25

97 3 0
                                    

                        NICHOLAS

Po wczorajszym spacerze z Alice odprowadziłem ją grzecznie do pokoju, a sam równie zmęczony szybko zasnąłem.
Domyślam się, że ona uczyniła podobnie. Widziałem jak była zmęczona po pomaganiu w przygotowaniach.

Okazuje się, że nie tylko nasz trener jest kapryśny i wybredny. Wraz z narzeczonym mają jednak sporo wspólnego. Bo to właśnie z nim i kilkoma chłopakami z grupy spędziłem kilka godzin na wybieraniu choćby odpowiedniej muchy.

Wzdycham ponownie szarpiąc za materiał satynowego krawatu. Męczę się z jego zawiązaniem już dobre kilka minut, a moja chęć wychodzenia gdziekolwiek maleje z każdym ruchem.

Przerywam jednak swoje działania, gdy czuję jak szczupłe ramiona oplatają mnie wokół pasa niczym bluszcz.
Patrzę przed siebie, a w odpiciu wiszącego lustra widzę jedynie bystre oczy Alice wychylające się zza czarnej marynarki.

—Co cię tak bawi? —unoszę wysoko brew

—Tak sobie stałam i patrzyłam jak biedny Nicholas nie potrafi poradzić sobie z krawatem.

Dziewczyna zasłania usta dłonią chichocząc. Odsuwa się o pół kroku do tyłu, a ja odwracam się do niej przodem, by móc ją zobaczyć.

Alice jest uosobieniem wszelkiej kobiecości oraz gracji. Jej drobne ciało opina dopasowana błękitna sukienka z bufiastymi rękawami. Podkreślająca jej figurę, ale również nadająca jej uroku.
Wygląda jak porcelanowa lalka, bezbronnie i delikatnie. A dodatkowo różany rumieniec na policzkach powoduje, że przyglądam się jej chwilę dłużej niż rzeczywiście powinienem.

Brunetka odchrząkuje i nim ja to zrobię, zakłada za ucho jedno z pofalowanych pasm włosów.

—Pomogę Ci.

Stawia krok do przodu, niwelując przestrzeń między nami. Ja jedynie stoję jak posąg śledząc każdy najmniejszy ruch. Napawając się jednocześnie silną wonią kwiatowych perfum.

—Znasz się na tym. —przerywam ciszę

—Mój tata nie rozstaje się z krawatem. Nosi je codziennie, nawet w weekend, czy święta. —odpowiada, a ja widzę cień nostalgii na jej twarzy

—Tęsknisz czasem za nim?

—Nie widzę takiej potrzeby. —kręci głową —Dlaczego miałam myśleć o kimś kto zapewne teraz mnie nienawidzi.

—A może się martwi. Z tego co wiem jesteś jego jedyną córką i...

—Nick —przerywa mi. —Naprawdę dziękuję za troskę, ale nie zależy mi na tym. —kończy wiązać krawat i gładzi jeszcze dłońmi materiał czarnej koszuli.

Patrzę na jej twarz przez moment. Nie wyraża żadnych emocji, ale zdaję sobie sprawę, że nie ma ochoty bym o tym mówił. Nie chcę jej do niczego zmuszać.

—Chodźmy.

Mówię i wystawiam dumnie ramię w stronę dziewczyny. Ona odpowiada mi swoim pięknym uśmiechem i oplata rękę wokół mojej.
***

Nie do końca zdaję sobie sprawę, że to już koniec uroczystości,a Smith stał się  oficjalnie mężem Johnathona.

Trzeba przyznać, że miejsce naprawdę ma swój klimat. Głównie dzięki dopasowanej pogodzie można było wszystko zorganizować właśnie na plaży. Biały łuk pokryty kwiatami w różnych odcieniach różu sprawia wrażenie okna, dzięki któremu można zobaczyć ocean. Przyczepiony do niego biały materiał delikatnie faluje, a całość uzupełnia dźwięk szumiących fal.

Wszystko to zapewne wzbudziłoby w każdym zachwyt. Dla mnie jednak żadna z tych dekoracji nie robi takiego wrażenia jak dziewczyna siedzącą obok mnie.

DIRTY DREAMS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz