Prolog

544 11 0
                                    

Jeszcze raz przeglądam się w lusterku, na twarzy wypisane mam przerażenie, ale jednocześnie czuje nieznaną mi dotąd ekscytacje. Jednym gestem ręki szybko poprawiam ciemne włosy i wychodzę z pokoju. W prawej ręce mocno trzymam czarną kopertę. Zamykam drzwi ciężko przy tym oddychając. Nie wiem jak zeszłam po schodach bo słyszę tylko bicie serca. Stając więc w progu wielkiego salonu widze moja matke z lampką czerwonego wina, jak zawsze przy kominku. Louise Conteville to trzeba przyznać kobieta sukcesu, tylko że nie swojego... Żerująca na moim ojcu, zajmującą się głównie życiem towarzyskim. Jak zwykle usta ma pomalowane krwisto czerwona szminką, a czarne długie włosy są idealnie wyprostowane. Spojglądam na drugą część pomieszczenia gdzie przy solidnym dębowym stole siedzi mój ojciec Artur Conteville, należy on do ludzi twardo stąpających po ziemi, a najważniejsza jest dla niego kancelaria i zyski. Oczywiście jako ich jedyna córka od dziecka miałam wpajane jak zarządzać biznesem. Tutaj właśnie pojawił się problem, przeraźliwie błam się ich relacji na zmianę planów...

Odchrząknęłam głośno przez co oboje na mnie spojrzeli. Podchodzę powoli do taty i kładę ostrożnie kopertę obok sterty papierów ojca. Matka z dziką ciekawością w oczach przygląda się sytuacji.

—Co to? Jeśli to nic ważnego nie marnuj mojego czasu, mam dużo do załatwienia. — mamrocze

—To dla mnie naprawde istotne i mam nadzieję, że to uszanujecie. — odpowiadam z lekka chrypą

Mężczyzna poprawia okulary, wyjmuje zawartość koperty i zaczyna czytać. W tym czasie Louise stanęła przy jego boku i również zaczęła przeglądać treść czarnej kartki. W kopercie znajduje się oświadczenie, że ja Alice Chloé Conteville dostałam się do jednej z najlepszych szkół tańca w Nowym Jorku.
Brzmiało to niewyobrażalnie, ale było prawdą, to była moja szansa na robienie tego o czym zawsze marzyłam.

Moja matka tylko krótko się zaśmiała, natomiast ojciec zrobił się cały czerwony i ewidentnie zakłopotany.
—To bez sensu, zwykły śmieć— rzucił kopertą— Nie mów mi tylko, że masz zamiar zostawić kancelarie, żeby robić z siebie jakiegoś klauna sześć tysięcy kilometrów stąd?!

—Już postanowiłam i nic tego nie zmieni. — starałam się zabrzmieć pewnie, ale moje ręce odmawiały posłuszeństwa

—To niedorzeczne— tylko tyle zdołała powiedzieć moja matka
Odwracam się na pięcie i wychodze na korytarz zakładając długi szary płaszcz.

—Jeżeli teraz wyjdziesz, nie nazywaj się już moją córką Alice. — wypowiadając te słowa widze w ojcu czysta wściekłość.
Co prawda nie spodziewałam się, aż tak złej reakcji, wiedziałam  że nie będą mnie wspierać. Byłam na to już gotowa, spakowana i zdeterminowana, dlatego szybko z łzami w oczach wybiegam z domu i wchodze do samochodu trzaskając drzwiami.
Teraz nie mogę się wycofać, wycieram dłonią policzki, uśmiecham się lekko i wciskam pedał gazu.

***
To moja pierwsza książka i mam nadzieję, że nie ostatnia. Jest to odskocznia od codzienności i jakieś nowe wyzwanie. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie :))

DIRTY DREAMS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz