Rozdział 15

681 25 5
                                    

Nie wierzę, że się na to zgodziłam! 

Mieliśmy wymyślić coś razem.

 A wyszło tak, że ten dupek w zamian za poznanie prawdy, wręcz zmusił mnie do tej swojej chorej wizji.

Ale czego się nie robi, aby odkryć prawdę...

Nawet zaprasza na drugą randkę samego Jaydena Javersa. 

Ruszyłam szybko głową, chcąc odgonić od siebie myśli o naszej drugiej randce.

Tym będę martwić się potem.

Teraz mam ważniejsze sprawy do załatwienia. 

Szłam właśnie już chyba czwartym korytarzem. Nie miałam pojęcia gdzie i po co idziemy, ale coraz bardziej chciałam być już na miejscu. 

-Tutaj. -rzucił czarnowłosy, zatrzymując się nagle pod czarnymi jak smoła drzwiami.

-Co tam jest? -zapytałam, patrząc niepewnie na masywne wejście.

-Wejdź, a się przekonasz. -rzucił, puszczając mi przy tym oczko.  

Niepewnie otworzyłam drzwi, wchodząc ostrożnie do środka. Wstrzymałam delikatnie powietrze przeskakując wzrokiem po pomieszczeniu.

Zdecydowanie nie tego się spodziewałam.

-Zaskoczona. -cichy szept Jaydena, dotarł do mojego ucha.

-Cholernie. -odpowiedziałam, wpatrując się w olbrzymie akwarium.

Cholera. 

Całe to pomieszczenie było magiczne. Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego.

Olbrzymie łóżko znajdujące się na środku, które ozdabiało multum zapewne mięciutkich poduszek. Puchaty, biały dywan na całej podłodze i najlepsze w tym pomieszczeniu- szklane ściany i szklany sufit.

Czułam się tam, jak syrenka na dnie morza.  

Możliwość podziwiania tych pięknych ryb z każdej perspektywy była, czymś cudownym.

-Podoba ci się? -zapytał, stając tuż za mną.

Jego wytatuowane dłonie objęły mnie ciasno w pasie, a intensywny zapach perfum dotarł do moich nozdrzy.

Zagryzłam delikatnie dolną wargę, odwracając się jednocześnie w jego ramionach. 

Skanowałam uważnie każdy milimetr jego cholernie przystojnej twarzy. Idealne usta, które same prosiły się o to, aby zostawiać na nich gorące pocałunki.  Idealna linia żuchwy, na której obecnie znajdował się delikatny zarost.  Idealny, choć lekko zadarty nos...

Cholera, pierdolony ideał z niego.

-Bardzo. -szepnęłam cicho, zaciskając pięści na materiale jego białej koszulki.  -Zastanawia mnie tylko, skąd znasz to miejsce? -zapytałam po chwili, rozglądając się jeszcze raz po całym pomieszczeniu.

-Prawda za prawdę? -zapytał po chwili, łapiąc za mój podbródek, który po chwili skierował wprost na swoją osobę.

Zagryzłam wnętrze policzka, analizując w głowie złożoną przez bruneta propozycję. Nie miałam pojęcia, o co chce zapytać, ale jak to mówią jest ryzyko, jest zabawa.

A ja z ogromną przyjemnością, pobawię się z Jaydenem.

-Stoi. -rzuciłam, po chwili ciszy. -Więc? 

-To proste, gwiazdo. -szepnął, w okolicy mojego ucha. -Stworzyłem je. -dodał, składając delikatny pocałunek na płatku mojego ucha.

Wciągnęłam szybko powietrze, analizując słowa, które przed chwilą usłyszałam.

-Jak to? -zapytałam, głupio wpatrując się w zadowolonego z siebie Jaydena. 

-Normalnie, Vivi. -wzruszyłam ramionami, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. 

I może i była, ale nie da mnie. 

-Może byś to rozwinął? -rzuciłam, celując w niego palcem. -Jesteś projektantem? -dodałam po chwili, marszcząc przy tym brwi.

Głośny śmiech już po chwili rozniósł się echem po całym pokoju.

Prychnęłam cicho, patrząc z politowaniem na bruneta, który nie mógł przestać się śmiać?

-Co cię tak śmieszy, przygłupie. -rzuciłam, patrząc na Jaydena, który powoli robił się bordowy na twarzy. 

-Ty gwiazdo, ty. -odpowiedział, powoli się uspokajając. 

-Może mnie oświecisz, czemu tak bardzo cię śmieszę? -warknęłam, mrużąc lekko oczy.

-Nie wiem, skąd ty bierzesz te pomysły, ale rusz przez chwilę tą swoją piękną główką. -tym razem , to on patrzył na mnie z nutą politowania. -Czy ja wyglądam jak projektant? -dodał po chwili.

-Hmm, w sumie to nie. -rzuciłam. -Oni jakoś wyglądają. -dodałam, po chwili mierząc Jaydena swoim spojrzeniem. 

-Grabisz sobie, Vivian. -jego intensywne spojrzenie spoczęło na mojej osobie, powodując na moich ustach uśmiech pełen satysfakcji. 

-Naprawdę? Zraniłam twoje uczucia, kochanie? -spojrzałam nie niego, udając przejęcie.

-Bardzo. -rzucił, po chwili. -Liczę na jakieś przeprosiny z twojej strony. -dodał, łapiąc mnie za rękę. 

Nim zdążyłam się zorientować, zostałam pociągnięta za rękę, lądując na miękkiej pościeli. 

-Zobaczymy. -uśmiechnęłam się lekko, patrząc na szklany sufit, błękitną wodę i te urocze ryby. -Nadal nie wiem, jak to się stało, że stworzyłeś to miejsce. -dodałam, po chwili.

-To miejsce moich rodziców.-rzucił, przyciągając mnie do siebie. -A to miejsce, to mój pewnego rodzaju schron. -mruknął, wtulając się w moje włosy. -Jesteś pierwszą osobą, która przekroczyła próg tego pomieszczenia. 

Moje serce, które przed chwilą biło w normalnym tempie, przyspieszyło. Wszystko co mówi, wydaje się takie szczere. Takie prawdziwe. 

Mając świadomość, że nikt poza Jaydenem nie widział tego miejsca była dla mnie czymś niesamowitym. 

-Cieszę się, że mi zaufałeś i pokazałeś to magiczne miejsce. -dodałam, ciesząc się w duchu, że leżę plecami do bruneta, przez co nie jest w stanie zobaczyć moich czerwonych policzków.

Mijały sekundy, a może i minuty, gdy głos Jaya, postanowił przerwać tą głuchą ciszę. 

-Vivian, teraz moja kolej na poznanie prawdy.-rzucił, po chwili.

-Hmm? -mruknęłam cicho, lekko się stresując.

-Jak do tego doszło? -zapytał, lekkimi ruchami pocierając moją dłoń.

-Do czego? -odpowiedziałam , nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.  

-Do wypadku. -szepnął, lekko zaciskając dłoń na mojej.

Te dwa słowa wystarczyły...

Wystarczyły, abym przypomniała sobie sytuację, o której tak bardzo chciałam zapomnieć. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Po lekkiej nieobecności jest nowy rozdział! Dajcie znać jak wam się podobał i do następnego!~Patrycja1926


Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz