XVII

1.6K 239 231
                                    

Od śmierci królowej minęły dwa bardzo bolesne dla obu królestw. Król L'Manburgu czuł wielki żal do samego siebie, że taka sytuacja wydarzyła się podczas wizyty w jego królestwie i mentalnie przygotowywał się nawet na zerwanie ich paktu pokoju przez króla krainy Arktyki. 

Córka króla Philipa natomiast straciła w sobie całą swoją poprzednią radość czy ochotę do czegokolwiek związanego z żartami i wszystkim, co wcześniej kochała. Nie mogła spać w nocy, przez powtarzający się w jej głowie obraz jej rodzicielki, ze strasznie połamanymi rękami, nogami czy szyją. Unikała także spotkań z księciem, ponieważ wiedziała, że ten będzie próbował ją jakoś pocieszyć, co mogło jedynie pogorszyć jej samopoczucie. 

Sam władca krainy Arktyki nie wyglądał na zewnątrz tak źle, jak czuł się w środku. Widział, że zabił ją, aby dać jej ulgę od cierpienia, jednak sama świadomość wyrządzenia jakiejkolwiek krzywdy ukochanej osobie, doprowadzała go niesamowitego bólu w środku siebie. Dobijało go bardziej to, że dokładnie widział, jak z każdą minutą piękny uśmiech jej córki znikał, a coraz częściej zamiast jego, widział szybko wycierane łzy. 

George, który chyba jako jedyny podczas tej sytuacji ucierpiał fizycznie, za to był coraz bardziej wkurzony na nawet nie wiadomo co. Ktoś stał za tą sytuacją i podejrzewał o to, tego samego zdrajcę, który próbuje go wykorzystać, aby pomiędzy niebiosami rozpętała się prawdziwa wojna. Muszą zacząć szukać jakichś wskazówek czy czegokolwiek podobnego, zanim dojdzie do kolejnej tragedii.  

Teraz siedział (a dokładniej leżał) na swoim łóżku, myśląc nad tym jak może pomóc wszystkim, tak aby przy okazji nie wywołać żadnej wojny. Przynajmniej wydawało mu się, że tak myśli, bo po chwili uświadomił sobie, że w jego głowie, widzi tylko obraz demona, z którym ma pakt. 

- Przestań o nim myśleć George. Jesteście związani paktem i nic więcej was nie łączy. -  powiedział sam do siebie, odwracając się na łóżku na drugi bok. 

- Na razie was nic więcej nie łączy. Przypominam, że później będziecie małżeństwem. - powiedział nagle znajomy głos, anioła, który nagle pojawił się w pomieszczeniu. Książę obrócił się do nowoprzybyłego, a następnie uśmiechnął się lekko do niego.

- Dawno się nie widzieliśmy. - odpowiedział brunet, a następnie podniósł się ostrożnie, próbując nie uszkodzić się bardziej. Jego cały bark oraz ramię było obecnie odpowiednie zabezpieczone, aby mogło się dobrze zarosnąć. - Co tutaj robisz? - spytał, powoli podchodząc do niego. 

- Przyszedłem ci trochę potowarzyszyć, aby nie było ci zbyt nudno. - odpowiedział na pytanie anioł, a następnie spojrzał z lekkim uśmiechem na księcia. Jego uśmiech jednak po chwili znikł kiedy ten zobaczył tajemniczy błysk w oku młodszego, który mógł zwiastować dla niego tylko problemy. - Co wymyśliłeś? - spytał, bez owijania, na co książę zaśmiał się delikatnie. 

- Wiesz, jako anioł możesz podróżować pomiędzy światami, prawda? - spytał młody władca, patrząc na anioła szczenięcymi oczami. 

- Potrafię. - zaczął mówić, na co George chciał już coś powiedzieć, jednak ten nie dał mu nic powiedzieć, kończąc zdanie. - Nie licz na to, że wezmę cię do piekła. Nie mogę się tam teraz pojawiać. - dopowiedział, na co książę popatrzył na niego z wyrzutem. 

- Czemu? - spytał od razu, a anioł, słysząc to pytanie, westchnął cicho. 

- Po prostu nie mogę. Przywołaj sam Lucyfera jeśli go potrzebujesz. - odpowiedział. 

- Nie umiem. Kompletnie nie umiem kontrolować swoich mocy, a mój pakt z nim na niego nie działa tak jak na przykład na Ranboo. - powiedział, książę, a następnie założył ręce na swój tors.

- Wystarczy, że się trochę poduczysz jak ich używać. Masz moce i aniołów i demonów, więc pewnie kiedy będzie odpowiednia pora, będziesz trenować z aniołami i demonami, aby nad nimi panować. - wytłumaczył Karl, patrząc za okno na spokojnie biegające w lesie niedaleko sarenki.

-  A kiedy taki czas może nastąpić? - spytał oczywiście tylko tak teoretycznie brunet. 

- Tak naprawdę w każdej chwili zależy kiedy jakiś anioł czy demon będą wolni. - odpowiedział, na co w oku księcia znowu pojawił się tajemniczy błysk. Dopiero po chwili anioł zdał sobie sprawę czemu jego podopieczny, tak pytał o wszystko. Szybko obrócił głowę w jego stronę, jednak było trochę za późno, bo ten już patrzył na anioła z lekkim szyderczym uśmiechem. - O nie, nie, nie, nie, nie. Nawet o tym nie myśl, George. Nie będę cię dzisiaj ani przez najbliższy tydzień uczyć czegokolwiek związanego z anielską magią. Jesteś ranny. Najpierw się wylecz, a później pogadamy o jakimkolwiek uczeniu się. - odpowiedział anioł, jednak nic to nie pomogło, bo ten jedynie, złapał jego dłoń, a następnie pociągnął za sobą, wychodząc ze swojej komnaty. 

- Zawsze możesz zrobić swoje łubudubu i mnie wyleczyć. - powiedział, a następnie poprowadził na królewski dzieciniec. - I tak na początku pewnie nic nie wyjdzie, więc nawet nie musisz się stresować. - dopowiedział, na co anioł popatrzył na niego z lekkim podirytowaniem na twarzy.

- Z tobą to nigdy nie wiadomo. Powiem ci, abyś spróbował zapalić świece, a podpalisz cały las. - odpowiedział mu anioł, na co książę zaśmiał się lekko.

- Nie będzie aż tak źle. - powiedział brunet, idąc do swojego ulubionego miejsca w ogrodzie, skrytego pomiędzy krzakami równo przyciętych róż. 

- Miejmy taką nadzieję. - odpowiedział cicho anioł, idąc za chłopakiem, równocześnie modląc się sam do siebie, aby naprawdę ich nauka nie skończyła się jakimś pożarem. 

✅ El Diablo // DreamNotFound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz