Trzymał w ręce kaganiec. Wydawało mu się to jedynym słusznym rozwiązaniem. Mógł się w ten sposób choć trochę bronić, jednak była pewna istotna sprawa. Niby jak miał mu to założyć w sytuacji zagrożenia? Miał przecięte ścięgno, do pełnej sprawności będzie potrzebował długiej rehabilitacji, więc jakakolwiek walka, samoobrona nie wchodziła w grę.
Dlatego musiał nauczyć poruszać się bez kul i bez wypełni zdrowej nogi.
⚫▪⚫
Był już tego pewien. Nie dość, że Toby był seryjnym mordercą to jeszcze musiał się przyczepić akurat do nich i to jeszcze ze swoim partnerem. Podejrzewał, że był tak naprawdę w związku z Tim'em. Choć nie miał stu procentowej pewności to i tak wierzył w swoją teorię. Myślał nawet nad tym czy niebieskooki przypadkiem również nie jest zabójcą, ale nie mógł go dopasować do nikogo.
Westchnął przeciągle łapiąc się za nasadę nosa. Musiał coś zrobić, aby Toby odczepił się, ale nie wiedział co. Donieść na policję za bardzo się bał. Nie miał wystarczającej ilości dowodów, a strach przed tym, że szatyn mógłby się o tym dowiedzieć był zbyt paraliżujący. Wolał nawet nie myśleć co by się w tedy stało. Oczami wyobraźni widział swoje wypatroszone ciało, pozostawione samo gdzieś w lesie. Wzdrygnął się, tak jak by chciał otrzepać się z nieprzyjemnych drgawek.
Musiał się go jakoś pozbyć, ale jednocześnie nie angażować w to zbytnio policji. Najlepiej by było gdyby Jody go rzuciła. W takim wypadku pewnie by się odczepił, chyba. Bo czego można niby od nich chcieć? Przecież są tylko bardzo wpływową i bogatą rodziną...
Don złapał się za głowę. Kurwa mać! Już domyślał się co Toby i ten cały Tim zamierzali zrobić. Pewnie chcieli ich okraść, albo zabić, albo jedno i drugie! O nie, o nie. Dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo jego rodzina była nie rozważna.
Bał się, tak cholernie się bał. Toby, albo jak preferował blondyn TicciToby, był zdolny do wszystkiego. Ale, jest coś co mogło by uchronić go i jego rodzinę. Gdyby Jody się dowiedziała o tym, że jej chłopak ją zdradza to kazałaby mu spadać i załatwiła by to, aby się do niej. Po prostu porozmawiałaby z ochroniarzami, aby baczniej pilnowali domu i domowników.
To było dobre rozwiązanie, skuteczne i uzasadniające powód zniknięcia szatyna. Tylko trzeba było jakoś to szarookiej udowodnić, bo od tak to ona by nie uwierzyła. Bo przecież jej kochany Misio nie mógłby czegoś takiego zrobić akurat jej. Więc postanowił sobie, zbierze dowody, choćby za cenę własnego życia. Skoro jego rodzina sama przejrzeć na oczy nie umie i bronić się nie zamierza to on zrobi to za nich.
▪⚫▪
Parki rozrywki. Parki rozrywki są kurwa zajebiste. I Don o tym wiedział, więc namówił Jody na wypad do jednego pod pretekstem zobaczenia wszystkich atrakcji i wybraniu sobie tych, które chciałaby mieć w swoim.
A więc błąkali się po parku, między tymi wszystkimi ludźmi wraz z akompaniamentem wesołego trajkotania dziewczyny, która sztywno przy sobie trzymała swojego chłopaka.
Don parsknął pod nosem widząc ledwo zauważalne zniesmaczeni w oczach Tim'a. A może to była zazdrość? To tylko sprawiało, że złość w blondynie rosła. A może tylko to sobie wmówił? Nie, na pewno nie...
- Fajnie tu, co nie? - zagadnął zielonooki. Na pozór miło, jednak czułe ucho drugiego wychwyciło w tym zdaniu trochę jadu.
- Oczywiście. - natychmiast przybrał swoją maskę, ukazującą szeroki uśmiech. - Szczególnie fajny wydaje mi się młyn diabelski. - i to była prawda. Szczególnie nocą. Oh to mogło wyglądać tak pięknie.
CZYTASZ
W Podróży | TicciMask
FanfictionWizja misji o nieograniczonym czasie z osobą, o której nie wie się zbyt wiele nie prezentuje się zbyt dobrze, prawda? Dla dwójki proxy było to obojętne. Nie mieli o sobie żadnego zdania. Niezbyt często ze sobą rozmawiali. Zmienił to dopiero Slenderm...