XXII

1.6K 230 214
                                    

Kolejny tydzień zleciał księciu wyjątkowo szybko. W zamku zrobiło się zdecydowanie ciszej kiedy jego przyjaciółka oraz król krainy Arktyki wyjechali z powrotem do siebie, zostawiając po sobie jedynie bolesne wspomnienia. Codziennie przychodził do ogrodu i ćwiczył swoją anielską moc. Chciał też jakoś polepszyć swoje relacje ze swoim anielskim "ja" co jednak było bardzo trudne. Naprawdę zaczynał wątpić w to, że anioły są miłe dobre. 

- Mógłbyś przestać za każdym razem mnie przytulać kiedy używasz swojej anielskiej mocy? Cuchniesz lawendą, której nienawidzę. - powiedział anioł mieszkający w jego wnętrzu kiedy ten znowu nawiązywał z nim kontakt, aby polepszyć swoje umiejętności panowania nad nią. 

- To nie moja wina, że w zamku najczęściej biorę kąpiel właśnie z tym kwiatem. Ma działanie uspokajające i pobudzające, może więc powinienem częściej go stosować, abyś też się uspokoił? - spytał książę, patrząc na chłopaka lekko podirytowanym wzrokiem. - Poza tym na razie tylko w ten sposób umiem nawiązać z tobą więź na tyle silną, abym mógł używać swojej mocy, więc radzę ci się do tego przyzwyczaić. - dopowiedział, zaraz po tym wstając z ziemi, na której siedział. 

- Ugh, następnym razem jak tu przyjdziesz, to nie bierz tej kąpieli. - odpowiedział anioł, a chwilę później wizja białego pokoju, zniknęła, ukazując księciu ogród, w którym siedział. 

Szybko wstał z ziemi, a następnie udał się do zamku na zajęcia z królewskiej etykiety. Przez ostatnie napady, ataki i inne takie bardzo mocno zaniedbał swoje obowiązki i zajęcia, więc teraz miał ich zdecydowanie więcej niż wcześniej. Przemierzał korytarze zamku idąc do odpowiedniej sali kiedy usłyszał jak jego ojciec rozmawia ze swoją prawą ręką. Wydało mu się to normalne, w końcu jest on królem i ma dużo obowiązków, jednak zatrzymał się mimowolnie kiedy usłyszał, o czym tak właściwie rozmawiają. 

- Musimy przygotować rycerzy, na wypadek gdyby Las Nevadas jednak wypowiedziało nam wojnę. Alex zawsze miał coś do powiedzenia przeciwko mojemu królestwo więc nie zdziwiłbym się gdyby za tym listem było jakieś drugie dno. - powiedział jego ojciec spokojnym głosem. Kojarzył tę krainę, więc wiedział, o czym mniej więcej mówią. 

Las Nevadas było krainą o raczej górzystym podłożu, na którym wybudowane piękne, królestwo. Władzę nad nim sprawował mężczyzna znany księciu jako Alexis. Była to jedyna kraina, w której władzy nie sprawował król, ale wyznaczony przez lud, człowiek. Dla księcia było to co najmniej dziwne, jednak nie kwestionował ich wyboru. Z tej krainy pozyskiwane były główne zbiory węgla oraz żelaza i na mocy umowy obowiązującej pomiędzy kilkoma najważniejszymi krainami, w tym L'Manburgu, oraz krainy Arktyki oni dostarczają im odpowiednie ilości tych materiałów w zamian za inne materiały, które posiadały pozostałe krainy. 

L'Manburg miał największe uprawy zbóż, ryżu oraz herbaty, oraz posiadał bardzo dużo pastwisk, na których pasały się zwierzęta takie jak krowy, świnie czy owce, z których później pozyskiwali mięso. Kraina Arktyki była odpowiedzialna za dostarczanie dużych ilości ryb oraz wodorostów, jednak dlatego, że znajdował się ona w lasach śnieżnych, mieli także dostęp do zwierząt takich jak niedźwiedzie czy lisy, dzięki którym pozyskiwali futro, z którego można było robić dywany, czy okrycia na zimniejsze dni. 

