolony? Wielu pewnie dałoby się poćwiartować za takie spotkanie z nią. - stwierdził.

- To najwyraźniej jestem dziwny. - zmarszczył brwi i nos.

- Wyjątkowy. - wtrącił, po czym wrócił do opisywania wszelkich zabezpieczeń będących w ogrodzie. - To brzmi lepiej.

- To brzmi jak słaba próba pocieszenia. - wymamrotał pod nosem.

- Chcesz pocieszenia? - podniósł wzrok z nad zeszytu. Widząc skinienie młodszego wstał ze swojego miejsca, które znajdowało się tuż przed zgaszonym ogniskiem, a następnie do niego podszedł.- Wstań. - szturchnął go lekko nogą.

- Nie chce mi się. - dodał śmiejąc się lekko. Zasłonił dłonią swoją twarz, aby słońce nie świeciło mu w oczy.

- Bo cię podniosę. - pochylił się lekko nad nim.

- Phi... - prychnął. - Nie zro... - w tym momencie z jego ust wyrwał się cichy krzyk . Tim złapał go za kostki i pociągnął po trawie. - Przestań! - starał się podnieść do siadu, ale było to trochę ciężkie ze względu na starszego, który z karzą chwilą przyśpieszał. - No puść mnie! - już wiedział, że będzie miał brudne całe plecy, albo zedrze sobie na łokciach skórę czego rzecz jasna pewnie nie zauważy. Przynajmniej miał wszystkie szczepienia, więc nie musiał obawiać się tężca. Niebieskooki biegł coraz szybciej i głębiej w las. Mijali po drodze wiele drzew, niektóre były przewrócone, jednak z czasem zaczęło się ich robić coraz mniej, a ziemia stała się bardziej piaszczysta. - No starczy już!

- Jesteśmy! - usłyszał uradowany głos mężczyzny, który w końcu puścił jego kostki, pozwalając im opaść na piach.

Toby miał szczęście, że nie czół bólu inaczej jego kark piekłby od niewygodnej pozycji, w końcu musiał podnosić głowę cały czas do góry, aby nie uderzyć w żaden kamień. Spojrzał na wyższego z gniewnym wyrazem twarzy, przy czym zmarszczył nos i brwi.

- Śmiesznie marszczysz nos. - uśmiechnął się.

- Zaczynasz się powtarzać. - jego policzki przybrały leciutki różowy odcień. Skrzyżował ręce na piersi.

Niebieskooki wzruszył ramionami, po czym wyciągnął dłoń do nastolatka oferując mu pomoc, z której młodszy skorzystał.

- Podoba ci się tutaj? - spytał kiedy czekoladowooki był już na nogach.

Znajdowali się nad niewielkim jeziorem. Które pomimo swej zwykłości, gdyż wyglądało tak jak każde inne, to miało w sobie coś co przyciągało i nie pozwalało oderwać od niego oczu.

- Ładne jest. - odparł nastolatek, wpatrzony w wodę, która zdawała się nie mieć dna.

- Już się na mnie nie gniewasz? - zapytał z uśmiechem, podchodząc do chłopaka nieco bliżej i kładąc mu rękę na ramieniu.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz