⚫16⚫W co ty grasz, Don?⚫

184 14 11
                                    

To był męczący dzień dla Don'a. Wiele godzin spędził na poszukiwaniu informacji o tak zwanym TicciToby'm. Dowiedział się nie wiele. Informacje były szczątkowe. Można z nich było dowiedzieć się jedynie o przypuszczalnym rysopisie sprawcy. Godzinach w których najczęściej zaobserwowano jego działanie, od około siedemnastej do plus minus czwartej. Tym że rany zadawane przez niego są chaotyczne, czasem są to nawet ślady zębów. To ostatnie sprawiało, że blondyn uważał policjantów za skończonych kretynów, gdyż dna przestępcy na pewno musiało być na zwłokach. Czemu więc tego nikt nie sprawdził? Przecież chyba z dna da się wyczytać takie rzeczy jak dokładny wygląd?

W każdym razie, nie mógł odpuścić. Musiał dowiedzieć się więcej i o mordercy i o Toby'm. Postanowił więc poprowadzić swoje własne mini śledztwo. Co prawda nie miał wglądu do akt sprawy, ale porozmawianie z rodzinami ofiar było już w jego mocy.

⚫◼⚫

Jody postanowiła wyciągnąć swojego chłopaka na małe zakupy. Twierdziła, że przyda się im trochę nowych ubrań na wydarzenie, które planowała. A, że Don już od dawna był namawiany przez matkę do kupna nowych ciuchów, to jakoś tak wyszło, że właśnie ciągnął się za parką ukochanych, po galerii handlowej. Przyglądał się dokładnie ruchom szatyna. Każda drgawka, każdy tik były dokładnie rejestrowane przez niego.

To było jedno z najbardziej niekomfortowych przeżyć czekoladowookiego. Czuł się osaczony, tego uczucia nie czuł już od tak dawna. Było jak ten stary kumpel, który kiedyś nie opuszczał cię na krok, a teraz odzywa się po tylu dniach spokoju.

- O boże! - Jody gwałtowne zatrzymała się, przez co Don wpadł wprost na jej plecy. - Muszę tam wejść! - zapiszczała z zachwytem w oczach. Chwyciła Toby'ego za rękę i wciągnęła do sklepu. Blondyn wszedł tam za nimi.

Wybieranie ubrań przez szarooką trwało ponad pół godziny. Dla obu panów był to stanowczo za długi czas, ale w końcu dziewczyna weszła do przebieralni. Niby upragniony moment, wizyta w tym sklepie zbliżała się do końca, jednak kiedy wiecznie gadająca blondynka zniknęła, a wraz z nią aura irytującej, ale i spokojnej atmosfery. Nastała grobowa cisza, którą zakłócała jedynie muzyczka lecąca z głośników. Szatyn czuł na sobie wwiercające się w niego spojrzenie zielonych oczu. Udawał za wszelką cenę, że go to nie obchodzi.

- Oh, Toby. - wysunęła głowę za kotary. Nastolatek westchnął w duszy i odwrócił się z promiennym uśmiechem do swojej dziewczyny. - Potrzebuję twojej pomocy. - westchnęła teatralnie.

Szatyn z udawaną pewnością siebie wszedł do przymierzalni i zasłonił za sobą zasłonkę.

- W czym mam ci pomóc?

- Wiesz. - wskazała palcem na wiszące na wieszaku sportowe biustonosze. - Wzięłam sobie staniki do przymiarki. - zrobiła na pozór zrozpaczoną minę. - I chciałam zdjąć mój, - przejechała palcem po krawędzi odzienia zasłaniającego jej piersi. - ale nie sięgam do zapięcia. - spojrzała w lustro z lekkim zakłopotanym uśmiechem. Róż ozdobił jej policzki. - Pomożesz mi z tym? - zapytała przechylając lekko głowę.

W Toby'm na nowo narodziła się panika, tak jak wtedy. Domyślał się jaki plan miała Jody. Chciała zrobić z nim to w przebieralni. W publicznym miejscu! Przecież tam było pełno ludzi! W każdej chwili ktoś mógł ich przyłapać! Odrzucił na bok swoje obawy. Musiał to zrobić i kropka. Nie ważne czy on tego chciał. Ważna była misja.

- Oczywiście, kochanie. - odparł, podchodząc krok bliżej do dziewczyny. Sięgnął do zapięcia jej biustonosza. Już po nie całej chwili jedyne odzienie zakrywające piersi blondynki, leżało na stołeczku, tuż obok plecaka szarookiej.

W Podróży | TicciMaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz