V

2K 288 348
                                    

!! Nie polecam jeść przy czytaniu tego działu !!

Dwójka zasiadła na swoich koniach wcześniej przygotowanych, przez stajennego oraz Tobiego, a następnie z obstawą naokoło siebie wyruszyli do miasta, na comiesięczny obchód, aby sprawdzić, czy mieszkańcom niczego nie brakuje. George pamiętał, jak od małego jego ojciec co miesiąc jeździł na takie obchody, a nawet kilka razy, jechał wraz ze swoją matką na jednym, jednak odkąd jego rodzicielka nie żyła, a sam brunet był na tyle duży i odpowiedzialny, że mógł sam jeździć na koniu, ojciec zabierał go za sobą, aby przygotowywać go do przejęcia jego roli. 

Pierwsze minuty ich przejażdżki były jak zwykle spokojne i dopiero kiedy dojechali do ostatniego muru odgradzającego zamek od części, w której mieszkała ludność narodu, mogli spodziewać się czegoś bardziej spektakularnego. Zdarzało się oczywiście, że znalazł się ktoś, kto chciał zrobić coś księciu czy królowi, jednak szybko trafiali oni do lochów, zanim w ogóle zdążyli zrobić cokolwiek w kierunku rodziny królewskiej. Zaraz przy boku George'a jechał jego kamerdyner, który, w przypadku, w którym książę chciałby zapisać coś na później, miał obowiązek zapamiętać to, a następnie po powrocie do zamku zapisać wszystko do swojego notatnika. Młody władca wiec wykorzystał jego obecność, patrząc na niego. 

- Tobi, wyglądam dobrze? - spytał na tyle głośno, aby niższy go usłyszał, ale jego ojciec już niekoniecznie. Zawołany brunet popatrzył od razu na swojego władcę, a następnie szybko przeskanował jego twarz. 

- Wygląda pańska wysokość pięknie, jak zwykle. - odpowiedział, uśmiechając się do niego lekko, co książę odwzajemnił. Chciał mu odpowiedzieć, jednak jego ojciec pokazał rycerzom przed nimi, aby otworzyli wrota, tym samym rozpoczynając obchód. 

Dumnie wjechali na do miasta, od razu uśmiechając się do składającym im pokłony poddanym. Król zatrzymywał się co jakiś czas, aby wysłuchać próśb osób, które go zawołały, a George za to uśmiechał się do małych dzieci, machając im przyjaźnie. Ci odmachiwali mu z jeszcze większymi uśmiechami, mówiąc swoim rodzicom, że chcą być tacy jak książę, co oczywiście nie mogło się nigdy spełnić. No, chyba że w następnym życiu. Kiedy dojechali do dużego placu, stanęli blisko siebie, a król z lekką pomocą straży zszedł ze swojego konia, zaraz po tym stając na podwyższeniu, z którego zawsze wygłaszał przemówienia. 

- Poddani, cieszę się, że mogę was dzisiaj wiedzieć, całych i zdrowych. W najbliższych dniach do naszego królestwa przybędzie król Philip oraz królowa Kristin wraz z ich córką księżniczka Caroline z królestwa Arktyki. Chciałbym, abyście przyjęli ich ciepło oraz z należytym szacunkiem. - mówił król, podczas gdy George skupiał się na zupełnie czymś innym. 

Niekoniecznie obchodziło go, co mówił w tym momencie jego ojciec, szczególnie że nie dotyczyło to go. Wtem zauważył na jednym z dachów zakapturzoną postać z dużymi skrzydłami na plecach, a w jej ręku łuk. Po szybkim zrozumieniu, iż postać celuje w jego ojca, zeskoczył z konia, a następnie odepchnął go, pozwalając, aby strzała przebiła jego prawy bok. Wśród tłumu powstał ogromny zamet kiedy obserwowali, jak król z pomocą straży podnosi się, aby, zaraz po tym podbiec do swojego syna zgarniając go w swoje ramiona. 

- Zróbcie natychmiast przejście do bram! Tobi jedź po doktora, straże macie znaleźć osobę, która dopuściła się tego czynu i natychmiast sprowadzić ją do lochów. - rozkazał, wsiadając na swojego konia, a po chwili jeden z rycerzy podał mu nieprzytomnego księcia w ramiona i bez większych opóźnień galopem pojechał w stronę zamku, wewnętrznie modląc się, aby jego ukochany syn przeżył do przyjazdu lekarza. 

~~~

Dziewczyna prowadzona przez Jacka weszła do komnaty, w której przebywał demon, z którym zawarła układ. Jej ubranie było porozrywane, a po policzku ciągnęła się stróżka jasnoniebieskiej, anielskiej krwi. Kiedy trzymający ją drugi demon mocno puścił jej kark oraz dłonie, ta słaba upadła na posadzkę, zaraz po tym patrząc na zbliżającego się do niej mężczyznę. 

- Miałaś jedno zadanie, a i tak go nie wykonałaś. Mówiłem ci kurwa, że George ma być nietknięty, jeśli teraz umrze, cały plan nie wypali. - powiedział, a następnie chwycił dziewczynę za włosy, z łatwością podnosząc jej ciało do góry. Ta czując nagły ból, krzyknęła krótko, od razu próbując rozwiązać jakoś swoje dłonie. - Co teraz powinienem z tobą zrobić? - spytał retorycznie, uśmiechając się do niej przerażająco. 

- P-Przepraszam, j-już więcej n-nie zawinię p-panie, obiecuje. - błagała słabym głosem, na co demon roześmiał się psychicznie, zaraz po tym uderzając anielicę z kolana w brzuch, oraz puszczając ją tak, że ponownie upadła na posadzkę. 

- Kochaniutka, nie będziesz miała kolejnej okazji. Trzymajcie ją. - rozkazał stanowczym głosem, reszcie jego służących stojących pod ścianą. Ci podeszli do niej zaraz po tym trzymając jej ciało tak, że nie mogła wykonać żadnego ruchu. - Podobno odcięcie skrzydeł jest najgorszym cierpieniem dla anioła. - powiedział, a dziewczyna po usłyszeniu co demon chce zrobić, zaczęła się wyrywać, co oczywiście nie dało, żadnego efekty, przez trzymających ją służących. 

- Nie! Błagam wszystko, tylko nie to! Zrobię wszystko! Błagam panie! - mówiła gorączkowo, podczas gdy wcześniej nazwany przez nią "pan" odebrał od jednego ze swoich poddanych swój czarny ostry miecz. 

- Za późno. - wyszeptał, a następnie zamachnął się i sprawnym ruchem odcinając jedno skrzydło. Przez całe pomieszczenie rozbrzmiał krzyk bólu anielicy, która płacząc, krzyczała, kiedy demon odcinał jej drugie skrzydło. Kiedy skończył, dziewczyna była ledwo przytomna, a z ran na jej plecach sączyła się jasnoniebieska krew. Taka sama znajdowała się na dłoniach demona, jak i jego ubraniach. Mężczyzna wbił swój miecz w ziemię w miejscu karku kobiety, tym samym zabijając ją, a następnie odszedł do swojego tronu, wycierając dłonie w chusteczkę. 

- Pozbądźcie się jej. Jeśli którykolwiek z was kiedyś zawali zrobię z nim to samo co z nią. Rozejść się! - rozkazał, na co słudzy pociągnęli ciało kobiety, tak że jej głowa oderwała się od reszty ciała, a następnie ją także zabrali, wynosząc z sali. 

- Panie co teraz? - spytał Jack, jako który jedyny w tym momencie został w sali. 

- Wyślij któregoś ze swoich sług na Ziemię. Muszę wiedzieć wszystko, co się teraz dzieje z chłopakiem. - powiedział, na co demon uklęknął przed swoim panem na kolano, zaraz po tym wychodząc z sali, aby wykonać swoje zadanie. 

~~~

Ciemność. Tylko to teraz widział George. Wiedział, że jest nieprzytomny, oraz pamiętał, co się stało, jednak chciał się wybudzić. W ten, przed nim pojawił się dobrze znajomy mu demon z lekkim uśmiechem na ustach. 

- Mówiłem, że coś się stanie. - powiedział, na co niższy wywrócił oczami na jego słowa. 

- Miałeś racje, a teraz weź mnie, powróć jakoś do przytomności. - odpowiedział, na co Lucyfer roześmiał się cicho. 

- Mówiłem, nie pomogę ci, jakbyś błagał. Radź sobie sam teraz. - powiedział, a następnie zniknął, zostawiając ponownie chłopaka samego. 

- Chuju, wracaj tu! - wykrzyczał jeszcze, a następnie usiadł na ziemi zastanawiając się jak może się obudzić. 

✅ El Diablo // DreamNotFound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz