Rozdział 28

399 19 0
                                    

Piątek

Hermiona spędziła resztę tygodnia, przygotowując dowody na prezentację ich przed Wizengamotem. Moxie, jak również pięć innych osób, które uznali za ofiary jakiejś formy dyskryminacji, były przygotowane do złożenia zeznań. W większości przypadków dyskryminacja była subtelna i Hermiona nie uważała, że ​​było to zamierzone. W końcu czuła, że ​​pewna edukacja kulturalna pomoże działowi rekrutacji w ME przezwyciężyć te problemy. Czarodzieje i czarownice po prostu nie byli świadomi ani nie rozumieli kultury innych magicznych istot.

Na przykład Draco powiedział, że Moxie nie poradziła sobie dobrze podczas rozmowy o pracę. Hermiona zastanawiała się, czy ci „pracownicy" rozumieli kulturę goblinów. Czy wiedzieli, że uprzejmości w miejscu pracy nie były mile widziane? Gobliny utrzymywały kontakty towarzyskie, ale nie w godzinach pracy. Draco powiedział, że uznali Moxie za lekceważącą, obłudną i protekcjonalną. To prawda, że ​​Bodric został zatrudniony. Jednak Bodric nie spędził sześciu lat pracując w formalnym środowisku w Gringottcie, tak jak Moxie. Bodric pracował dla firmy księgowej w Irlandii, która należała do starszej pary mugolaków. Pracując z nimi przez trzy lata, rozwinął pewne ludzkie umiejętności społeczne. Gobliny uczone są od najmłodszych lat, aby wzbudzać zaufanie swoich klientów poprzez bycie stanowczym i niezłomnym w swoich kontaktach. To, co inni postrzegają jako arogancję, w rzeczywistości jest zaufaniem. Gobliny nie rozpieszczają i nie oferują słodyczy dzieciom – to fakty. Moxie weszła na tą rozmowę, ukazując najbardziej profesjonalnego, kompetentnego i pewnego siebie goblina, jakim mogła być. Niestety (i takie było założenie Hermiony, ale jej założenia były zwykle poprawne) te zachowania zostały błędnie zrozumiane jako lekceważące, obłudne i protekcjonalne.

Zanim nadszedł piątek, Hermiona poczuła, że ​​jest gotowa na Wizengamot. Do sprawy miała jeszcze dwa tygodnie, ale przez ostatnie pięć dni ją to pochłonęło. To była jej najlepsza obrona przed smutkiem, który groził pojawieniem się. Myśl o jasnowłosym czarodzieju, który pojawiał się w jej snach, była bolesna. Nie chciała wyobrażać sobie jego miękkich ust ani aroganckiego i zalotnego uśmiechu. Nie chciała wyobrażać sobie jego dłoni na jej skórze, jego ust na jej piersiach, jego dłoni na jej pośladkach. Nie chciała marzyć o zatraceniu się w jego pięknych stalowoszarych oczach. Oczach, które sprawiły, że rozpływała się z uwielbienia, sprawiały, że śmiała się ich zalotnego i figlarnego blasku, i sprawiały, że jej serce przyspieszało w oczekiwaniu, kiedy ciemniały z pożądania.

Potrząsnęła głową. Przestań o nim myśleć! To już koniec – przynajmniej na razie!

Tak było każdego wieczoru, kiedy w końcu odłożyła pióro i pozwoliła, by jej umysł odszedł od sprawy Moxie. Nie myślała o tym, jak późno jest ani jak Theo będzie zdenerwowany, że nie było jej jeszcze w domu. Nie myślała o tym, że prawie nic nie jadła, ani o sześciu funtach, które straciła od poprzedniego piątku. Jej myśli zostały pochłonięte przez Draco i każdego wieczoru było gorzej niż poprzedniego.

Lizzy już dawno zniknęła, kiedy Hermiona wstała od biurka. Zegar ścienny wskazywał dziewiątą trzydzieści. Dziś naprawdę szybko minął jej czas i z żalem uświadomiła sobie, że Theo może być zdenerwowany. Od poniedziałku ledwo zwracała na niego uwagę. Powiedziała mu, że pracuje, a on powiedział, że rozumie, ale każdego wieczoru wyczuwała, jak narasta jego irytacja i wiedziała, że ​​nie potrwa długo, zanim to z siebie wyrzuci. Nie mogła sobie na to pozwolić. Martwiła się, że powie jej, że jest mu winna dodatkowy tydzień, ponieważ nie próbowała. Nie mogła tego znieść, ponieważ czuła, jak traci determinację. Pragnienie Hermiony, by zobaczyć Draco, groziło przejęciem jej rozsądku. Tak bardzo za nim tęskniła, a myśl o pięciu miesiącach i jednym tygodniu zamieniających się w pięć i dwa tygodnie była czymś więcej, niż mogła znieść.

RomansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz