Wspomniałam już jak bardzo Toby'emu nie przypadli do gustu przyjaciele Jody?
Bo właśnie teraz musiał siedzieć z nimi w pizzerni. Co prawda on i Tim mieli się dowiedzieć jakie było ułożenie kamer w domu, ale aby nikt nic nie zaczął podejrzewać postanowili wcielić się w przydzielone im role tak dobrze jak tylko umieli, więc w tym momencie chłopak grał wspaniałego przyjaciela, który zawsze pomoże Ci w potrzebie, a Tim w tym momencie spacerował po wielkim ogrodzie Greenson'ów rozmawiając z Gunter'em. Przynajmniej on robił coś pożytecznego.
- To zamówimy w końcu tą pizzę? - zapytał Eric, który położył się na stole nie mogąc znieść czekania, aż Jody w końcu przestanie przeganiać kelnerki, które chciały odebrać zamówienie. - Siedzimy już tu z półtorej godziny.
- Czekamy jeszcze na kogoś. - blondynka wyprostowała się na kanapie. Chciała zapoznać Toby'ego ze swoim kuzynem. Od zawsze uwielbiała spędzać z nim czas. Imponowało jej jaki był niezależny, choć w dalszym ciągu był na utrzymaniu rodziców, ale to tak na marginesie, jakie świetne domówki organizował, albo to jak każdy z jego otoczenia czuł do niego respekt.
- Ileż można czekać. - zapytał Robin, który tak samo jak wszyscy inni miał już serdecznie dość i gdyby nie perspektywa darmowej pizzy, bo szarooka zaproponowała, że ona za wszystko zapłaci, to już dawno poszedłby obrażony do domu.
Jedyną osobą, która wciąż uśmiechała się promiennie był Toby, który był tak szczęśliwy, że aż zaciskał szczękę z całej siły, aby jakoś utrzymać swój przyjacielski wyraz twarzy.
- Jody, mam już dość. - Ava zmarszczyła brwi, opierając łokieć na stoliku.
I właśnie kiedy dziewczyna wypowiedziała te słowa, jak na zawołanie, mały dzwoneczek mieszczący się tuż nad drzwiami zadzwonił, oznajmiając przybycie kogoś nowego. Wszystkie oczy zwróciły się w tamtym kierunku, a ukazał im się blondyn. Był wysoki, a jego koszulka opinała jego mięśnie. Twarz miał skąpaną w masie piegów, które pięknie komponowały się z jego piwnymi oczami.
- Już jesteś, Nill. - szarooka pisnęła z radości widząc swojego kuzyna. Przepchnęła się przez Maru. Toby ucieszył się w duchu, kiedy zobaczył jak brunetka jest zgniatana przez drugą, miał szczęście, że usiadł przy oknie. - Miło mi cię widzieć. - rzuciła mu się na szyję.
- Ciebie też. - odparł przyciągając ją do siebie.
- Dobra, - po chwili długiego uścisku odsunęła się od niego. Złapała go za nadgarstek i pociągnęła do stolika. - Przedstawię Ci kogoś. - zapiszczała uradowana. Wszyscy przywitali się z owym Nill'em serdecznymi uśmiechami. - To jest Toby. - wskazała na szatyna. - Jest moim nowym przyjacielem. - z powrotem wepchała się na swoje miejsce, znów przygniatając biedną brunetkę.
Toby poczuł ukłucie w sercu kiedy ujrzał blondyna. Jego warga niekontrolowanie zadrgała. Nie mógł uwierzyć, że znowu go widział. Tak bardzo chciał zapomnieć, a kiedy nawet udało mu się nie myśleć o tym na co dzień to wróciły niczym bumerang. W jego czekoladowych oczach zagościła nienawiść zmieszana z nutką paniki.
Za to w tych piwnych piwnych oczach pojawił się błysk rozbawienia. Już tak dawno się nie widzieli. Oh, doskonale pamiętał te stęki wydobywające się z ust szatyna. Myślał, że po tym jak przeszedł na nauczanie domowe już go nie zobaczy, a tu proszę, taka niespodzianka.
- Cześć, - wyciągnął do niego rękę. - nazywam się Nill. - uśmiechnął się szeroko.
- Cześć. - powiedział nadal uśmiechnięty. Ścisnął jego dłoń z całej siły wbijając mu przy okazji paznokcie w skórę.
CZYTASZ
W Podróży | TicciMask
FanficWizja misji o nieograniczonym czasie z osobą, o której nie wie się zbyt wiele nie prezentuje się zbyt dobrze, prawda? Dla dwójki proxy było to obojętne. Nie mieli o sobie żadnego zdania. Niezbyt często ze sobą rozmawiali. Zmienił to dopiero Slenderm...