Nie mam pojęcia ile czasu tak wpatruję się w ekran telefonu, ale oczy zaczynają mnie już szczypać. Mrugam więc kilka razy i odchrząkuję.
JA: Drogi Nicholasie...
Bez sensu.
Nie piszę przecież listu motywacyjnego tylko zwykłą wiadomość. Kasuję napisane słowa oraz skupiam wzrok na ścianie przed sobą i wiszącym na niej plakacie z One Direction.
Co właściwie chcę napisać? Zapytać się czemu nie rozmawia ze mną od trzech dni? Czy może po prostu go ochrzanić za dziecinne zachowanie.
Nie potrafię cię rozgryźć Nicholasie Johnsonie.
Blokuję telefon i zrezygonwana opadam ciężko na miękkie poduszki. Wbijam wzrok w sufit mocniej ściskając komórkę.
—Nie warto Alice. — odzywa się do mnie Caroline
Odwracam głowę w jej stronę. Leży na prawym boku opierając głowę na ręce. Widzę ją głównie dzięki małym lampką nad łóżkiem.
—Nic już nie rozumiem. Nasze relacje nie były złe. Seattle to udowadnia. — czuję piekące policzki na tą myśl. Na szczęście blondynka nie może tego zobaczyć.
—Nigdy... —zaczyna —nie widziałam go z dziewczyną. Nie zrozum mnie źle. Nigdy nie widziałam, żeby z jakąś chodził, trzymał się za rękę, gdzieś zabrał.
—Dlaczego? —pytanie wyrywa się ze mnie samoistnie
—Nie mam pojęcia. —wzrusza lekko ramionami —Myślę, że jest pogubiony i jakby... nie wiem, często...
—... wszystko robi bez przemyślenia, a później myśli nad konsekwencjami. —dokańczam
—Dokładnie.
Uśmiecham się smutno. Myślałam, że to ja jestem zagubiona. Tymczasem osoba, która wskazuje mi drogę, chyba nie może poradzić sobie z samym sobą.
—Myślisz, że on i... — nie kończę zdania.
Widzę jak przyjaciółka zdążyła już zasnąć. Postanawiam zrobić to samo, dlatego odwracam się do niej tyłem i zamykam oczy. Starając się odpędzić myśli. Krążą one wokół chłopaka, który zdążył namęcić mi solidnie w głowie.
***
Podskakuję lekko słysząc nagły, donośny dźwięk pukania do drzwi.
Czy to głupi sen?
Znowu słyszę hałas i jestem pewna, że to dzieje się na prawdę. Zerkam półotwartymi oczami na smacznie śpiąca Caroline.
Drapię się w swędzący noc. Jej burza jasnych włosów znajduje się na ponad połowie łóżka.
Przecieram twarz dłonią i patrzę na elektroniczny zegarek. Wskazuje on dwadzieścia minut po północy.Odkrywam się i podnoszę. Wsuwam na gołe stopy kapcie leżące koło łóżka. Kierując się do wyjścia z pokoju zabieram jeszcze wiszący na krześle kardigan.
Pukanie do drzwi nie ustępuje oraz staje się coraz bardziej denerwujące. Przyśpieszam kroku, ale zatrzymuję się widząc, że Ivy mnie ubiegła.
Dziewczyna ma podobnie jak ja chaos na głowie, gdzie plątają się jasne włosy. Ubrana jest w podartą, czarną koszulkę z podobizną jakiegoś DJ-a oraz krótkie spodenki do spania.
Zabija mnie wzrokiem. Wyjątkowo ma na sobie spore okulary, w których jej jeszcze nie widziałam.
—Na co się patrzysz? —pyta oschle
CZYTASZ
DIRTY DREAMS
Romance~Byłeś otchłanią, która zabrała mnie do krainy brudnych marzeń, w których tańczyliśmy w płomieniu naszych pragnień~