-XVIII. 𝑚𝑜𝑗𝑎 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑎

140 19 3
                                    

゚

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

. 𝐑𝐎𝐙𝐃𝐙𝐈𝐀Ł 𝐎𝐒𝐈𝐄𝐌𝐍𝐀𝐒𝐓𝐘. . . ! .゚+🪐
" MOJA SIOSTRA "

  ☆                ゚.         . ゚.             ✰                ༄
゚.             𒊹           ゚            .      .           ☆             .
      ◽️             ༄         ✰        𒊹      ゚.           𒊹
miło cię znów widzieć...niestety.
    ☆                ゚.         . ゚.             ✰                ༄
゚.             𒊹           ゚            .      .           ☆             .
      ◽️             ༄         ✰        𒊹      ゚.           𒊹
  ☆                ゚.         . ゚.             ✰                ༄






STEFAN ODDALAŁ SIĘ OD NIEJ powoli, co nie było dobrym znakiem. Hybrydy zawodziły, bo Elena wciąż żyła. I Gloria miała się o tym przekonać prędzej niż później.

Oboje w końcu dołączyli do Heretyczki w barze Glorii, czekając aż Rebekah do nich dołączy.

— Więc jestem zdezorientowany — Stefan zaczął, pochylając się w stronę Hybrydy. — Jeśli byliśmy takimi wielkimi przyjaciółmi, to dlaczego znam cię tylko jako hybrydowego kutasa, który złożył moją dziewczynę w ofierze na ołtarzu ognia — zapytał. Klaus uśmiechnął się, kręcąc głową.

— Wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć — Klaus kontynuował swoją krótką opowieść, w której ledwo co się odnalazł.

— Zmusiłeś mnie do zapomnienia — Stefan zdał sobie sprawę i zdumiony lekko zmarszczył brwi.

Klaus odpowiedział. — Nadszedł wtedy czas, abyśmy z Rebeką ruszyli dalej — jego twarz lekko stwardniała, unikając kontaktu wzrokowego. — Lepiej mieć czyste konto — powiedział, podnosząc szklankę i biorąc łyk swojej whisky.

— Ale dlaczego? — Stefan dopytywał się dalej, jeszcze bardziej zbliżając się do prawdy, która kryła się pod przykrywką jego historii. — Nie powinieneś musieć zacierać swoich śladów — powiedział zaciekawiony.

— Chyba, że przed kimś uciekasz

Oczy Klausa rozbłysły niepokojem. Stefan zauważył, że postawa Lyanny zesztywniała, co oznaczało, że wiedział, iż ma rację.

— Czas opowieści się skończył.

Cisza między nimi była niezręczna, dopóki Stefan nie wspomniał, że potrzebuje "drinka", pozostawiając dwie potężne istoty ponownie sam na sam ze sobą.

Lyanna wstała i założyła swoją skórzaną kurtkę. Chwyciła swoją designerską torebkę. — Idę do magazynu sprawdzić, co u twojej siostry.

— Dołączę do was, gdy Stefan wróci i spotkamy się na miejscu — Klaus powiedział. Nie umknęło jego uwadze, że sposób, w jaki stwierdziła, że twoja zamiast nasza siostra, był jak ukłucie w serce. — Rebekah wydaje się być w tej chwili uparta — jego uśmiech zniknął, zastępując go spojrzeniem, którego nie potrafiła określić.

— Rebekah tęskni za tobą, droga siostro.

Lyanna przewróciła oczami i zignorowała jego słowa. — Zabawne, bo kiedy ostatni raz z nią rozmawiałam, patrzyła, jak zrzuciłeś mnie z balkonu razem z resztą rodziny — pstryknęła, rzucając sarkastycznie rękami i odeszła, a Klaus gapił się za nią z zaciśniętą szczęką i wypił resztę swojego drinka.

•. ☆ .•

Nieprzyjemny chłód w powietrzu sprawił, że Lyanna uniosła lekko prawą rękę, by użyć swojej magii w razie potrzeby. Trumna Rebeki była otwarta.

— Rebekah? — zawołała Lyanna, rozglądając się ostrożnie dookoła. Podmuch wiatru zwrócił jej uwagę, a ona użyła swojej magii, by odrzucić osobę do tyłu, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że to Rebekah.

Pierwotna blondynka opanowała się od uderzenia i wpatrywała się w znajomą brunetkę. — Lyanna? — jej głos zatrzeszczał z niedowierzania. Rebekah wyszła z cienia. — Ty...jesteś tu! — jąkała się, wciąż będąc w szoku, że jej młodsza siostra stoi przed nią, podczas gdy Lyanna patrzyła na nią z niesmakiem.

— Słuchaj, nie planowałam, że cię zobaczę — Lyanna udzieliła reprymendy, oparła dłoń na biodrze i spojrzała na Rebekę.

Szok i radość Rebeki zmieniły się z powrotem w jej uparte ja. — Wiem, jaki potrafi być potworny, ale jesteśmy rodziną! Obiecaliśmy. Ty obiecałaś — pstryknęła.

— Przepraszam, czy oczekujesz, że będę jego pieskiem na kolanach przez wieczność? Wiem, że złożyłam obietnicę, ale poważnie, Rebekah? — Lyanna zadrwiła.

Rebekah parsknęła z frustracją. — W pierwszej kolejności opowiedziałaś się po stronie sobowtóra. Tyle razy ci mówiłam, żebyś się nie zbliżała, i zapłaciłaś za to cenę.

Lyanna zrobiła krok do przodu, patrząc na nią sztyletami. — Zrobiłabym wszystko dla ludzi, na których mi zależy, w przeciwieństwie do ciebie.

Rebekah wzdrygnęła się na jej zimny ton i poczucie winy wzrosło.

Lyanna westchnęła i wiedziała, o czym myśli. W końcu jej upór i temperament przypominał Klausa. Mówiąc o diable, pojawił się Klaus.

— Gdzie jest nasza siostra — zażądał niecierpliwie. Lyanna musiała się powstrzymać, by nie przewrócić oczami po raz milionowy.

— Ile razy mam ci tłumaczyć, że.. — Heretyczka nie zdążyła dokończyć zdania, gdy plama blond włosów przemknęła obok niej, zderzając się z Klausem. Lyanna nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Rebekah wbiła mu sztylet w serce, co spowodowało, że zaniósł się powietrzem.

— Idź do diabła, Nik! — Rebekah splunęła, w jej głosie zabrzmiała złośliwość.

BLUE HONEY, bonnie bennettOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz