⚫11⚫Czy te zęby mogą serce złamać?⚫

220 14 6
                                    

Siedział skulony w szatni. Wgryzał się w swoją dłoń, aby nikt nie słyszał jego szlochu. Znajdował się w szatnia, wtulając swoje plecy w grube zimowe kurtki. Była lekcja, więc nikt nie mógł go tam znaleźć, poza pewnymi osobami. Za wszelką cenę nie mógł z siebie wydobyć żadnego dźwięku, choć nie pomagało mu wszechobecne echo.

Dźwięki kroków stawały się coraz głośniejsze. Znaleźli mnie! Przeszło mu przez myśl. Zacisnął mocno oczy, aby nie widzieć dwójki dzieciaków z jego klasy.

- Proszę, tu się schował nasz kundel. - odezwał się jeden z nich dość niskim jak na dziesięciolatka głosem.

Chłopiec skulił się bardziej.

- Za to, że mnie ugryzłeś, psie, - odezwał się drugi. - czeka cię nauczka. - dobrze wiedział kto to powiedział. Uchylił powieki, a jego oczom ukazał się blond włosy chłopiec z masą piegów na twarzy, trzymający w ręce kaganiec. W jego piwnych oczach była iskra, która zwiastowała jedynie najgorsze. Nill...

Wcześniej ugryzł go w samoobronie, mógł przysiądź, że gdyby nie ta sytuacja ze wczoraj to nigdy, przenigdy by tego nie zrobił. Gdyby nie zapędzili go wtedy w kozi rug, gdyby nie zaczęli go wyzywać, gdyby nie zaczęli go szturchać, udając tiki. Oh... on chciał tylko spokoju...

W panice zaczął szukać jakiejkolwiek drogi ucieczki, jednak obie były zagrodzone przez jego dręczycieli, którzy pomału podchodzili do niego, chcąc wywołać napięcie. W środku już chcieli do niego podbiec, ale powstrzymywali się widząc strach w czekoladowych oczach.

- Dajcie mi już spokój! - zawył rozpaczliwie szatyn. W duchu miał nadzieję, że ktoś go usłyszy i przyjdzie uratować.

- Czyżby nasz kundelek się bał? - zapytał z kpiną kolega blondyna.

Toby widząc, że nie ma już żadnego wyjścia postanowił zaryzykować. Podniósł się gwałtownie, co spowodowało, że dwójka chłopców przyśpieszyła swoje kroki.

Szatyn starał się wybiec z szatni, ale kolega Nill'a  złapał go za ręce boleśnie je wykręcając do tyłu. To był jeden z tych momentów, w których mógł podziękować Bogu za nie czucie bólu.

Z czekoladawych oczu pociekło jeszcze więcej łez, które sprawiały, że prawie całkowicie stracił widoczność. Zaczął wyć jeszcze głośniej, krzyczeć, że on nie chce, że już nikogo z ich paczki nie ugryzie, jednak widząc, że to nic nie da zaczął się szarpać ile sił miał w swoim drobnym ciałku.

Nill jedynie zaśmiał się szyderczo.

- Wiesz... - zrobił pałze. Chwycił kaganiec w obie ręce. - psy, które gryzą... - przystawił zimny metal do twarzy chłopca, który zadrżał. Starał się obrzucić głowę, ale nie mógł przez dłoń napierającą na przedmiot, który z kolei napierał na niego. - są niegrzeczne. - wysyczał jadowicie, zapinając kaganiec z tyłu głowy szatyna. Zaskomlał.

- Nawet zachowuje się jak pies! - wrzasnął drugi.

- Głupi kundel. - roześmiał się. - No i co? - spojrzał kpiąco w jego oczy przepełnione strachem. Toby miał ochotę uciec gdzieś daleko, najlepiej do swojej mamy, siostry, albo taty, on co prawda ostatnio zaczął wracać późno do domu i śmierdział zawsze wtedy czymś dziwnym. Ledwo stał wtedy na nogach, ale to był jego ojciec, który go kochał, prawda? Miał ochotę schować się pod kołdrą w swoim pokoju, w swojej oazie spokoju, tam czuł się bezpiecznie.

- Tylko obroży mu brakuje! - zachichotał ten za nim.

- O tak! - w piwnych oczach pojawiły się iskierki ekscytacji. - Takiej z napisem TicciToby.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz