III

2.8K 357 636
                                    

Król usiadł na swoim tronie, a po jego prawej oraz lewej zasiedli jego obecni goście — Lucyfer i Śmierć. Jego syn, obecnie spał w swojej sypialni, nadzorowany przez ponad pięciu najbardziej zaufanych rycerzy, który z zewnątrz, jak i wewnątrz komnaty pilnowali, aby nikt nieproszony się do niej nie przedostał. 

- Wytłumaczcie mi wszystko. Czemu nie mogę zrobić tradycyjnego pogrzebu swojej żonie? -spytał mężczyzna, patrząc na demony  smutnym wzrokiem. 

- Kiedy ktoś umiera, przychodzę i zabieram jego dusze. Później po krótkiej analizie jej wspomnień oceniam czy osoba idzie na górę, czy na dół. Jeśli ja wyciągną duszę, tą ma szansę na ponowne życie. - zaczął, patrząc na mężczyznę, który siedział zniecierpliwiony na swoim wyróżniającym się fotelu. - Jednak ktoś szybciej zabrał duszę twojej żony. 

- Kto? - zapytał od razu, chcąc wiedzieć wszystko, co miało związek z jego ukochaną. 

- Belzebub, inne imię król much. Zabrał jej duszę z jakiegoś powodu, wszystko byłoby super gdyby nie to, że jakiekolwiek jego działanie powoduje, że w miejscu, w którym był, pojawiają się jego ohydne robale. 

- Jej z jej ciała zaczęły wychodzić muchy i inne robale więc niestety musieliśmy pozbyć się jej ciała. Inaczej wychodziłyby tak w nieskończoność. - dopowiedziała śmierć, dostając dreszczy na samo wspomnienie tego obrzydliwego widoku. 

- Co z nimi w takim razie zrobiliście? - zapytał, ponownie znowu powstrzymując swoje łzy. 

- Jedynym sposobem na pozbycie się czegoś od Belzebuba jest użycie piekielnych płomieni. Użyłem swojej mocy i pozbyłem się i ciała i owadów. - skończył mówić demon, patrząc na króla. 

- Dziękuję wam, za uratowanie mojego syna i za pomoc w odesłaniu mojej żony. - powiedział król, a następnie lekko się ukłonił przed mężczyznami siedzącymi obok niego. 

- Nie musisz dziękować, to moja praca a on jest zobowiązany. - powiedział Sam, wstając z krzesła zaraz po tym, aby podejść do swojego rumaka, na którego bez problemu wsiadł. - Muszę jechać, obowiązki wzywają. - dopowiedział, a po krótkiej odpowiedzi od władcy stworzył ciemny portal na wolnym miejscu w ścianie, w który wjechał, znikając z pomieszczenia. Lucyfer także po chwili rozmył się w powietrzu, zostawiając władcę samego w przestronnej. Król położył głowę na stole, pozwalając jego łzą opuścić jego oczy. Czuł się bezsilny w tej sytuacji, jednak wiedział, że musiał pozostać silny dla swojego syna, który prawdopodobnie będzie bardzo zagubiony z powodu braku matki. 

- Papa, miałem koszmar. - powiedział cicho chłopiec, trzymając w dłoni swojego ukochanego misia. Ojciec wstał, patrząc z rozczuleniem na swojego synka, aby wsiąść go na ręce, przytulając do siebie. 

- Papa się z tobą położy. - odpowiedział mu i razem ruszyli do sypialni chłopca. 

~~~

Jack zapukał do dużych drzwi, a po usłyszeniu głośnego "proszę" wszedł do środka. Na tronie w pomieszczeniu siedział dobrze znany mu demon, który zlecił mu misję, którą wykonał z powodzeniem. 

- Mam dla ciebie to o co mnie poprosiłeś. - powiedział, klękając przed drugim mężczyznom. Ten wstał z siedzenia i podszedł do sługi, wyciągając dłoń przed siebie. Belzebub, wiedząc, o co mu chodzi, wyciągnął z kieszeni wisiorek w kształcie łzy, w którym środku zawarta była dusza kobiety. Demon podniósł dłoń, z której wysiała ozdoba i popatrzył na nią tak, aby światło przechodziło przez kryształ. - Mój sługa także przekazał mi informację, że Lucyfer i Śmierć powiedzieli o mnie informacje ludzkiemu królowi. Dziecko także przeżyło i  obecnie jest bardzo dobrze strzeżone. - dopowiedział, nadal klęcząc przed o wiele wyższym demonem, dla którego obecnie służył. 

- Doskonale, jeszcze trochę i piekło będzie miało nowego pana. A George jedynie nam w tym pomoże. - powiedział, a następnie roześmiał się psychicznie, co trochę nawet przeraziło Jacka, jednak nie chciał, aby było to po nim widać. 

- Co mam teraz zrobić? - spytał, kiedy mężczyzna przestał się śmiać. 

- Teraz czekamy, a kiedy nadejdzie odpowiednia pora, znowu uderzymy. Lucuś pewnie do ciebie przyjdzie, spróbuj mu coś pisnąć a osobiście dam cię na pożarcie cerberowi. - zagroził, a następnie ponownie zasiadł na tronie, uśmiechając się demonicznie pod nosem. 

~~~

Kolejne dni mijały, tak jak miesiące, a zanim się obejrzeli, George nie był już małym chłopcem, a dorósł na przystojnego nastolatka. Niestety od tamtego pamiętnego dnia ani razu nie spotkał mężczyzny, który go uratował. Codziennie wiele czasu poświęcał na naukę oraz obowiązki, które posiadał, czyli naukę walki z mieczem, polowanie, jazdę konną oraz naukę strzelania z łuku. Lubił te wszystkie zajęcia pomimo tego, że po tym wszystkim nie miał już czasu na cokolwiek innego. Na kilku balach też za namową ojca poznał kilka dam, jednak żadna z nich nie zainteresowała go na tyle, aby chciał z nią utrzymywać na dłużej kontakt. 

Właśnie zawitał kolejny dzień w jego siedemnastoletnim życiu. Podniósł się do siadu, rozciągając swoje mięśnie, a następnie wstał, idąc do swojej łazienki, w której czekały na niego odpowiednie pomocnice, które przygotowywały dla niego poranną kąpiel. Chłopak uśmiechnął się do nich miło, dziękując za ich pracę, a następnie większość z kobiet opuściła pomieszczenie, a w nim została jeszcze najstarsza z kobiet, która była dla chłopaka jak babcia, której nigdy nie zdążył poznać. 

- Co dzisiaj chciałbyś założyć, książę? - spytała staruszka, podczas gdy brunet rozpinał swoją koszulę nocną, aby ją ściągnąć. 

- Jeśli mógłbym, prosiłbym o coś eleganckiego. Jadę dzisiaj z ojcem do miasta. - odpowiedział, na co ona pokiwała głową, po kłaniając się lekko. 

- Dobrze, książę. - powiedziała, a następnie opuściła pomieszczenie. George rozebrał się do końca, a następnie wszedł do wanny, rozkoszując się ciepłą wodą oraz unoszącym się w powietrzu zapachu lawendy pomieszanej z jaśminem. 

- Niezłe ciałko. - rozbrzmiał nagle znajomy mu głos w pomieszczeniu, na który chłopak obrócił się gwałtownie, podkulając także nogi do siebie. Otworzył jednak szerzej oczy, widząc na swojej szafce znaną mu osobę.

- Przepraszam cię bardzo, ale musisz przychodzić do mnie w takim momencie? Nie mogłeś zrobić tego wcześniej, jak spałem tak jak zwykle? - spytał z wyrzutem chłopak, patrząc spomiędzy grzywki na demona, który nadal siedział, patrząc na niego. Wcześniej wspomniany wiele razy nawiedzał go w snach, gdzie mówił mu, na co musi uważać, lub po prostu rozmawiał z młodszym, pomimo tego, że ten niekoniecznie tego chciał. 

- Ta sprawa niestety jest zbyt ważna, abym ci przekazał ci ją w śnie. - odpowiedział demon, zaraz po tym schodząc z szafki, ale nadal trzymając się z daleko od wanny. 

- Poczekaj, aż skończę w pokoju. - powiedział brunet, patrząc na króla surowym wzrokiem. Ten jednak nic sobie nie robił z słów chłopaka, nadal stojąc w swoim miejscu. 

- Wstydzisz się? - spytał z wrednym uśmieszkiem, a następnie z piskiem małej dziewczynki wy teleportował się z pokoju, zanim woda, która chciał go ochlapać młodszy, zdążyła dotknąć jego ciała. Przynajmniej teraz miał chwilę spokoju. 

✅ El Diablo // DreamNotFound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz