⚫21 ⚫Ciepło mi przy tobie⚫

193 13 36
                                    

Pralka. To było im w tym momencie potrzebne. Większość ich ubrań była już prześmieśmierdnięta, a jakoś nie widziało im się czyścić ubrań w jeziorze, w którym kiedyś się kąpali. Tak więc właśnie znajdowali się w galerii handlowej, w pralni.

- To będzie wszystko? - uśmiechnęła się przemiła blondynka za ladą, odbierając od nich ubrania, które należało uprać.

- Tak. - czekoladowooki odwzajemnił gest.

- Płatność z góry czy najpierw zaliczka, a reszta później? - zapytała.

- Z góry. - niebieskooki pośpiesznie wyciągnął kartę z portfela, po czym położył ją do terminala.

- Ubrania będą gotowe do doboru już w czwartek. - oboje skinęli głową na jej słowa.

- Dowiedzenia. - powiedzieli jednocześnie. Spojrzeli na siebie lekko zarumienieni. Ich głosy synchronizowały się w idealnym momencie, tworząc perfekcyjną całość.

- Dowiedzenia i dziękuję za skorzystanie z naszych usług. - z lekkiego otępienia wyrwał ich ciepły głos pracownicy.

Wyszli z pralni, w której swoją drogą okropnie śmierdziało proszkiem do prania. Oboje odetchnęli głęboko, pozbywając się drażniącego zapachu z nosów.

To była ta pora dnia, w której najwięcej ludzi pracowało, dlatego też galeria w tamtym momencie wyglądała na opustoszałą. Tylko od czasu do czasu małe grupki ludzi przemykały tu i ówdzie. Czasem były to jakieś nastolatki, opowiadające z zadowoleniem o nowo kupionych ubraniach. Czasem szykownie ubrane kobiety, które prawdopodobnie były na utrzymaniu swojego partnera, więc nie musiały przejmować się wydatkami i mogły kupować co tylko chciały. A czasem był to już zmęczony dźwiganiem toreb z zakupami swojej dziewczyny chłopak.

- To... - Toby spojrzał na mężczyznę, stojącego tuż obok. - co teraz? - zapytał. Nie wiedział czy będą się gdzieś jeszcze plątać czy już wrócą do obozowiska.

- Może pójdziemy coś zjeść? - zaproponował drugi. - tam jak szliśmy, - wskazał ręką w lewo. - widziałem to miejsce gdzie tyle knajpek jest, chcesz tam pójść?

- Chętnie. - uśmiechnął się delikatnie. - No to prowadź. - zaśmiał się

Po drodze mijali wiele różnych sklepów. Od typowo ubraniowych, po te z biżuterią aż po obuwnicze. Były i też papiernicze, z zabawkami i ze zwierzakami.

Dotarli w końcu do miejsca, o którym mówił mężczyzna. Był to jakby pasaż z restauracjami, w których trzeba było wziąć tacę i nałożyć sobie na nią jedzenie. Szybko się z tym uporali i usiedli przy najbardziej odosobnionym stoliku. W ogóle to musi być strasznie smutne, żyć jako taki stolik. Samotny, oddalony od wszystkich i wszystkiego, z zazdrością patrzący na te wszystkie rodziny z dziećmi, goszczące przy kolegach po fachu. Ah... oni już wyrośli, mają wokół siebie gromadkę krzeseł i ludzi wesoło rozmawiających, a ty jedynie jak ten ostatni jeleń stoisz na uboczu jako bierny obserwator. Szukasz sensacji w ich życiu, czy to jakiś napój został wylany na czerwoną ceratkę u jednego, czy to płaczące małe dziecko przy innym, szukasz takich drobnostek, bo w twoim życiu się nic nie dzieje i musisz jakoś wypełnić tą pustkę w sobie. Więc może jakaś szalona historia stolika obok śmietnika choć trochę cię rozerwie?

- Smacznego. - powiedzieli w tym samym momencie. Objawy takie same jak te przy pralni uderzyły ich ponownie. Czerwone poliki, skrzyżowane spojrzenia i lekkie otępienie.

- Dziękuję. - ciche słówko, zaledwie szepnięte przez starszego, wyrwało ich z tego stanu, tak jak głos tamtej kobiety.

- Emmm - zająknął się, a powieka delikatnie mu zadrżała. - Ja też. - odparł pośpiesznie, natychmiastowo wgapiając się w swój talerz. Frytki, filety rybne, jakaś surówka. Może i nie było to wykwintne danie, ale jakże smaczne. Uwielbiał to połączenie prawie tak samo jak jego siostra. Pamiętał jak kiedyś z blondynką robili podobne, o mało co nie niszcząc świeżo wyremontowanej kuchni. Uśmiechnął się delikatnie na to wspomnienie.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz