Rozdział 8

717 28 0
                                    

Niezapomniana noc?

Zdecydowanie to sobie wykrakałam.

Jest pierwsza w nocy, a ja przeszłam już kilka cholernie żmudnych zadań.

Najpierw robiłam za adwokata, gdy Lauren kłóciła się z jakąś rudowłosą, która niby przypadkiem wylądowała na kolanach Aarona.

Tak kurwa, na pewno to był przypadek. 

Później byłam piątym kołem u wozu, gdy moja kochana ale i zarazem ślepa przyjaciółka namiętnie godziła się ze swoim pożal się Boże chłopakiem. Gdy ten etap był już za nimi nadszedł czas na Vivian bohaterkę. Tak właśnie nawała mnie Lauren, w chwili gdy jej głowa zwisała nad muszlą klozetową, a ja jako bohaterka trzymałam jej dzielnie włosy, gdy raz za razem wypróżniała z siebie zawartość żołądka. No i na końcu moim bojowym zadanie było podtrzymywanie pijanego ciała blondynki i modlitwa, że Aaron, który zdecydował się dziś nie pić był tutaj w przeciągu minuty.

-Jestem. -nagły głos chłopaka dotarł do moich uszu powodując, lekkie skrzywienie na mojej twarzy.

-No nareszcie. -warknęłam starając się podtrzymać pijane ciało przyjaciółki. -Masz ją odwieźć całą i zdrową, rozumiesz. -rzuciłam tonem, przesiąkniętym nutą goryczy w głosie.

-Jasna sprawa. -rzucił, uśmiechając się delikatnie. 

Kretyn.

-Do domu Lauren jedzie się dwadzieścia minut, po tym czasie chce mieć jej zdjęcia jako dowód, że dowiozłeś ją całą i zdrową. -powiedziałam, mierząc w jego kierunku palcem.

Cichy śmiech chłopaka wydobył się z jego ust, powodując, że kolejny już raz na mojej twarzy pojawił się delikatny grymas.

Jeżeli myśli, że żartuję to jest głupszy niż sądziłam.

-Tak jest, szefowo. -zasalutował, po czym wsiadł do samochodu i w przeciągu chwili odjechał.

Przewróciłam oczami, szukając w torebce telefonu. Już najwyższa pora zakończyć tą jakże ciekawą imprezę. Zmarszczyłam delikatnie brwi, szukając odpowiedniego numeru, gdy męski zachrypnięty i cholernie seksowny głos dotarł do moich uszu.

-Czyżby impreza nie do końca się udała? -rzucił Jayden, podchodząc kilka kroków w moją stronę.

Prychnęłam cicho blokując ekran telefonu.

Taksówka może zaczekać.

-Skąd takie przypuszczenia? -rzuciłam, krzyżując jednocześnie swoje dłonie.

-Wnioskuję to po twojej minie. -odezwał się stając centralnie na przeciwko mnie.

Dym papierosowy wymieszany z nutą intensywnych perfum tworzył nowy zapach.

Cholernie dobry zapach.

-Może właśnie taka jest bo przed nią stoi jeden z najbardziej tajemniczych i jak mówią plotki niebezpiecznych i  nieprzewidywalnych osób jakie zamieszkują Boston? -zapytałam skanując uważnie jego twarz.

Jedno delikatny uśmiech spowodował, że i moje usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu.

-Plotki powiadasz? -rzucił, zaplatając na wytatuowany palec kosmyk moich włosów.

-Plotki. -powtórzyłam, unosząc lekko swoją głowę.

-A wierzysz w te plotki? -zapytał, kładąc drugą dłoń na moim biodrze.

-W każdej plotce jest ziarenko prawdy. -odpowiedziałam,przejeżdżając dłonią po jego żuchwie. 

-Doprawdy? -rzucił, unosząc lekko swoją brew.

Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz