Rozdział 25

397 18 0
                                    

Czwartkowe popołudnie ciąg dalszy

Theo odsunął się od Hermiony, by wstać, patrząc w dół na jej rozciągniętą, nagą postać. Miała zamknięte oczy, z jej ust wydobywało się ciche chrapanie. Z każdym oddechem kosmyki włosów delikatnie poruszały się tam i z powrotem. Jej ręce były zgięte pod dziwnymi kątami przy boku, a nogi nie leżały na łóżku. Zdając sobie sprawę, że gdyby się od niej odsunął, prawdopodobnie zsunęłaby się na podłogę, pochylił się, by chwycić ją pod ramiona i popchnąć dalej na łóżko... może nie tak delikatnie, jak powinien.

Ciężko przełknął ślinę, patrząc w dół na jej nieprzytomną postać. Przepłynęło przez niego wiele emocji – zakłopotanie, złość, rozczarowanie, złamane serce, a także nienawiść do samego siebie za to, że wziął ją w tak pijanym stanie. Przeczesał palcami włosy. Kurwa! Wiedział, że jest pijana, ale nie zdawał sobie sprawy, że na tyle, żeby zemdleć. Podniósł złożoną kołdrę w nogach łóżka i rzucił ją na nią.

Obserwował ją jeszcze przez minutę, po czym odwrócił się, wpadając jak burza do łazienki, nagle czując się trochę chory. Głos w jego głowie skarcił go. Wiedziałeś, że była pijana! Wykorzystałeś ją! Spryskał twarz zimną wodą, gdy inny głos przejął kontrolę. Chciała tego tak samo jak ty. To też jej wina. Doszła, prawda? Nie użyła hasła, nie powstrzymała cię!

Wyprostował się, patrząc na siebie w lustrze. Jednak wiele razy odmówiła. Ale jeśli tego nie chciała, dlaczego nie użyła bezpiecznego słowa? I dlaczego, u diabła, wymówiła imię Draco? Potrząsnął głową z frustracji. Znał odpowiedź. W stanie pijaństwa myślała, że ​​to Draco. Przynajmniej pod koniec tak myślała. Na początku zdecydowanie wiedziała, z kim jest. Tego był pewien.

Stał nad toaletą, opróżniając pęcherz, próbując pogodzić się z tym, co się właśnie wydarzyło. Gniew stał się jego przytłaczającą emocją; złość na Draco, złość na nią i złość na siebie.

Wszedł do kuchni i złapał piwo, po czym usiadł przy kuchennym stole, kontemplując, jak jego życie się spieprzyło.

Kilka godzin później w sypialni było ciemno, kiedy Hermiona zaczęła się poruszać. Marzła, jej ciało drżało z zimna. Bolała ją głowa, a usta miały okropny smak, gdy jej ciężkie powieki powoli próbowały się otworzyć. Gdy pokój wokół niej powoli zaczął się wyostrzać, była zdezorientowana. Która była godzina? Spojrzała na wskazówki zegara przy łóżku. Mała wskazówka była na dziesiątce, a duża na ósemce. Dziesiąta czterdzieści? Co? Przeczesała palcami włosy, gdy wszystko wróciło z powrotem. Strach i mdłości ogarnęły ją, gdy wyskoczyła z łóżka, na wpół potknęła się gdy wdrapała się do łazienki, gdzie spektakularnie zwymiotowała na wyłożoną kafelkami podłogę, po prostu omijając toaletę.

Jeszcze dwa kroki i znalazła się przy błogosławionej muszli. Podniosła powiekę, gdy druga fala skurczów brzucha zmusiła ją do wyplucia z ust więcej żółci i płynów. Upadła na kolana i oparła głowę na chłodnym brzegu toalety, próbując odzyskać kontrolę, próbując ustabilizować swój oddech i nie chcąc ponownie zwymiotować. Zamknęła oczy, wyczerpana, chcąc zapomnieć. O Boże, spałam z Theo! Jej przepona ponownie się skurczyła, tym razem nic nie wytwarzając. Suche skurcze napinały i kurczyły mięśnie brzucha. Jej głowa zaczęła pulsować.

Po tym, co wydawało się wiecznością, krztuszenie ustało i była w stanie wstać. Podeszła do zlewu, przepłukała usta przed umyciem zębów. W szafce nad zlewem znajdował się eliksir od bólu głowy, który desperacko połknęła. Stała cicho przez minutę, pozwalając eliksirowi zadziałać. Gdy ból głowy ustąpił, jej pamięć wróciła z większą jasnością. Otworzyła oczy, wpatrując się w swoje odbicie. Wyglądała blado. Właściwie trochę zielono. Była naga. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętała, były niebieskie oczy Theo górujące nad nią, gdy ją pieprzył.

RomansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz