Rozdział 22

588 19 0
                                    

Poruszyłam się niespokojnie, gdy czerwona zasłona powoli opuszczała się, ukazując ''gwiazdę wieczoru''. Przełknęłam ślinę skanując wzrokiem ciemne, rozczochrane włosy. Zjechałam spojrzeniem niżej,  masywne plecy, odziane były w białą, dopasowaną koszulą. Jej rękawy podwinięte zostały aż do łokci, ukazując tym samym czarne malunki, które przez panujący półmrok nie były dobrze widoczne. Zjechałam niżej, natrafiając na szczupłe, ale i umięśnione nogi, na których znajdowały się ciemne jeansy.

Zdecydowanie nie był ubrany, jak panowie z poprzedniego pokazu.

Jego powolne, ale pewne ruchy rozpaliły zapewne niejedną jęczącą za moimi plecami dziewczynę. Ściągnęłam lekko brwi, pochylając się w kierunku Lauren.

-Dlaczego on stoi do nas tyłem? -zapytałam, w dalszym ciągu obserwując ruchy mężczyzny.

Cholera. 

Muszę przyznać, że nie wygląda tak żenująco, jak jego poprzednicy. 

Jego ruchy są inne.  

-Nie wiem, ale cholera Vivi, podoba mi się to. -mruknęła mi w odpowiedzi, wodząc rozmarzonym wzrokiem po każdej części ciała bruneta.

 Też mi nowość.

Zerknęłam szybko na dziewczyny znajdujące się obok mnie, gdy głośne piski kolejny już raz dotarły do moich uszu. 

Odwróciłam szybko wzrok, mrugając kilkukrotnie. 

Biała koszula delikatnie sunęła w dół, ukazując umięśnione ramiona chłopaka. Wciągnęłam powietrze patrząc na napięte plecy, po których płynęły maleńkie strużki potu. 

Cholera jasna, czyli nie tylko mi się tak gorąco.

Dobrze wiedzieć.

Wodziłam wzrokiem po całym ciele bruneta, gdy niespodziewany szybki obrót z jego strony spowodował lekkie wzdrygnięcie mojego ciała.

Momentalnie spojrzałam na jego twarz, która ukryta została pod czarną, idealnie skrojoną maską, jednak nie przeszkodziło to, by dotrzeć do jego oczu. 

Pięknych, niebieskich oczu.

Kurwa mać.

W jednej chwili poczułam jak z ciała uchodzi mi cała energia. W gardle w momencie zapanowała istna sahara, a nogi lekko się pode mną ugięły. 

Przejechałam szybko wzrokiem po całym ciele bruneta, natrafiając na dobrze mi znane tatuaże. Dłońmi, którymi w tym momencie sunął po klatce piersiowej, jeszcze kilka godzin temu dotykał mojego ciała.

Kurwa jebana mać.

Jayden.    

-Viv, wszystko okej? -pytanie doszło do mnie jak przez mgłę. -Strasznie zbladłaś. -dodała Lauren, łapiąc za mój łokieć.

Nie poznała go. 

Kiwnęłam potwierdzająco głową, zwilżając jednocześnie zaschnięte usta końcówką języka. 

Spojrzałam ponownie w niebieskie tęczówki, które zdawały się nie zauważyć mojej obecności. 

Ten błękit, był prawdziwy.

Oczy Jaydena były tak kurewsko niebieskie. 

Zdecydowanie ten kolor pasował do niego idealnie.

Syknęłam cicho zdając sobie sprawę z tego, że już go gdzieś widziałam. Przymknęłam powieki, przekopując w myślach wspomnienia.

Gdzieś go widziałam...

Wciągnęłam gwałtownie powietrze odnajdując wspomnienie z felerną pijacką imprezą Ruby. 

Park, rozmowa nieznajomych, konfrontacja i niebieskie tęczówki.

Boże Święty.

Tym nieznajomym był Jayden, musiał mnie kojarzyć ze szkoły, dlatego też znał moje imię.

Przetarłam nerwowo powieki, uświadamiając sobie, że nagle wszystkie porozrzucane puzzle zaczęły do siebie pasować.

Kolejny już raz spojrzałam prosto w ukryte pod maską niebieskie oczy, które w tym momencie zetknęły się z moimi.

Przyłożyłam dłoń do ust, czując się jak po mocno zakrapianej imprezie. Wszystko w momencie zwolniło, każdy dźwięk docierał do mnie w zwolnionym tempie. Nie liczyło się nic, tylko ogromny szok na twarzy Jaydena, który w momencie stanął jak wryty. 

-Lauren. -szepnęłam cicho, idę do łazienki, za chwilę wrócę. -odparłam i nie czekając na odpowiedź przepchnęłam się przez tłum zebrany pod sceną.

Nie wiedziałam, czy pokaz  natychmiastowo się skończył. Czy Jayden mimo chwilowego szoku wrócił do pracy.

Ja pierdole. 

Jayden był striptizerem.

Lauren miała rację, ten wieczór zdecydowanie należeć będzie do niezapomnianych. 

***
-I jak wrażenia Vivi? -zagadnęła Lauren, wyrywając mnie tym samym z głębokiej zadumy.

-To nie dla mnie. -mruknęłam po chwili, przenosząc spojrzenie ponownie w okno znajdujące się po mojej prawej stronie.

Po tym jak wróciłam z łazienki nie zastałam już występu chłopaka, który ostatnio zajmuje sporo miejsca zarówno w moim życiu, jak i umyśle.

Jednomyślnie stwierdziłyśmy, że pora się już zbierać, takim oto sposobem utknęłam w żółtej taksówce z rozemocjonowana przyjaciółką i natłokiem myśli.

-Mnie tam się podobało. -zagadnęła chichocząc. -Szczególnie ten solowy występ. -dodała, czym natychmiastowo skupiła moją uwagę.

Wpatrywałam się w nią intensywnie, czekając, aż rozwinie swoje myśli.

-Widziałaś jego tyłek? -rzuciła po chwili, skupiając na mnie swoje spojrzenie. -Te umięśnione plecy, a te tatuaże?! Kobieto, ja tam marzyłam o tym, aby mnie przeleciał. -dodała, posyłając w moją stronę szeroki uśmiech.

Zacisnęłam pięści, starając się nie pokazywać swojej irytacji.

,,Marzyłam o tym, aby mnie przeleciał."

Po moim kurwa, trupie.

-A ty Vivi? Marzyłaś o tym oglądając ten boski występ. -rzuciła ponownie, kokieteryjnie poruszając swoimi brwiami.

Prychnęłam cicho, patrząc na nią pobłażliwie.

Nie musiałam marzyć...

On mnie praktycznie przeleciał.

Jedyny problem tkwił w słowie praktycznie.

Poruszyłam szybko głową.

Boże Vivi, co ty gadasz, o czym ty myślisz.

Weź się kobieto w garść.

-Nie. -odpowiedziałam po chwili, zaciskając dłonie na brzuchu.

Dziwne uczucie, które się w nim rozpłynęło uświadomiło mi jedną, ale konkretną sprawę.

Kłamałam.

-------------------------------------------------------------
I jak wrażenia? Dajcie znać i do następnego! ~Patrycja1926

Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz