⚫20⚫Teatr⚫

203 15 26
                                    

- Umiesz zawiązać krawat? - zapytał młodszy, wychodząc z namiotu. Na jego twarzy widniał delikatny, zakłopotany uśmiech, a lekki róż na jego polikach świadczył o zawstydzeniu.

- Boże. - mężczyzna zaśmiał się widząc przed sobą komiczny widok. Toby miał na sobie białą koszulę z niedopiętymi dwoma guzikami u góry. Czarny krawat zawiązany na supeł, śmiesznie zwisał z jego szyi. A te czekoladowe kudły były rozczochrane bardziej niż zwykle. - Co ci się stało? - wstał z kłody, odkładając swoją książkę na ziemię, w bezpiecznej odległości od wypalonego miejsca na ognisko.

- No krawatu zawiązać nie umiem.

- Widać. - cichy chichot wyrwał się z jego ust. - Pomogę ci. - zaproponował, podchodząc do nastolatka. - Jak ty to zrobiłeś? - zmarszczył brwi, próbując rozplątać niezwykłe dzieło czekoladowookiego.

- No... jakoś tak wyszło. - wyskamlał głupkowato.

- Będę musiał cię kiedyś tego nauczyć. - uśmiechnął się ciepło, w końcu pozbywając się supła. - To wcale nie jest takie trudne, widzisz? - oh... starszy robił to z taką gracją. Jego ruchy były takie sprawne i zwinne.

- No nie wiem. - mruknął na widok efektu końcowego. - W każdym razie dziękuję. - niespodziewanie przytulił starszego. Wtulił policzek w jego klatkę piersiową, a ręce owinął wokół jego tali. Tak w sumie nie wiedział, że powinien to zrobić, że to będzie bardzo miły gest. I był. To przyjemne ciepło, które zawsze czuł przy mężczyźnie, teraz było jeszcze intensywniejsze, jeszcze wspanialsze, a te upierdliwe, czerwone niczym burak rumieńce nie były na tyle ważne, aby zawracać sobie nimi głowę.

Ciche westchnienie wyrwało się z ust Tim'a. Był w lekkim szoku. Wcześniej nie przytulali się od tak bez powodu. Ale to sprawiło, że ten uścisk był jeszcze milszy, aż chciałoby się powtarzać go częściej. Po może kilku sekundach, w których to Toby stwierdził, iż nie powinien tego robić, ponieważ było to głupie, wyższy objął nastolatka. Oparł głowę na tej jego, co sprawiło, że gęste loki nastolatka śmiesznie łaskotały go w podbródek.

- Toby. - zwrócił na siebie uwagę młodszego. - Musisz się uczesać. - zaśmiał się.

- Co? Czemu? - zmarszczył nos, unosząc głowę, aby spojrzeć na starszego. - I nie wytykaj mi nosa. - uprzedził jadowicie.

Ten widok był tak rozczulający. Oh..

- Bo masz straszliwe kołtuny. - zaśmiał się. Palcami przeczesał przydługie czekoladowe loki. - W teatrze trzeba wyglądać elegancko. - tak, szykowali się teraz na spektakl. Zostali zaproszeni przez rodzinę Jody.

- A nie wyglądam?

- Dla mnie wyglądasz bardzo dobrze. - uśmiechnął się. - Ale włosy przydałoby się rozczesać.

⚫◼⚫

Czerwone fotele były niezwykle wygodne.  Jasne, żółte światła cudownie oświetlały całą salę. Nastolatek był pod ogromnym wrażeniem. Te wszystkie zdobienia. Biała sztukateria. Bordowe dywany. Orkiestra na żywo, przygotowująca się do występu. Ci wszyscy ludzie, ubrani tak pięknie. Kobiety z białymi futrami oraz perłami. Mężczyźni w odświętnych garniturach.

- Podoba ci się, co? - zagadał niebieskooki, siadając na swoim miejscu.

- No. - odparł entuzjastycznie , opierając się o marmurową barierkę. Jego czekoladowe oczy mieniły się z zachwytu.

- Już jesteśmy! - zawołała Jody. Ona, jej brat, jej rodzice właśnie wrócili z szatni. Wcześniej powiedzieli obydwu proxy, żeby poszli już znaleźć zarezerwowane miejsca.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz