⚫13⚫Pomału⚫

208 13 10
                                    

- Nill. - warknęła już lekko zirytowana Diana. - Który to już raz włożyłeś brudne naczynia do zmywarki, kiedy były w niej jeszcze te umyte.

- Tym razem to nie ja. - wypierał się gorączkowo, wyciągając ręce przed siebie. - Serio! Wcześniej tak, ale te... - nie zdążył dokończyć gdyż kobieta weszła mu w słowo.

- Słuchaj. - złapała się za nasadę nosa i zmarszczyła lekko brwi. Już pomału blondyn zaczynał ją naprawdę drażnić. Zaczęło się od małych przewinień jak nie poukładane buty w przedpokoju aż doszło do monstrualnego syfu w salonie czy też w kuchni. - Pani Mayer, - to była ich sprzątaczka. Bardzo miła i ciepła pani po czterdziestce. - jest obecnie na zwolnieniu lekarskim i tak długo puki jej nie ma musimy sprzątać sami. - Diana nie była przyzwyczajona do samodzielnego sprzątania, tak ja reszta jej rodziny, przez co nie miała w nawyku przynoszenia misek do zmywarki, wrzucania zużytych chusteczek do kosza, ale starała się to zmienić i nawet jej to wychodziło. - Ale jeśli ty -wskazała na niego palcem. - będziesz nadal zachowywał się tak jak teraz to chyba będę musiała odesłać cię do twoich rodziców. - westchnęła.

Piwnooki poczuł jak coś się w nim gotuje. Nie zamierzał spędzić ostatnich dni wakacji w jakiejś zapyziałej norze aka swoim pokoju.

- Ale to naprawdę nie ja! - bronił się nadal.

A tuż za rogiem czyhał czekoladowooki. Wgryzał się w swoją rękę, aby powstrzymać swój śmiech. Oh, na razie były to tylko niewinne psikusy, ale już nie długo miało się to przeobrazić w coś znaczne poważniejszego. Już wyobrażał sobie wyraz twarzy Nill'a, kiedy to anonimowy donos na policję wpakuje go prosto za kraty.

⚫◼⚫

- Ale wspaniały dzi-e-eń, dzi-e-eń!

- Jody, zamkniesz się wreszcie? - zapytał poirytowany Don. Ileż można było słuchać tej durnej pioseneczki. I do tego śpiewanie nie było mocną stroną szarookiej.

- A co ci to przeszkadza? - nadymała policzki niczym małe dziecko, krzyżując ramiona na piersi.

- Bo skrzeczysz. - westchnął.

- Ej! - chwyciła łyżkę w dłoń, tak gwałtownie, że prawie wywróciła miskę, rozlewając mleko z płatkami. - Sam skrzeczysz. - wywarczała.

- Dobra, - wywrócił swoimi zielonymi oczami. - po prostu się już nie odzywaj. - chwycił w dłoń swojego tosta z marmoladą, wgryzając się w niego.

- Słuchaj no mały karaluchu, - zawsze używała tego przezwiska, kiedy chciała zaznaczyć kto tu rządzi. Blondyn jednak jedynie zrobił znudzoną minę, nie przestając rozkoszować się swoim tostem. - dzisiaj przychodzi do mnie Toby i nie zrujnujesz mi tego dnia, więc kiedy tylko mój chłopak przyjdzie ty, - wskazała na niego palcem. - będziesz siedział w swoim pokoju jak mysz pod miotłą. - wyszczerzyła się złośliwie. Taki miała plan. Nie chciała, aby młodszy jej jakkolwiek przeszkadzał, w końcu już zaplanowała cały wieczór. Oh... ona już dobrze wiedziała jaki to będzie przyjemny czas.

- Ta pewnie będziecie się bździć. - powiedział ze znudzeniem i buzi pełną tosta.

- A jeśli tak to co? Nakablujesz? - zrobiła szczwaną minę unosząc brew. Dobrze wiedziała, że tego nie zrobi. Miał dług wdzięczności, który musiał spłacić.

Westchnął ciężko na wspomnienie tamtej nocy. Kilku "kolegów" z jego klasy przyszło kiedyś pod ich dom. Cały podjazd był brudny od jogurtów. I szarooka i zielonooki dobrze wiedzieli, że jeśli rodzice by to zobaczyli to czekały by Don'a konsekwencje, prawdopodobnie brak kieszonkowego przez tydzień. Dziewczyna wiedziała, że ona sama nie byłaby ukarana, ale mimo wszystko pomogła posprzątać bratu cały ten syf. Kochała blondyna, nawet jeśli na co dzień się ze sobą gryźli.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz