II

2.7K 331 626
                                    

 Lucyfer z nim na rękach wyszedł cicho z pomieszczenia, aby znaleźć swojego starego znajomego. Zza zakrętu wybiegł jednak mocno przestraszony król, który rozglądał się gorączkowo, szukając czegoś, a raczej kogoś.

- George! Gdzie jesteś skarbie?! - zawołał władca, jednak zauważając chłopca na rękach znajomej postaci, zatrzymał strażników, którzy już chcieli wyciągnąć swoje bronie, aby uratować malca z rąk nieznajomego. - Nie jest szkodliwy, znam go. Idźcie znaleźć królową. - rozkazał, a straż zrobiła, tak jak powiedział. Gdy byli pewni, że zostali sami, podszedł do demona, odbierając od niego swojego syna, aby następnie wytrzeć delikatnie łzy z jego pulchnych policzków.

- Królowa nie żyje, a on prawdopodobnie przy tym był. - powiedział na wstępnie demon, na co król spojrzał na niego z łzami w oczach. - Uprzedzając pytanie, zdolności przywracania do życia nie mam. - dopowiedział, kiedy zobaczył, jak mężczyzna otwiera usta, aby coś powiedzieć.

- Skąd wiedziałeś, co tu się stanie? - spytał, przytulając do siebie chłopca.

- Przeczucie. - odpowiedział krótko, nie chcąc zdradzać wszystkiego. Nie ufał nikomu, więc nie chciał dzielić się z nieznajomym tym, co się stało w piekle. - Mogę cię zaprowadzić do sali, w której jest jej ciało, jeśli chcesz. - powiedział, idąc w tylko jemu znanym kierunku, a król ruszył za nim pomimo obaw.

- Skąd wiesz gdzie iść?

- Jestem królem piekła, śmierć to moja codzienność, wyczuwam już jej zapach. - odpowiedział szybko, a następnie skręcił korytarzem. Przy drzwiach stała dobrze znana mu osoba. Jego kolega miał na sobie czarną szatę do ziemi, a w dłoni trzymał dużą kosę, na której szczycie spoczywała ludzka czaszka. Za nim natomiast stał jeszcze czarnej maści masywny koń, który widząc swojego pana, pochylił łeb, aby okazać szacunek.

- Dream, dawno się nie widzieliśmy. - powiedział mężczyzna, a następnie uścisnął dłoń, Lucyferowi.

- Sam, wyglądasz młodziej niż te ostatnie 105 lat temu na śmierci Władysława II Jagiełło. - odpowiedział mu demon, uśmiechając się.

- Jeśli mogę spytać, kim jesteś? - zapytał głos za nim, należący do króla. Przyjaciele spojrzeli na niego, a następie nowo przybyły spojrzał ponownie na wyższego.

- Jak on mnie widzi? - zapytał, pokazując na władcę palcem.

- Sześć lat temu zawarliśmy pakt. - wytłumaczył sprawnie król piekła.

- Jak zwykle u ciebie się musi dziać więcej niż na imprezach w Egipcie kiedy Kleopatra miała osiemnastkę. - skomentował mężczyzna, na co stojący obok niego władca wywrócił oczami, puszczając komentarz w nie pamięć. - Jestem Sam, inaczej czwarty jeździec apokalipsy, lub potocznie zwany także śmierć. - przedstawił się królowi, jednak uśmiechnął się do niego miło kiedy zobaczył jak mężczyzna, wyciąga do niego dłoń. - Nie mogę niestety podać ci dłoni, bo zabiorę i twoje życie z sobą. - dopowiedział na co, król uśmiechnął się także lekko do niego.

- Papa, gdzie jest mama? - spytał cichy zaspany głos, który należał do chłopca, trzymanego na ramionach władcy. Cała trójka spojrzała na niego, jednak żadne nie chciało przekazać tej uroczej istocie o tym, że mama już nie wróci.

- Mama poszła spać kochanie, widzisz, już gwiazdki są na niebie, więc takie dzieci jak ty też muszą już iść spać. - odpowiedział król, kołysząc swojego synka w ramionach, oraz równocześnie powstrzymując łzy przed popłakaniem się na samą myśl o zmarłej ukochanej. Demon za to razem ze śmiercią weszli do pomieszczenia, które przesiąknęło już zapachem krwi oraz faktycznej śmierci. Sam od razu zabrał się do wykonania swojej roboty, a Lucyfer przystanął za to przy ścianie, patrząc na namalowany porter kobiety z chłopcem na kolanach.

- Clay, jest problem. - powiedział nagle mężczyzna, na co demon obrócił się w jego stronę ze zmarszczonymi brwiami.

- Jaki zaś problem. Po prostu zabierz jej duszę, wsadź do słoja i oddaj w dobre ręce. To aż tak trudne. - odpowiedział, Lucyfer zmęczonym głosem zaraz po tym używając swoich mocy, aby siąść na komodzie która stała obok.

- Jack tu był. - powiedział, na co demon spojrzał na niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Zszedł z mebla, aby podjeść do zwłok, z których ust, nosa i uszu, zaczęły wychodzić muchy oraz inne robalstwa.

- Kurwa jego mać, a ten tu czego chciał. - odpowiedział, głośno zdenerwowany król Gehenny notując w głowie, aby złożyć wizytę u mężczyzny.

- Zabrał duszę i się uwinął. Nic więcej nie mogę zrobić. - powiedział Sam, wzdychając ciężko na widok kobiety. Żal jej było, że zginęła w taki sposób, a nie poprzez zabranie przez niego duszy, dzięki czemu miałaby szansę na ponowne odrodzenie się.

- Trzeba je spalić, zanim to dziadostwo się rozniesie po reszcie pokoi. - odpowiedział Lucyfer, a następnie kiwnął głową do swojego przyjaciela, co on od razu zrozumiał, idąc do wyjścia. - Czekaj - zawołał jeszcze, a następnie ściągnął z palców kobiety pierścień zaręczynowy oraz obrączkę, a z szyi naszyjnik, który widział na każdym obrazie, na którym kobieta była. - Przekaż to królowi. - dopowiedział, aby następnie ściągnąć ze swojej dłoni czarną rękawiczkę, którą włożył do kieszeni swoich spodni. Kiedy usłyszał, że drzwi się zamknęły, pozwolił, aby jego stopy oderwały się od ziemi, tak że lewitował kilka centymetrów nad nią, a następnie zmienił swoją formę, na tę demoniczną przygotowując się do wykonania odpowiedniego zaklęcia. Wyciągnął dłoń przed siebie, a następie przeciął ją swoim ostrym paznokciem, na skutek czego jego prawie czarna demoniczna krew spłynęła na ciało kobiety, momentalnie je podpalając niebieskim płomieniem.

- Your soul was taken against your will, your body stained with an impure name, burn in the name of Lucifer. - powiedział zniekształconym głosem, patrząc swoimi czarnymi oczami w znikające ciało kobiety. Po kilku sekundach po zwłokach nie został ślad, tak samo jak po płomieniach. W pomieszczeniu jednak było już wystarczająco dużo tych małych latających stworzeń, że demon musiał dołożyć sobie dodatkową pracę i zniszczyć je. - Creatures made by the demon, may the fire of Gehenna consume you. - dopowiedział tym samym głosem, a wszystkie robaki w pomieszczeniu rozpadły się na drobny pył. Lucyfer zszedł na ziemie, stając na swoich stopach, a po rozglądnięciu się czy na pewno nie zostało, wyszedł z pomieszczenia, nie zauważając jednej małej muchy, która po zobaczeniu i usłyszeniu tego co miała odleciała do swojego pana aby natychmiast powiedzieć mu o tym. 

✅ El Diablo // DreamNotFound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz