Rozdział 4

870 35 0
                                    

Środowy wieczór ciąg dalszy...

Hermiona uśmiechnęła się do Draco, prowokując go do powiedzenia czegokolwiek...

Cała trójka zaczęła jeść i po chwili Theo przerwał ciszę.

- Kotek, to jest pyszne.

Draco również szybko dodał swoje komplementy.

– Dziękuję. Cieszę się, że wam smakuje. - Hermiona wzięła kieliszek z winem i wzięła bardzo duży łyk, po czym zaczęła pić chwilę, zdecydowanie ignorując Draco. Po odstawieniu pustej już szklanki, ponownie ją napełniła.

Theo i Draco zaczęli rozmawiać o wspólnych przyjaciołach, a Draco opowiadał o nowych interesach, które zamierzał realizować. Hermiona nadal piła więcej, niż wiedziała, że ​​powinna i jadła bardzo mało. Gdyby Draco nie zażądał, by ograniczyła spożycie wina, prawdopodobnie przestałaby po jednym kieliszku, ale posłuszeństwo mu stworzyłoby zły precedens.

Od czasu do czasu łapała Draco patrzącego na jej talerz lub szklankę. Pomimo swojego buntu nie mogła zaprzeczyć, że czuła lekkie podniecenie, a tak naprawdę cieszyła się ich małą grą. Była już prawie w połowie drogi przez drugą szklankę, kiedy zaczęła odczuwać skutki alkoholu.

Draco uśmiechnął się do niej.

- Hermiono, przygotowałaś taki wspaniały posiłek. Nie jesteś głodna?

- Wiesz, co dziwne, wydaje mi się, że straciłam apetyt – odpowiedziała z niemałą nutą buntu w swoim tonie.

Theo podniósł wzrok znad talerza.

- Dobrze się czujesz?

Hermiona spojrzała na męża uspokajająco.

- Właściwie, czuję się bardzo dobrze. Po prostu nie jestem głodna. - Wzięła kolejny duży łyk wina.

Theo wyciągnął rękę i podniósł jej talerz, wrzucając do siebie to, czego nie skonsumowała. Patrzyła, jak nabierał do ust kolejne widelce i nie mogła powstrzymać się od przypomnienia sobie, kiedy Theo obchodziło, czy jadła, czy nie. Teraz nawet go to nie ruszało. Poczuła, że ​​zaczyna się trochę denerwować. Dlaczego tak bardzo mi to przeszkadza? To było niepotrzebne pytanie. Znała odpowiedź. To właśnie jego zmiana w zachowaniu reprezentowała więcej niż samo zachowanie. Prawda była taka, że ​​nie dbał już o to na tyle, żeby się niepokoić. To musiało być męczące, być tak skoncentrowanym na niej przez te wszystkie lata. I to nie było tak, że mu to ułatwiała. Dała mu dużo żalu za jego wysiłki. Ale to nie zmieniło tego, w co wierzyła w swoim sercu. Może cię kochać, ale nie tak, jak kiedyś.

Hermiona zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie zachowuje się irracjonalnie, ale to nie znaczyło, że nie miała racji. A przynajmniej częściowo. Wzięła szklankę i upiła kolejny duży łyk. Kiedy poczuła, że ​​blondyn po jej prawej stronie wpatruje się w nią, zaryzykowała spojrzenie na niego; Spojrzenie Draco mówiło wszystko. Miała kłopoty. No nie bardzo. W końcu nie była uległa, ale gdyby była, czekałaby ją kara i może... lanie. Na jej policzkach pojawił się lekki upał, kiedy to sobie wyobrażała. Musiała przyznać, że był uderzająco przystojny i zaczęła się zastanawiać, jak by to było poddać się mu... dostać od niego klapsy. Jaki byłby seks z nim. Przewróciła oczami, wzięła kolejny łyk i zganiła swoje krnąbrne myśli. Przestań, Hermiono!

Pomimo swojej determinacji, by pomyśleć o czymś innym, zaczęła odnajdywać humor w ironii sytuacji. Draco patrzył na nią i zachowywał się tak, jak chciałaby, żeby robił to jej mąż. Na tym świecie nie było sprawiedliwości.

- Kotek, mamy lody?

Hermiona została wyrwana ze swojej wewnętrznej zadumy przez pytanie Theo. Zastanowiła się przez chwilę i zdała sobie sprawę, że nie tylko nie mają lodów, ale w ogóle nie mają deseru.

RomansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz