Niezapomniana noc?
Zdecydowanie to sobie wykrakałam.
Jest pierwsza w nocy, a ja przeszłam już kilka cholernie żmudnych zadań.
Najpierw robiłam za adwokata, gdy Lauren kłóciła się z jakąś rudowłosą, która niby przypadkiem wylądowała na kolanach Aarona.
Tak kurwa, na pewno to był przypadek.
Później byłam piątym kołem u wozu, gdy moja kochana ale i zarazem ślepa przyjaciółka namiętnie godziła się ze swoim pożal się Boże chłopakiem. Gdy ten etap był już za nimi nadszedł czas na Vivian bohaterkę. Tak właśnie nawała mnie Lauren, w chwili gdy jej głowa zwisała nad muszlą klozetową, a ja jako bohaterka trzymałam jej dzielnie włosy, gdy raz za razem wypróżniała z siebie zawartość żołądka. No i na końcu moim bojowym zadanie było podtrzymywanie pijanego ciała blondynki i modlitwa, że Aaron, który zdecydował się dziś nie pić był tutaj w przeciągu minuty.
-Jestem. -nagły głos chłopaka dotarł do moich uszu powodując, lekkie skrzywienie na mojej twarzy.
-No nareszcie. -warknęłam starając się podtrzymać pijane ciało przyjaciółki. -Masz ją odwieźć całą i zdrową, rozumiesz. -rzuciłam tonem, przesiąkniętym nutą goryczy w głosie.
-Jasna sprawa. -rzucił, uśmiechając się delikatnie.
Kretyn.
-Do domu Lauren jedzie się dwadzieścia minut, po tym czasie chce mieć jej zdjęcia jako dowód, że dowiozłeś ją całą i zdrową. -powiedziałam, mierząc w jego kierunku palcem.
Cichy śmiech chłopaka wydobył się z jego ust, powodując, że kolejny już raz na mojej twarzy pojawił się delikatny grymas.
Jeżeli myśli, że żartuję to jest głupszy niż sądziłam.
-Tak jest, szefowo. -zasalutował, po czym wsiadł do samochodu i w przeciągu chwili odjechał.
Przewróciłam oczami, szukając w torebce telefonu. Już najwyższa pora zakończyć tą jakże ciekawą imprezę. Zmarszczyłam delikatnie brwi, szukając odpowiedniego numeru, gdy męski zachrypnięty i cholernie seksowny głos dotarł do moich uszu.
-Czyżby impreza nie do końca się udała? -rzucił Jayden, podchodząc kilka kroków w moją stronę.
Prychnęłam cicho blokując ekran telefonu.
Taksówka może zaczekać.
-Skąd takie przypuszczenia? -rzuciłam, krzyżując jednocześnie swoje dłonie.
-Wnioskuję to po twojej minie. -odezwał się stając centralnie na przeciwko mnie.
Dym papierosowy wymieszany z nutą intensywnych perfum tworzył nowy zapach.
Cholernie dobry zapach.
-Może właśnie taka jest bo przed nią stoi jeden z najbardziej tajemniczych i jak mówią plotki niebezpiecznych i nieprzewidywalnych osób jakie zamieszkują Boston? -zapytałam skanując uważnie jego twarz.
Jedno delikatny uśmiech spowodował, że i moje usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu.
-Plotki powiadasz? -rzucił, zaplatając na wytatuowany palec kosmyk moich włosów.
-Plotki. -powtórzyłam, unosząc lekko swoją głowę.
-A wierzysz w te plotki? -zapytał, kładąc drugą dłoń na moim biodrze.
-W każdej plotce jest ziarenko prawdy. -odpowiedziałam,przejeżdżając dłonią po jego żuchwie.
-Doprawdy? -rzucił, unosząc lekko swoją brew.
CZYTASZ
Odkryjmy siebie ✔️
RomanceTajemniczość, która powoduje, że każdy się za nią ogląda. Jedni z ciekawością, drudzy ze zdziwieniem, a jeszcze inni z ogromnym respektem. I ciekawość, która jest tak ogromna, że za wszelką cenę chce odkryć wszystkie sekrety, poznać odpowiedzi na ws...