7

158 6 0
                                    

Jestem właśnie na tylnym siedzeniu czarnego Jeepa Dylana. Obok mnie siedzi wpatrzony w widok za oknem Nicholas. Nie rozmawiamy ze sobą, słuchamy tylko opowieści Caroline o jej przygotowaniach do nowego Castingu. Wyglądam przez okno i wydaje mi się, że kojarzę już okolicę.
Chwilę później zatrzymujemy się przed już dobrze mi znanym starym teatrem, o który postanowiłam zawalczyć.
Idziemy do środka przechodząc wcześniej przez dziurę w zardzewiałym ogrodzeniu.

-Romeo! Ah mój Romeo!- mówi teatralnie Caroline wchodząc na drewnianą scenę, a nasza trójka wybucha śmiechem

-Chodź się rozejrzeć moja Julio- mówi Dylan wyciągając w jej kierunku ręce

Dziewczyna uśmiecha się do niego, a on łapie ją w biodrach i pomaga zejść ze sceny. Cieszy mnie fakt, że im się układa, co prawda nie rozmawiam zbyt często z chłopakiem, ale widzę, że zależy mi na ich relacji. Nie mija chwila, a oboje gdzieś znikają.
Domyślam się co będą robić, odwracam się więc w poszukiwniu czarnookiego. Dziwie się jednak kiedy wokół mnie nie ma ani jednej żywej duszy.

-Nick! Jesteś tutaj?

Odpowiada mi jednak głucha cisza. Ściskam ręce w pieści i idę pewnie w przed siebie w poszukiwaniu chłopaka, którego żarty wcale mnie nie śmieszą.
Zaczynałam myśleć, że chłopak jednak nie ma do mnie żadnej urazy. Najwidoczniej się myliłam, bo gdyby tak było nie robiłabym sobie spacerków po jakimś ciemnym i opuszczonym budynku. Ewidentnie mój mózg daje się za bardzo zwieść wyobraźni, co staram się wyprzeć. Cały czas jednak mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.

Wykrzykuje imię chłopaka, ale w dalszym ciągu nie otrzymuje odpowiedzi.
Znajduje schody, po których schodzę na dół. Jeśli to jego sposób sprawdzenia mojej odwagi to zdecydowanie zdałam test. Chociaż bardziej nazwałabym moje zachowanie zwykłą w świecie głupotą.

Kiedy idę wzdłuż jakiegoś ciemnego korytarza podłoga skrzypi pod naciskiem moich kroków. Skupiam się tylko na tym, żeby jak najszybciej wyjść lub znaleźć jakiekolwiek światło, lepsze niż zwykły telefon. Dodatkowo wokół mnie unosi się tylko nieprzyjemny zapach wilgoci.

-Spokojnie Alice, to tylko w cholernie stary opuszczony teatr, nic strasznego- gadam sama do siebie ale to mnie w żaden sposób nie pociesza

Nagle do moich uszu dobiegają jakieś dźwięki, dwa mieszjace się ze sobą ciężko oddechy.
Czy to jest to co myślę? Nie wiem, ale idę coraz dalej, bliżej odgłosów. Chce po prostu kogokolwiek znaleźć, żeby wyrwać się z tej, piwnicy? Nawet nie wiem co tutaj jest, wszędzie tylko ciemność.
Sykam z złości, kiedy uderzam biodrem o jakiś twardy kant. Przewracam oczami, ale właściwie to już dawno pogodziłam się z swoim szczęściem, to chyba kwestia przyzwyczajenia.
Niestety moje uderzenie było dosyć hałaśliwe przez co głosy ucichły.

-Słyszałeś to?- słysze głos dziewczyny, to chyba Caroline?

-Nie-odpowiada męski głos i znów zaczynają się całować, sądząc po dźwiękach

Udaje mi się znaleźć jakieś źródło światła więc podchodzę bliżej i zerkam przez szybę w drzwiach. Lekko mruże oczy z powodu nagłego powrotu widzenia, chwile później jednak moje policzki całe zalewają się czerwienią...
Jestem właśnie w najbardziej niezręcznej sytuacji jaka może się człowiekowi w życiu przytrafić. Mianowicie widze przez małą szybkę, niewielką salę z jakimiś dokumentami, a na środku niej drewniane biurko na którym moja przyjaciółka pieprzy się z swoim chłopakiem.

Jest źle, jest bardzo bardzo źle.

Nie powinno mnie tu być, nie powinnam tam patrzeć, nie wiem co robić. Oboje są nadzy, spoceni i całkowicie pochłonięci sobą.

-Taka grzeczna dziewczynka, kto by pomyślał, że lubi podglądać- zza pleców dobiega do mnie szept Nicholasa

-Jaaa... głupio to wygląda, ale nie myśl sobie, że ja.. - język zaczyna mi się plątać, kiedy próbuje w jakiś sposób się wytłumaczyć

Właściwie ledwo go widzę, ale mogę się spodziewać jaki ma wyraz twarzy. Ważniejsze jest jednak czemu ja mam mu się tłumaczyć?
Nagle ciągnie mnie bliżej do siebie, w ciemność przez co znowu nic nie widze.

-Słuchaj Alice, słuchaj co się dzieje w sali obok

Czuje jak robi mi się gorąco, jak moje policzki płoną. Smród wilgoci zastąpiły znowu te mocne perfumy. Pobudzają się moje zmysły z wyjątkiem wzroku, natomiast słuch mam doskonały, a słyszę tylko jęki.
Przechodzi mnie dreszcz kiedy chłopak, stojący tak blisko mnie, łapie mnie za talie, a jego silna dłoń zjeżdża powoli coraz niżej. Biorę głęboki wdech, ale nie ruszam się.

-Podnieca cię to, prawda? Kryjesz w sobie dużo mroku panno Conteville -mówiąc to jego dłoń delikatnie masuje moją dolną partię ciała przez bieliznę.

-Chyba za daleko się posuwasz Johnson-mówie ale mój głos drży

Wydaje się jakby mnie nie słyszał trzyma mnie kurczowo jedną ręką w talii, a druga masuje mnie delikatnie. Ja tylko momentami cicho pojękuje, staram się z całych sił oprzeć emocjom jakie wywołuje we mnie Nicholas Johnson.

-Kurwa tak!- słyszymy głośny krzyk Dylana

-Jesteśmy do siebie bardzo podobni- jeden z jego palcy wślizguje się pod materiał

-Przestań-staram się zabrzmieć pewnie ale średnio mi to wychodzi

Chłopak natomiast dołącza swój drugi palec, nie wkłada ich ale cały czas pociera

-Sadząc po tym co czuje, chyba jednak nie chcesz, żebym przestał- zaczyna pocierać szybciej- ale skoro tak mówisz

Po tych słowach, wyciąga swoją rękę spod mojej spódniczki i jak gdyby nigdy nic odchodzi.
Czuje zimno, kazałam mu przestać, ale cholera chce więcej. Znowu mruże oczy, kiedy zapala światło. Rozglądam się dookoła i widzę pomieszczenie pełne instrumentów. Dostrzegam na środku piękny, czarny fortepian.

-Ty dupku- dobra teraz się wkurzyłam, jak można się tak kimś bawić?

-Zagram ci coś kiedyś to mi wybaczysz diabełku- uśmiecha się szyderczo oblizując plec i wychodząc

Ja stoję jeszcze przez chwilę w osłupieniu, przeklinając siebie w myślach na wszelkie sposoby.

***

DIRTY DREAMS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz