XI

1.7K 252 272
                                    

- Jeśli zdejmiesz ten pakt, to umrzesz. Ten pakt jest jedyną rzeczą która pozwala ci dalej żyć. - powiedział anioł, na co książę poczuł, że robi mu się trochę słabo. Myślał, że ten pakt jedynie go zobowiązuje bo Lucyfer chce go później jakoś wykorzystać, jednak teraz sprawa nabiera innego światła. Bez niego nie może żyć, bez niego w ogóle nie istnieje. 

- Czyli bez niego by mnie tu w ogóle nie było? Gdybym teraz zerwał ten pakt, umarłbym na  miejscu? - spytał pustym głosem, nawet nie patrząc na anioła. 

- Tak, twój ojciec zawarł ten pakt zaraz po twoich narodzinach, kiedy lekarz stwierdził jednoznacznie, że możesz niedożyć swoich pierwszych urodzin. Wtedy kiedy błagał do siebie, aby ktoś cię uratował, zjawił się Lucyfer i zawarł pakt z twoim ojcem dzięki któremu żyjesz. - opowiedział anioł, lekko smutnym głosem, na co książę spuścił wzrok oraz zaciskając dłonie w pięści.

Czuł się słaby przez to, że przez kogoś żył. Że był na zawsze związany do tego demona i bez niego po prostu nie był w stanie sobie sam poradzić. Zawsze ktoś za niego odpowiadał. Zawsze ktoś za niego decydował o tym co może a czego nie. Miał tego dość. 

- Nienawidzę go. - wyszeptał brunet (obecnie blondyn) pozwalając aby słone łzy spłynęły po jego policzkach. Anioł stojący przed nim, podszedł do niego, a następnie otarł jego łzy, zanim zdążyły ubrudzić śnieżnobiały ubiór. Książę spojrzał zdziwiony na twarz anioła kiedy zauważył, że łzy które normalnie były przeźroczyste, teraz były złote.

- Tutaj łzy są złote, tak samo jak krew. Ludzie którzy tu trawiają jeżeli zginęli, płacząc, mają złote ślady na policzkach. - wytłumaczył anioł, a niecałą chwilę później książę przytulił się do niego nieśmiało, całkowicie pozwalając aby płacz ogarnął jego ciało. - To wrócisz ze mną na ziemię? - spytał delikatnie pocierając plecy chłopaka, oraz równocześnie czując narastający stres przez to, że jego były przyjaciel może w każdej chwili wrócić do pomieszczenia. W ten drzwi do pomieszczenia ponownie się otworzyły, a w nich stał ciemnowłosy anioł, który po zobaczeniu znajomej osoby szybko wyczarował w swoich dłoniach kulę z fioletowych płomieni. 

- Weź mnie stąd, proszę. - wyszeptał książę i w ostatnim momencie, Karl wy teleportował ich z pokoju na ziemię, a kula uderzyła w ścianę za nimi. 

- Zapłacisz za to Karl. - wyszeptał anioł, a następnie wyszedł z pomieszczenia, musząc powiedzieć Bogu to, że chłopak którego musieli się jak najszybciej pozbyć, obecnie uciekł i zapewne będzie chroniony bardziej niż wcześniej. 

~~~

Dwójka od razu pojawiła się w sypialni bruneta, gdzie czekała na nich reszta osób. Tobi, król oraz księżniczka Caroline. Książę niepewnie odsunął się od anioła, chcąc zobaczyć, gdzie obecnie są i mimowolnie ucieszył się, widząc znajome mu twarze. 

- Książę! - powiedział pierwszy kamerdyner, który od razu podbiegł do niego, oglądając czy nic mu nie jest. - Nic ci nie jest, zdążyliśmy? - spytał, na co książę pokiwał głową, zaraz po tym patrząc na swojego ojca, który wyglądał na mocno przestraszonego. Podszedł więc tez do niego, a następnie wtulił się w jego ciało, po raz kolejny dając upust swoim emocjom. Król objął go mocno, chcąc poczuć, że wrócił i ponownie jest bezpieczny. 

- Wyjdziemy na chwilę, chyba musicie poważnie porozmawiać pomiędzy sobą. - powiedziała jedyna kobieta w pomieszczeniu, a następnie razem z kamerdynerem wyszli z pomieszczenia, zostawiając anioła z rodziną królewską w pomieszczeniu. 

- Nadal nie wiemy, co od ciebie chcieli. - powiedział anioł, patrząc zamyślonym wzrokiem zza okno. 

- M-Może tego nie wiemy, ale dowiedziałem się innej i-istotnej rzeczy. - powiedział najmłodszy, patrząc na istotę już swoimi normalnymi oczami. Jego włosy także wróciły do swojego brązowego koloru, nie zostawiając po złotych włosach żadnego śladu. 

- Jakiej? - spytał jego ojciec, patrząc na syna troskliwym wzrokiem. 

- Mama była kiedyś aniołem, jednak postanowiła poślubić ojca, więc zostały jej odebrane skrzydła, przez co stała się zwykłym człowiekiem. To oznacza, że teoretycznie jestem pół aniołem. - powiedział, patrząc na anioła niepewnym wzrokiem. Nie wiedział co może to oznaczać, oraz czy przez to mógł być zupełnie inaczej traktowany, przez demony czy właśnie tez przez anioły. 

- Od kogo to usłyszałeś? Darryla? - spytał anioł, biorąc w swoje dłonie, dłonie księcia. Ten pokiwał głowa twierdząco głową, potwierdzając to, że anioł ma rację. - Mówił ci cos o kolorze w którym były jej skrzydła? To bardzo ważne. - spytał ponownie, patrząc brunetowi w oczy. 

- Niebieski, lekko niebieski. - odpowiedział, chłopak, a anioł nie mógł usłyszeć własnym uszom. George podopieczny był synem prawej ręki Boga. Juz teraz mógł wyczuć w nim tę specyficzną energię, jednak zastanawiał się jakim cudem nie poczuł jej wcześniej. 

- Musimy jak najszybciej porozmawiać z Lucyferem, ta sprawa nie może czekać. - powiedział, a następnie szybko podszedł do drzwi aby zaprosić z powrotem kamerdynera który teraz był im najbardziej potrzebny.

-Czy to naprawdę ważne? Nie mam jakieś większej ochoty go teraz widzieć. - spytał książę, patrząc na anioła niepewnym wzrokiem. 

- Bardzo ważne George. To, co teraz powiedziałeś, zmienia wszystko. Twoja matka była prawą ręką Boga, co oznacza, że ty jesteś teraz osobą która w razie pokonania go, zajmie jego tron.  Tobi, wezwij Ranboo musimy natychmiast porozmawiać z Lucyferem. Znaczy, wy musicie, ja nie mogę tam iść. - odpowiedział anioł, a następnie przekazał księcia w dłonie jego kamerdynera. Ten po usłyszeniu prośby anioła od razu zawołał w myślach demona, który po dosłownie kilku sekundach zjawił się obok swojego pana. 

- Czy to coś ważnego? Mamy obecnie bardzo, duże zamieszanie na dole i nie mogę sobie tak po prostu znikać. - powiedział demon, na co i kamerdyner, anioł, oraz książę zmarszczyli brwi, nie wiedząc, o co chodzi. 

- Ranboo, by our pact, I order you to take me and prince to Gehenna. - rozkazał, a demon uklęknął przed nim, zaraz po tym chwytając jego oraz księcia dłoń. 

- Yes, my lord. - odpowiedział, a chwilę później byli już w pałacu samego Lucyfera. Wszystko zrobione z czarnej cegły, z krwistoczerwonymi akcentami. Było tu zdecydowanie upiornie i cały klimat miejsca przyprawiał księcia o ciarki na ciele. 

- Królu ma król gości. - powiedział grzech lenistwa, na co Lucyfer obrócił się w ich kierunku. 

- Nie mam czasu teraz na pogadanki z człowiekiem. - odpowiedział, a następnie obrócił się tyłem do nowo przybyłych. 

-Musisz nas posłuchać, to ważna sprawa. - spróbował przekonać go do rozmowy tym razem kamerdyner, jednak ten jedynie odwrócił się mocno wkurzony w ich kierunku. Na jego dłoniach pojawił się niebieski płomień, a demon stojący obok Tobiego mimowolnie się pokłonił swojemu panu. 

- Nie mam teraz czasu, nie rozumiesz?! Jesteśmy o mały włos od rozpętania wojny z niebiosami i aniołami, a wy chcecie sobie jakieś pogadanki przy herbacie organizować?! - wybuchnął na nich, zbliżając się do nich niebezpiecznie blisko. 

- To tym bardziej powinieneś nas wysłuchać dupku, bo akurat od nich wracam jako oficjalny półanioł, oraz przyszły następca tronu nieba. 

✅ El Diablo // DreamNotFound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz