Rozdział 7

798 32 1
                                    

– Byłaś bardzo niegrzeczną czarownicą, panno Granger.

Żołądek Hermiony robił fikołki. Sposób, w jaki na nią patrzył, to był czysty upał. Jej podniecenie było posypane dreszczami niepokoju, gdy jego ręka puściła jej kostkę, jego wyraz twarzy jasno wskazywał, że nie może się już z tego wywinąć.

Zdjął marynarkę i zaczął rozwiązywać krawat, patrząc na nią.

Hermiona przełknęła.

- Przez niegrzeczną... masz na myśli...

Nie pozwolił jej skończyć.

– Rozmawiałaś z Ritą Skeeter. Wkładałaś pomysły do ​​głowy tej śmiesznej wiedźmy. Prowadząc ją, by uwierzyła, że ​​łamiemy przepisy dotyczące dyskryminacji. - Rzucił krawat na krzesło obok łóżka i powoli zaczął zdejmować wężowe spinki do mankietów z rękawów koszuli.

Hermiona stanowczo potrząsnęła głową.

- Nie, nie... ja tylko...

Przerwał ruch i uniósł brwi.

— Zaprzeczasz, że rozmawiałaś z Ritą? - Zapytał, zanim zaczął rozpinać koszulę.

Hermiona przygryzła wargę, rozważając odpowiedź. Postępowała ostrożnie.

– Cóż, nie... Mówiłam ci, że się z nią spotkam.

Przeczesał palcami włosy, z ust wyrwało mu się zirytowane westchnienie.

– Jesteś irytującą wiedźmą, Granger. Zawsze byłaś i jasne jest, że zawsze będziesz.

Szczęka Hermiony opadła, a jej oczy się zwęziły.

— To nie fair, że... — Draco machnął różdżką i nagle zapadła cisza. Mówiła, poruszając ustami, ale nie było żadnego dźwięku. Zdając sobie sprawę z tego, co zrobił, zaczęła siadać. Czy on naprawdę myślał, że zniosłaby taki sposób postępowania?

Wyczuwając, że zaraz sięgnie po swoją różdżkę, rzucił się. W mgnieniu oka znalazł się na niej okrakiem, a jego burzowo-szary blask zmroził jej opór. Długie wypielęgnowane palce owinęły się wokół jej małych nadgarstków, przypinając je do łóżka po obu stronach jej głowy. Nie mogąc się oprzeć, próbowała wyrwać się spod jego kontroli. Machała biodrami i wykręcała przedramiona, walcząc z jego uściskiem tylko po to, by odkryć, że jej zabiegi okazały się bezowocne i sprawiły, że jego oczy zabłysły. Jej oddech urwał się, a jej brzuch zacisnął się w intensywnym pulsie podniecenia i było oczywiste, że to była gra, którą oboje lubili.

Jego głos był głęboki i ochrypły i rozpalał jej pożądanie jak ognista whisky wylana na płomień.

- Czas, abyśmy ustalili pewne zasady, zwierzaku. Kiedy jesteś w mojej obecności, grając dla mnie uległą, nie będziesz mówić, chyba że otrzymasz pozwolenie. Jeśli zadam ci pytanie, odpowiesz, ale nie wydasz żadnego dźwięku we wszelkich innych okolicznościach. Rozumiesz?

Jej klatka piersiowa puchła z każdym oddechem po wysiłku i po chwili ustąpiła. Wyszeptała „tak", gdy jej umysł zaczął wirować od myśli o Ricie i o tym, co mogła zrobić lub powiedzieć, żeby tak bardzo wkurzyć Draco. Pod tym procesem myślowym kryła się ciągła, instynktowna reakcja na jego fizyczność... a także na jego słowa, ton jego głosu i, co najważniejsze, jego oczy. Jego oczy były dzikie i pełne pasji i mówiły o wiele więcej niż jakiekolwiek słowa, które wylewały się z jego ust.

Draco zsunął się z łóżka i zdjął zaklęcie, ich oczy wciąż były utkwione w sobie. Znów słyszała swój oddech i rozważała machnięcie brodą w jego stronę, które chciałaby mu ofiarować za uciszenie jej. Powstrzymała się jednak, decydując, że to nie czas na dyskusję z nim; nie żeby była zdolna w tym konkretnym momencie. Ledwo mogła utrzymać spójną myśl, biorąc pod uwagę, jak bardzo była podniecona.

RomansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz