Rozdział 31

530 19 1
                                    

Wtuliłam się w bok Jaydena, wzdychając przy tym zapach jego perfum. Po tym, jak brunet odkrył prezent dla niego, przyszła pora na dalszą część randki, którą dla niego zaplanowałam, a był nim piknik pod gwiazdami. Nie chciałam, żeby to był taki normalny, pospolity piknik na łonie natury, tym bardziej, że obecna temperatura i biały puch leżący na ziemi zdecydowanie nie sprzyjał temu, aby piknik odbył się na zewnątrz, dlatego też postanowiłam, że odbędzie się on w salonie.

Miękkie koce rozłożone na podłodze, stos poduszek, na których się opieraliśmy, jedzenie, którym dzień wcześniej zaopatrzyłam lodówkę, lekka muzyka puszczona w tle, sprawiła, że nastrój momentalnie zrobił się przyjemny i punktem kulminacyjnym były gwiazdy... Najpiękniejsze papierowe gwiazdy, które przeplatały się nawzajem z tymi żółtymi, migoczącymi z projektora. 

-Vivi. -rzucił po chwili Jayden, przyglądając mi się uważnie.

-Hmm? -mruknęłam po chwili, zmieniając przy tym swoją pozycję. 

-To jest najlepsza randka, na jakiej dane mi było być, wiesz? -zapytał, przejeżdżając dłonią po moim policzku.

-A duże masz to porównanie? -mruknęłam zaczepnie, wtulając się w jego dłoń.

-Nie interesuj się tym, cwaniaro. -jego perlisty śmiech, przyjemnie otulił pomieszczenie. 

-Pff, no wiesz. -zmrużyłam powieki, patrząc na niego z udawaną urazą.

-Wiem, że jesteś cudowną dziewczyną Vivi... -zaczął, przyciągając mnie bardziej w swoją stronę.

-A ja wiem, że dobrze mi tu z tobą, Jay. -mruknęłam cicho, zataczając delikatnie kółka na dole jego brzucha, który okryty pozostał materiałem koszulki.

-Mi z tobą też, gwiazdko. -rzucił po chwili, składając lekki pocałunek na moim czole. -Ale wiesz, czego nie wiem? -zapytał po chwili, zmieniając przy tym ton swojego głosu na bardziej poważny.

-Czego? -zapytałam, czując lekkie zdenerwowanie i zdezorientowanie.

-Tego czy ktoś cię wykorzystał. -mruknął cicho, zaciskające swoje palce na dole moich pleców. -Ktoś cię skrzywdził Vivian?- dodał po chwili, rozprostowując po chwili swoje zaciśnięte palce.

Wstrzymałam nerwowo powietrze, gdy w pełni dotarły do mnie słowa Jaydena.

Ktoś cię wykorzystał?

Ktoś cię skrzywdził?

Te słowa dudniły w mojej głowie. Niechciane wspomnienia od razu powróciły, przypominając mi dokładnie chwile, o których chciałam zapomnieć... I chociaż, gdzieś tam w środku czułam, że sama sobie byłam winna, to jednak bolało.

-Po tym wypadku, który posłał na wózek Bogu ducha winną dziewczynę, ogarnęłam się, ale to już wiesz. -zaczęłam, mocniej wtulając się w ciepłe ciało Jaydena.  -Wtedy też zmieniłam się, stałam się bardziej wycofana, co praktycznie od razu zostało wykorzystane.

-Ale... -zaczął, lecz szybkim ruchem dłoni natychmiastowo mu przerwałam.

Cisza, która zapanowała jasno dała mi do zrozumienia, że zrozumiał. Zrozumiał, że potrzebowałam jedynie ciszy i jego obecności.

-Pewnego dnia piątka najbardziej dręczonych przeze mnie osób połączyła siły, zaczaili się na mnie po ostatniej lekcji, złapali i siłą zaciągnęli na tyły szkoły. -wyszeptałam cicho, wyginając ze zdenerwowania palce prawej dłoni. -Z racji tego, że było kilka minut po szesnastej na dziedzińcu szkoły nie było, ani jednej żywej duszy, bo w końcu ostatnia lekcja kończyła się punkt szesnastka, więc każdy zdążył już opuścić teren szkoły. -dodałam, przygryzając nerwowo wnętrze policzka. 

  Ciepły dotyk na dole moich pleców, delikatnie mnie rozluźnił.

On tu był. 

-Zaciągnęli mnie na tyły szkoły i wtedy się zaczęło... -szepnęłam, wgryzając się w dolną wargę. -Na początku jedno za drugim opowiadali mi co działo się w ich głowach i życiu po każdym dniu spędzonym ze mną, mówili ile łez wylali, ile krzywdy wyrządziłam im i ich rodzinom. -ciągnęłam dalej, czując jak mokre łzy stopniowo gromadziły mi się pod powiekami. -Później przeszli bardziej do czynów, chcieli, aby i ja poczuła się, jak największe gówno, chociaż wtedy już się tak czułam. -dodałam, ścierając szybko jedną pojedynczą łzę. -Byłam opluwana, ciągnięta za włosy, obrzucana błotem i najróżniejszymi wyzwiskami. Rozerwali mi koszulkę i czerwoną szminką na dekolcie napisali ,,największa suka'', po czym zrobili zdjęcia, które nazajutrz opublikowali na stronie szkoły. Następnego dnia każdy triumfował, że spotkało mnie coś takiego, że sama mogłam poczuć, jak to jest zostać wykorzystanym i skrzywdzonym. -dokończyłam, ścierając już stróżkę spływających łez. -Od razu rodzice zdecydowali, że zmieniam szkołę i tak też się stało, zmieniłam szkołę i co najważniejsze zmieniłam siebie. 

Uniosłam niepewnie wzrok, którym od razu natrafiłam na wpatrujące się we mnie niebieskie oczy Jaydena. Jego wytatuowane dłonie, od razu złapały za moje policzki. Szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie, łącząc po chwili nasze wargi w delikatnym i nad wyraz czułym pocałunku, który w tym momencie tyle dla mnie znaczył.

Był moim ukojenie.

Jayden stał się dla mnie osobą, której zaufałam i w której zakochałam się bez pamięci.

Bo teraz jestem pewna...

Kocham Jaydena i cholernie cieszę się, że po kolejnej informacyjnej bombie z mojej strony, nie zostawił mnie, a zapewne niejedna osoba zwiałaby, gdzie przysłowiowy pieprz rośnie.

Ale, nie on.

On był, a ja odkryłam się przed nim i teraz tylko pozostało mi poczekać, aż on odkryje się przede mną.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka! Była chwila przerwy, ale miałam intensywny czas, musicie mi wybaczyć! No i koniecznie dajcie znać, jak wam się podobał ten rozdział! No i do następnego!~Patrycja1926

Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz