Rozdział 29

550 19 2
                                    

Sześćdziesiąt minut, dokładnie tyle czasu trwał wywiad, który przeprowadzał na Jaydenie, mój własny ojciec. Ilość pytań którą mu zadawał, była tak olbrzymia, że nawet ja na połowę z nich nie znałam odpowiedzi.

Westchnęłam cicho, skupiając swoje spojrzenie na rodzicielce. Mój błagalny wzrok natychmiastowo został wyłapany.

-Kochanie, daj już spokój... - zaczęła opierając prawą dłoń na ramieniu taty. - Są młodzi, mają swoje plany, na pewno nie chcą dłużej przesiadywać w towarzystwie takich staruszków jak my. - dodała, śmiejąc się przy tym cicho.

- Tak właśnie, mamy plany. - wtrąciłam od razu, nie chcąc ponownie dopuścić taty do słowa.

I wcale nie są państwo staruszkami. - dodał nagle Jayden, posyłając w stronę rodziców jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. - Bardzo miło spędziłem z państwem czas, serdecznie dziękuję za zaproszenie. Dodał po chwili, przenosząc spojrzenie z mamy na tatę.

Zmrużyłam lekko powieki, słysząc jego nad wyraz uprzejmy ton.

- To my dziękujemy, bardzo miło było nam ciebie poznać. - ton głosu mojej rodzicielki, jasno wskazywał na to, że jest oczarowana chłopakiem.

Zupełnie tak, jak jej córka.

W momencie wstałam od stołu, zmuszając jednocześnie Jaydena do tego samego.

- To my będziemy się już zbierać.- rzuciłam szybko, ciągnąć jednocześnie chłopaka w kierunku wyjścia.

- Tylko nie wracaj późno. -uśmiechnęłam się lekko na słowa taty, kiwając mu jednocześnie potwierdzającą głową.

Złapałam szybko czarny materiał puchowej kurtki, wciągając go w momencie na siebie. Przeniosłam spojrzenie na chłopaka, przygrywając przy tym lekko wnętrze policzka.  Umięśnione ramiona chłopaka, dla którego straciłam głowę - tak, straciłam dla niego głowę, jestem tego pewna jak niczego innego.

To on i jego tajemniczość zwróciły moją uwagę. Te jego kolorowe soczewki, które tak mnie intrygowały. Wytatuowane dłonie, którymi tak często przejeżdżał po czarnych kosmykach, powodując, że jego rozczochrana fryzura stawała się jeszcze bardziej pociągająca. I chociaż wmawiałam sobie, że jego osoba wcale mnie nie interesuje, to od momentu, w którym pierwszy raz pojawił się w naszej szkole i kiedy pierwszy raz zobaczyłam go leniwie przechadzającego się po korytarzach, zwrócił moją uwagę.

Teraz patrząc na niego, gdy w towarzystwie szczerego uśmiechu, tymi swoimi cholernie doskonałymi wytatuowanymi dłońmi, płynnym ruchem zasuwa suwak swojej kurtki, mam ochotę zostać tu gdzie jestem i gapić się na niego godzinami.

-Gotowa? - niespodziewanie mojej fascynacji przerwa jego głos.

-Tak, chodźmy. - rzuciłam szybko, wracając tym samym do naszej randki.

Nic nigdy, nie stresowało mnie tak bardzo, jak przygotowanie randki.

Szeroki uśmiech wpłynął na moje usta, w momencie w którym Jayden gestem dłoni wskazał, abym to ja pierwsza przekroczyła próg domu.

-Ale z ciebie gentleman. - rzuciłam, wpatrując się w jego niebieskie oczy.

-Tylko dla ciebie. - mruknął prawie, że szeptem, łapiąc jednocześnie za moją dłoń.

Ciepło jego dłoni, było tak przyjemne.

-Powiedz lepiej co takiego wymyśliłaś, gwiazdko? - zapytał po chwili, przenosząc spojrzenie z naszych złączonych dłoni, na moje oczy.

- Wiesz, co to są niespodzianki? - zapytałam, utrzymując poważny wyraz twarzy, co zdecydowanie było trudnym osiągnięciem.

-Wiem. - jego poirytowany wyraz twarzy jasno zakomunikował, że nie takiej odpowiedzi się spodziewał.

-To świetnie, jestem z ciebie dumna! - rzuciłam, obserwując jak brunet przewraca przy tym swoimi niebieskimi oczami.

-Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz mi podać adres? - rzucił, w momencie, w którym znaleźliśmy się na wyciągnięcie ręki od jego samochodu.

Jego kpiący i pewny siebie uśmiech, spowodował, że natychmiastowo zapragnęłam zadrzeć mu go z twarzy.

Najlepiej pocałunkiem.

-Zdaję... - zaczęłam, zaplatając sugestywnie dłonie na klatce piersiowej. -A ty zdajesz sobie sprawę z tego, że i tak nie będziesz wiedział gdzie jedziemy? - zapytałam, uśmiechając się przy tym, sposobem, który mam nadzieję wyglądał na chociaż trochę fałszywy.

Jego śnieżnobiałe zęby, w momencie ukryły się pod ponurym wyrazem twarzy.

Chyba się udało.

-Podaj już ten adres, jędzo. - rzucił, od razu po zajęciu miejsca w samochodzie.

Prychnęłam cicho, przenosząc spojrzenie na profil jego twarzy.

-Pokieruje cię, dupku. -odpowiedziałam, nad wyraz przesłodzonym głosem.

Lekko uniesiony kącik ust Jaydena, spowodował, że samo uśmiechnęłam się delikatnie.

-Już mam cię dość, wiesz? - zapytał po chwili, przynosząc spojrzenie na moją osobę.

-Wcale, że nie masz. - odpowiedziałam cicho, wpatrując się w intensywny błękit jego oczu.

Wstrzymałam powietrze, gdy wolnym ruchem przybliżył się w moim kierunku.

-Masz rację, za cholerę nie mam cię dość, Vivi. - mruknął, przyciskając swoje usta do moich.

Natychmiastowo zaczęłam oddawać delikatny pocałunek. Każde kolejne zetknięcie naszych ust, powodowało, że moje serce od razu przyspieszało, a stado znajdujących się w moim brzuchu motyli, podrywało się do lotu.

Jego malinowe wargi, na których dało się wyczuć lekką nutę dymu papierosowego sprawiły, że miałam jeszcze większą ochotę, na to aby gościły na moich ustach każdego dnia.

Coraz bardziej pragnęłam, aby ten człowiek, był obecny w moim życiu każdego dnia.

I miałam coraz więcej świadomości, że ja się po prostu w nim zakochuję.

Z każdym dniem coraz bardziej.

--------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział! W kolejnym już randka! Czekacie? Do następnego!~Patrycja1926

Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz