Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• ゚⁂ ゚☆; . . ⁂ ゚☆ . •
NOC PRZEBIEGŁA SZYBKO DLA CZTERECH DZIEWCZĄT. Wszystkie były zemdlone śpiąc na łóżku, dopóki nie rozległ się głośny dzwonek, który sprawił, że dziewczyny się obudziły.
Dzwonek należał do telefonu Eleny. Caroline miała już dość hałasu i zepchnęła Elenę z łóżka. — Tu ludzie śpią, odejdź! — Lyanna krzątała się po łóżku, gdy Bonnie objęła ją w pasie.
— Elena! — Caroline narzekała. Lyanna próbowała wstać, ale Bonnie wciąż ją trzymała w uścisku. — Cicho — Lyanna odetchnęła z ulgą i przytuliła się mocniej do Bonnie. Obie trzymały się blisko siebie, pełne ciepła. Lyanna nigdy wcześniej nie czuła tego typu uczuć. Zmiękła na widok wyrazu twarzy Bonnie.
Wyglądała uroczo.
Elena czołgała się po podłodze i podniosła słuchawkę. — Halo?
— Jak było na nocowaniu? — zapytał Stefan. — Dobrze. Bardzo pomocne — Elena wyczołgała się z pokoju i usiadła przed drzwiami sypialni. — Kiedy sami możemy mieć takie jedno? — powiedziała uwodzicielsko.
Dwie wampirzyce znajdujące się w pomieszczeniu nie mogły powstrzymać się od kneblowania. Caroline jęknęła i ukryła twarz w poduszkach, na co Lyanna przybrała zdegustowany wyraz twarzy. — Ohyda!
Blondwłosa wampirzyca spojrzała sennie na Bonnie i Lyannę, mrugając kilka razy, by stwierdzić, że te dwie śpią razem. Prychnęła, szczerząc się na widok tej dwójki. Niestety musiała je przez to obudzić. — Dość przytulania! — uderzyła Bonnie poduszką w twarz.
Lyanna mamrotała pod nosem przekleństwa, podczas gdy Bonnie zrzuciła Caroline z łóżka. Młody wampir skrzywił się i rzucił im nieprzyjemne spojrzenie. — Niegrzecznie. Obie. — czarownice trzymały się razem, jakby od tego zależało ich życie i ignorowały wrzeszczącą blondynkę.
•. ☆ .•
Lyanna wkroczyła do rezydencji Lockwoodów ubrana w luźną sukienkę z rękawami, na których widniały kwiatowe nadruki. Zawsze była typem osoby robiącej zakupy, tak jak jej siostra; Rebekah. Minęła kelnera z napojami i natychmiast chwyciła jeden, widząc, że jest jej potrzebny ze względu na to, co ją zaraz spotka.
Znajomy kruczowłosy Salvatore podszedł do Lyanny i wyciągnął do niej rękę. Heretyczka westchnęła i zahaczyła jej ramię o jego i oboje szli dalej razem. — Nienawidzę cię — zgrzytnęła zębami.