Książę nie wiedział, co dokładnie znajdowała się we wspomnianym liście, jednak mógł podejrzewać, że król albo chciał zrezygnować z ich umowy, albo zażądał tak dużej ilości ich środków, na które jego ojciec nie mógł się niestety zgodzić. 

- Nie uważasz jednak królu, że są za słabi, aby wygrać z nami wojnę? Raczej nie wypowie nam jej, dobrze wiedząc, że mamy wsparcie z królestwa krainy Arktyki. - odpowiedział drugi mężczyzna. 

- Nie jesteśmy tego pewni. Po ostatnich wydarzeniach, w których zginęła królowa Kristin, jest możliwość, że nie będą chcieli nam pomóc. - powiedział król, na co książę zacisnął swoją pięść. Bał się. Bał się, że w wypadku wojny nie poradzi sobie i będzie widział, jak jego najbliżsi umierają na jego oczach.  

- Jest taka możliwość, jednak do momentu, w którym król Philip nie wesprze drugiej strony nadal mamy bardzo duże szanse na zwycięstwo. - odpowiedział mężczyzna, a po tym zdaniu książę odszedł, nie chcąc zostać przyłapanym. Wiedział także, że jest spóźniony na lekcje, jednak sprawy królestwa są zdecydowanie dla niego ważniejsze niż lekcja etykiety królewskiej. Musiał porozmawiać o tym z Lucyferem oraz Tobim. 

~~~

Karl nie wiedział ile już leży w tej celi skuty kajdanami do ściany. Wspominał wszystkie dobrze rzeczy, jakie zdarzyły się w jego życiu, ponieważ wiedział, że kiedy demon tu wróci, zostanie przez niego odesłany do nieba, gdzie skończy się jego egzystencja. Nie bał się, jednak równocześnie nie był gotowy na stracenie wszystkich bliskich. George, Tobi, księżniczka Caroline, czy chociażby król Gehenny, za którym tak bardzo nie przepadał, przywiązał się do nich i nie był gotowy tak z dnia na dzień stracić całkowicie z nimi kontakt bez możliwości ponownej rozmowy. 

Usłyszał, jak drzwi od jego celi otwierają się, więc poniósł swój wzrok na dobrze znanego mu demona. Jak zwykle w czarnej koszuli, oraz tego samego kolorze spodniach, stanął nad nim, patrząc na anioła zimnym wzrokiem. Chwilę później przykucnął obok niego, chwytając w dłoń jego włosy, tym samym podnosząc wyżej jego głowę. Na twarzy anioła pojawił się grymas bólu, podczas gdy nadal patrzył na swojego oprawcę z lekkim gniewem w oczach. 

- Myślałeś, że jeśli będziesz na ziemi, to cię nie znajdę? Naprawdę jesteś naiwny Karl. - powiedział w jego stronę, a następnie puścił jego głowę, pozwalając, aby jego ciało upadło delikatnie na ziemię. 

- Odeślij mnie już do nieba, aby odebrali mi skrzydła i pozbawili egzystencji. - odpowiedział anioł, patrząc na plecy demona. 

- Chciałbyś. Musisz dostać nauczkę za powiedzenie Lucyferowi wiadomości o szpiegu oraz swoim nieposłuszeństwie. - powiedział demon, a następnie popatrzył na anioła przez ramię z lekkim diabelskim uśmiechem. - Koniec jest blisko, a ty będziesz patrzył, jak każdy po kolei komu pomogłeś, umiera na twoich oczach. - dopowiedział, a następnie wyszedł z celi, ponownie zostawiając anioła samego. Ten po usłyszeniu co będzie musiał zrobić, szybko podniósł się ostatkiem sił, rozglądając się po celi. 

Musiał się stąd wydostać, zanim nie będzie za późno. 

✅ El Diablo // DreamNotFound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz