⚫32⚫Kochamy się⚫

201 11 12
                                    

- Jaki Toby? - odpowiedziała na pytanie Nill'a zdezorientowana Jody. Siedziała właśnie na łóżku swojego kuzyna, opiekując się nim po tym jak stracił przytomność w nocy. Znaleziono go dopiero rano.

- No Toby! Twój - podkreślił. - chłopak. - był już zirytowany tłumaczeniem blondynce o co chodzi. Chciał tylko wiedzieć gdzie jest Toby i co się z nim stało, aby potem nie musieć się martwić o swoje życie na każdym kroku.

- Ale ja nie mam chłopaka już od półtora roku. I nie znam żadnego Toby'ego. - rzekła marszcząc brwi. Ułożyła dłoń na czole chłopaka.

- Co ty robisz?! - odepchnął ją natychmiast.

- Sprawdzam czy nie masz gorączki. - odparła z przekąsem.

- Nie mam! - wzburzył się. - Zapytaj Don'a! On ci powie wszystko. - ręce mu się trzęsły. Czemu nagle szarooka nie pamiętała o swojej wielkiej miłości?! Widząc sceptyczną minę dziewczyny zaczął mówić. - No bo my z Don'em baliśmy się tego imbecyla! No i chcieliśmy się go jakoś pozbyć i no on włamał nam się do domu i chciał mnie zabić, więc Don walnął go łopatą i... - rozpędzał się coraz bardziej, wpadając w coraz większą histerię. - wzięliśmy go do ogrodu. Potem Don chciał, żebym coś sprawdził, wszedłem do domu i coś pieprznęło mnie w łeb i dalej nic. Jeśli mi nie wierzysz to sprawdź nagranie z kamer.

- Ale Don nic nie wie. Powiedział, że położył się spać jak zwykle i spokojnie przespał całą noc. - jej rodzice pytali się wszystkich czy słyszeli cokolwiek tamtej nocy, ale nikt o niczym nie wiedział. - A kamery chyba musiały się zepsuć, bo nagrania są albo w fatalnej jakości, albo nic na nich nie ma. - tak przynajmniej słyszała od ochroniarzy.

- Co!? A-ale jak? - spojrzał na swoje dłonie zaciśnięte na kołdrze. - Przecież to nie możliwe! T-to on musiał coś wykombinować. - miał na myśli Toby'ego. - Coś musiał zrobić, że wszyscy go nie pamiętacie. Jego i tego drugiego. - pstrykną palcami, aby sobie przypomnieć jego imię. - Tim'a! Coś musieli zrobić.

Może to przez te leki przeciwbólowe? Przeszło przez myśl szarookiej.

⚫▪⚫

Opatrzenie Toby'ego dużo nie zajęło. Obklejenie wszystkich zadrapań i otarć kolorowymi plasterkami w misie było szybkie. Rana po pręcie nie była głęboka. Co prawda krew sączyła się dosyć gęstym strumieniem, ale nie uszkodziła, żadnych organów, gdyż szatyn mógł funkcjonować normalnie, tak więc owinięcie tej rany bandażem całkowicie wystarczyło.

Spakowanie się i posprzątanie po obozowisku również nie zajęło długo. Szybko uporali się z pakowaniem, choć robił to raczej niebieskooki, gdyż nie chciał, aby drugi proxy się nadwyrężał.

A więc w tym momencie byli już w drodze do motelu. Nie do rezydenci, gdyż stwierdzili, że skoro pomału zbliża się już noc to przenocują właśnie tam.

Zaparkowali na parkingu należącym do owego budynku, który swoją drogą nie wyglądał zbyt schludnie. Czerwone ściany były nieco popękane, gdzie nie gdzie odpadał tynk. Okna wyglądały na dosyć brudne, a roślinki były mocno zapuszczone. Mimo to nie zrobiło to na nich większego wrażenia. Widzieli i spali już w gorszych warunkach.

Tim otworzył drzwi i przepuścił czekoladowookiego, na co ten uśmiechnął się i pokręcił głową rozbawiony. Starszy obchodził się z nim jak ze szkłem po tym co stało się w domu Greenson'ów i po tym jak wypłakiwał mu się na ramieniu opowiadając o tym co chcieli zrobić. Jak to dobrze, że już nigdy nie będą musieli oglądać tej chorej rodzinki. Na szczęście Slendermen wymazał im wszystkim pamięć dzięki czemu nie będą ich szukać. Co prawda nikt z nich nie rozumiał jak działał ten trik Operatora, ale działał, więc się nad tym zbytnio nie zastanawiali.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz