Tysiące listów,
Listów do każdej osoby,
Każdej z Twojego świata,
Do każdej twojej "choroby".
Zacznijmy zatem od czwartej,
Od słodkiej jak wiśnie blondynki,
Pogubiła się w tłumie,
Schowała szczątki dziewczynki.
Patrzę na nią zza szyby,
Tańczy w deszczu i krzyczy,
Każda gwiazda gaśnie,
Lecz jej to się nie tyczy.
Iskrzy się złotym ogniem,
Kusi niewidzialnością,
Tnie drobiazgowym spojrzeniem,
Zakryta tajemniczością.
Do serca napływa uczucie,
Natychmiast je zatapiam,
Prawie jak bryłka soli,
Spirytusem je skrapiam.
Myślę tak o niej od dawna,
Lecz nigdy nie ma okazji,
By zatruć ją miłością,
Dać uszczerbek mej pasji.
Przydusić pocałunkiem,
Podrapać namiętnością,
Spróbować czegoś więcej,
Dać się ponieść emocjom.