⚫6⚫Obiad u Greenson'ów ⚫

236 15 4
                                    

Powoli otworzył zmęczone, niebieskie oczy. Chwilę mu zajęło zorientowanie się gdzie leży. Odetchnął z ulgą uświadamiając sobie, że jest w namiocie, a nie na wytrzeźwiałce, na komisariacie policji. Jednak ta ulga opuściła go tak szybko jak dopadł go ból głowy. Odruchowo złapał się za nią jakby miało to coś dać. Tylko czemu go tak bardzo bolała? No tak, wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru uderzyły w niego. To jak upili się, naśmiewali się ze swoich kolegów oraz to co chciał zrobić. Na wspomnienie tego rumieńce go oblały. Jak on mógł się tak zachować, jak ostatni kretyn i oblech. Przejechał ręką po swojej twarzy, próbując w ten sposób opanować wstyd, który opanował go w tym momencie całkowicie. Wystraszył się lekko kiedy usłyszał lekki szelest naprzeciwko siebie. Spojrzał tam i uspokoił się natychmiastowo, Toby po prostu przewracał się na drugi bok.

Mężczyzna pośpiesznie wyszedł z namiotu chcąc ochłonąć i spróbować wmówić sobie, że szatyn smacznie śpiący w swoim śpiworze nie pamięta nic z poprzedniej nocy.

Czekoladowooki odetchnął z ulgą słysząc jak jego towarzysz wychodzi z namiotu. Tak naprawdę nie spał już od dobrych trzydziestu minut. Przez ten cały czas analizował cały poprzedni wieczór. Przerażało go jego zachowanie. Jak dzikie zwierzęta, jak przyjaciele Jody. Właśnie dotarła do niego jego hipokryzja, twierdził, że nie będzie zachowywać się jak dzikus po sporej dawce alkoholu, a tu proszę. Z odmętów jego podświadomości wypełzło dzikie zwierzę. Ale to niebieskooki zaczął cały ten teatrzyk z pocałunkiem. Chyba pocałunkiem, bo właśnie to mieli zrobić, prawda? Jak to dobrze, że zaczęło kropić.

Cóż pozostawało mu udawanie, że nic się nie stało.

⚫▪⚫

- Co jest z tą rodziną nie tak? - zapytał chłopak, wchodząc do auta. Miał nadzieję, że to pytanie jakoś odciągnie jego myśli od ostatniego wieczoru, który przez cały czas przesadnie analizował. Wiedział jednak, że nie powinien się tym martwić, bo niebieskooki o niczym nie pamiętał, a przynajmniej tak było według niego.

- Nie wiem. - odparł z rezygnacją. Nadal czuł się niezręcznie przy swoim współpracowniku, co starał się maskować za wszelką cenę. Czekoladowooki wydawał się być zajęty swoimi sprawami, co z jednej strony go cieszyło, ale z drugiej wpadła mu do głowy myśl, że szatyn może wszystko pamiętać i być tak samo zażenowanym jak on. Ale przecież nastolatek jest młody i zapewne ma słabą głowę do alkoholu, powtarzał to jak mantrę starając się w ją uwierzyć, choć dobrze wiedział, że liczba wiosen za sobą nie definiuje tego jak człowiek będzie zachowywał się po alkoholu.

W każdym razie oboje starali się skupić na obecnej sytuacji, a jaka on była? Otóż była taka, że rodzice Jody zaprosili ich na wspólny obiad. Żaden z mich nie miał pojęcia czemu? Co tak bardzo intrygowało Dianę, Gunter'a i Jody w nich? Nie wyróżniali się z tłumu. Byli całkowicie zwyczajni, przynajmniej z wyglądu, bo ich zawód to zupełnie inna kwestia.

Mężczyzna zapiął pasy i spojrzał wymownie na szatyna, który usilnie próbował unikać jego wzroku. Czemu chłopak musiał być aż taki uparty? Może miał jakieś nieprzyjemne wspomnienia związane z pasami? Może miał wypadek? Starszy wymieniał w myślach, starając się odgadnąć powód niechęci szatyna. Niebieskooki westchnął jedynie przeciągle, na co młodszy wywrócił oczami.

⚫▪⚫

Już od progu przywitały ich szerokie uśmiechy Diany, Jody Gunter'a i Don'a. Widzieli go poraz pierwszy. Miał włosy koloru, tak jak reszta jego rodziny no może poza nastolatką, której włosy były farbowane, złocistego. Posiadał również emo grzywkę, przynajmniej tak nazwał by to Tim. Jego twarz jako jedyna była obsypana piegami. Zielone tęczówki wyrażały jedynie zmęczenie i niechęć, tak jakby miał zaraz miał zapytać czy może wrócić do pokoju.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz