Błądzę, niby kmaien porzucony,
Gdzies w odmętach rwącej rzeki,
Niemy krzyk zalany łzami,
Poszarpane duszy brzegi.
Czym jest kamien? Nieświadomy,
Pusty kształt w kolorze brudu,
Cos jak zwolki, martwe cialo,
Nie spodziewaj sie wiec cudu.
Uśmiech trochę więdnie,
Emanuje urojeniem,
Mroczny spektakl ocalenia,
Miedzy sceną a milczeniem.
Przed oczami czarne wizje,
Wyrwane z serca strony,
Zazdrosc - krew zalewa oczy,
Omen śmierci, lecą wrony.