Rozdział 30

559 23 0
                                    

-Gdzie jesteśmy? -proste pytanie, które padło z ust Jaydena, spowodowało, że uśmiechnęłam się delikatnie. Jego błękitne tęczówki śledziły uważnie otoczenie. Właściwie oprócz nas i małego domku na obrzeżach miasta, nie było tutaj niczego więcej . -Nigdy tu nie byłem. -rzucił po chwili, dotykając dłonią masywnych, czarnych drzwi, które prowadziły do mojego małego królestwa.

-Wiem. -rzuciłam pewnie, szukając w torbie małego klucza z zawieszką w kształcie gwiazdki. Ten brelok miał dla mnie szczególne znaczenie. Kupiłam go po tej sytuacji... 

Po tym, gdy wreszcie zrozumiałam jak paskudną suką była. Ile złego i ile pierdolonych krzywd wyrządziłam innym.  Szkoda tylko, że musiało dojść do prawdziwej tragedii, żeby wreszcie mną wstrząsnęło.

Miał być symbolem mojej zmiany, miał pokazywać mi, że dążenie do wyznaczonych przez siebie celów jest potrzebne i opłacalne. Ten mały brelok miał mi dawać nadzieję, że nawet z największego potwora, da się wyjść na ludzi. Miał pokazać, że da się zmienić prawdziwie, oczywiście w sytuacji, w której naprawdę tego chcemy. 

A ja chciałam tego, tak cholernie bardzo.

Czasami mam wrażenie, że poznanie Jaydena było dla mnie taką drugą szansą od losu, a to jego przezwisko, którym mnie nazywał cały czas przypominało mi, że warto walczyć, bo nawet podłe suki mogą się zmienić, mogą  być zupełnie innymi ludźmi. Takimi szanującymi ludzi, niezależnie od tego, czy są dana osoba jest szczupła, czy może ma trochę więcej ciałka, czy ma wadę wymowy i jej rower, jest ,,lowelem''. A co jeżeli boi się wystąpień publicznych, tak bardzo, że na samą myśl o tym, krople potu kapią jej z czoła? Czy to wszystko znaczy, że takie osoby są gorsze?

 Nie, nie są. 

Gorsi są ci, którzy się z nich naśmiewają.  

Czemu tak właściwie to robią? 

Ciężko stwierdzić.

Każdym kieruje zapewne coś zupełnie innego...

Jedni mogą być zazdrośni, bo jak to taki biedak może mieć przyjaciół? Może i powiem więcej, ma prawdziwych przyjaciół, którzy nie są z nim dlatego, że w jego portfelu upchany jest stos banknotów, a inny najzwyczajniej w świecie nie dostali od swoich bliskich miłości, czułości, wsparcia, czy zrozumienia i przez to starają się odreagować. Starają się wyrzucić z siebie swoją złość, rozgoryczenie, rozczarowanie za pomocą wyzwisk, szydzenia, czy kpiny w kierunku innych, tych słabszych, bo przecież to ,,sieroty'', które nie umieją się nawet obronić. I oczywiście, nie ma na to reguły, nie zawsze tak musi być, ale zawsze jest jakiś powód, dlaczego tak się dzieje i dlatego od najmłodszych lat potrzebna jest rozmowa, wsparcie, zrozumienie. Nie można dusić w sobie emocji, bo to one nas zabijają i powodują, że z każdym dniem jest nam coraz ciężej. 

Taką ,,gorszą'' byłam właśnie ja, ale słowem kluczowym jest tu słowo byłam. I chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nadal mogę nie zachowywać się jak przysłowiowy ideał, wiem, że daję z siebie tyle, ile tylko mogę, aby stać się najlepszą wersją siebie. Robię i zrobię wszystko, aby nie skrzywdzić już żadnego niewinnego człowieka. 

Starej Vivian już nie ma.

Dziś jej Vivian, która przede wszystkim szanuje innych, stara się pomóc każdemu, co jednocześnie uważane może być za duży plus, jak i minus, bo jednak często wychodzi przy tym na cholernie wścibską i ciekawską babę, a to wszystko dlatego, że nie chce już doprowadzić do żadnej tragedii...

Bo pomimo mojej zmiany, to cholerne wspomnienie, pełne bólu i cierpienia na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

-Vivi? -z wędrówki po wspomnieniach, wyrwał mnie cichy głos Jaydena.

Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz