Rozdział 12

674 21 1
                                    

Nasze oddechy mieszały się ze sobą.

Cisza, która panowała od dłuższego momentu była pewnego rodzaju wybawieniem.

Moim wybawieniem. 

 Niespiesznie uniosłam swój wzrok, natrafiając na przeszywające, ale łagodne spojrzenie bruneta.

Wypuściłam delikatnie powietrze, przejeżdżając jednocześnie językiem po moich suchych wargach.

-Więc? -rzucił nagle czarnowłosy, przerywając tym samym ciszę, panującą między nami. -Doskonale wiem, że wszystko zarówno widziałaś jak i słyszałaś. -dodał, patrząc głęboko w moje oczy. 

Uchyliłam lekko usta, chcą momentalnie zaprzeczyć, jednak słowa wypowiedziane przez Jaydena natychmiastowo mi to udaremniły.

-Nawet nie próbuj zaprzeczyć. -wypowiedział spokojnie, kładąc swoją wolną dłoń na moim biodrze. -Chyba nie myślałaś, że nie zauważyłem tego jak od rana za mną chodzisz? -zapytał, jednocześnie luzując uchwyt, w którym znajdowały się moje nadgarstki. 

Cóż...

Tak właśnie myślałam.

-Oh... -szepnęłam ledwo słyszalnie.

Nie bardzo wiedziałam jak powinnam się teraz zachować. W końcu niecodziennie kogoś śledzę, w dodatku z tak opłakanym efektem.

-Nic nie powiesz? -rzucił, z lekką kpiną Jayden, przyciskając swoje ciało do mojego. 

Uniosłam hardo swoją głowę, natrafiając na spojrzenie zielonych oczu.

Co jak co, ale z tych wszystkich kolorów soczewek w zielonych wygląda najbardziej komicznie.

-Czym Ty się zajmujesz? -wyrzuciłam z siebie, tracąc wcześniejsze poczucie zawstydzenia.

Jego ciche prychnięcie odbiło się od odrapanych ścian budynku, a głęboki głos już po chwili dotarł do moich uszu. 

-I tym i tamtym. -odparł lekceważąco, wypuszczając moje nadgarstki ze swojego uścisku. 

-Nie pogrywaj sobie. -rzuciłam, odpychając go lekko od ciebie. 

-Oh doprawdy? -dopytał, uśmiechając się przy tym kpiąco.

-Oh doprawdy! -powtórzyłam, a wręcz wykrzyczałam mu prosto w twarz, mrużąc przy tym swoje powieki. -Chyba nie chciałbyś trafić przez to do więzienia. -rzuciłam, gestykulując przy tym dłońmi.

-Grozisz mi? -obserwowałam uważnie sylwetkę bruneta, która lekko napięta, powoli zaczęła się zbliżać w moim kierunku.

-Nie, po prostu informuję. -odparłam, z hardo uniesioną głową.

-Tak? -rzucił, pochylając się w moją stronę. -A wiesz, że za brak udzielenia pomocy też można trafić do więzienia? -dopowiedział, patrząc mi przy tym głęboko w oczy.

Zmarszczyłam lekko brwi, wpatrując się w postać Jaydena.

Pomrugałam kilkukrotnie oczami, oddychając przy tym głęboko.

-Co jest gwiazdo? Nagle straciłaś swój cięty języczek? -szepnął, przybliżając się bardziej w moim kierunku.

-Skąd Ty...- zaczęłam, lecz nie dane mi było skończyć, bo ponownie swój głos zabrał czarnowłosy chłopak.

-Widzisz, mam swoich informatorów. 

Czułam jak zimne poty w momencie oblały moje ciało. 

Skąd on do kurwy nędzy o tym wie?!

Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz