Uśmiechnęłam się delikatnie obserwując krzątającą się po kuchni mamę, która w panice jednocześnie przygotowywała pieczeń, piekła cynamonowe ciasteczka i szukała świątecznej zastawy, która jak co roku miała się znaleźć na naszym stole.
-Jasna cholera, nikt mi tu nie pomaga. -mruknęła, wyrabiając prawą dłonią ciasto. -Martin, do cholery. -wrzasnęła, starając się odkleić miękkie ciasto, które w momencie znalazło się pomiędzy jej palcami.
-Już pędzę kochanie. -rzucił tata, podnosząc się szybko z wygodnej kanapy.
-Pantofel. -zaśmiałam się, patrząc na poważną minę ojca, który aktualnie zabijał mnie wzrokiem.
-Vivian, nie śmiej się z ojca i bierz się za pakowanie prezentów. -rzuciła, machając szybko oblepioną dłonią.
Parsknęłam cicho, patrząc na jej nieudolne poczynania.
-Dziadkowie i ciotka Mendy z mężem i dziećmi będą na siedemnastą. -mruknęła, patrząc na mnie uważnie. -Do tego czasu, wszystkie prezenty mają być spakowane. -dodała, wracając do wyrabiania ciasta.
-Jasne. -bąknęłam, przenosząc spojrzenie na prezenty.
Szmaciana lalka, klocki lego, skórzany pasek i eleganckie rękawiczki, to zapewne prezenty dla ciotki Mendy i jej rodziny. Natomiast czarna torebka i śnieżnobiała koszula w delikatne kropki to z pewnością prezenty dla babci i dziadka. W końcu kobieta jest prawdziwą fanką torebek, dlatego też co roku, dostaje od nas kolejną zdobycz do swojej kolekcji.
A mi jak co roku przypada pakowanie prezentów, bo jak twierdzi moja kochana rodzinka tylko ja mam na tyle cierpliwości to pakowania tylu różnokształtnych przedmiotów.
***
-Babciu, dziadku. -krzyknęłam, rzucając się w ich objęcia.
-Vivi kochanie, jak ty wyrosłaś! -rozczuliła się babcia, mierząc moje ciało swoim łagodnym spojrzeniem. -Pannica z ciebie, złotko. -dodała, łapiąc w dłonie moje policzki.
Odkąd pamiętam, uwielbiała tak robić.
-Dzięki babciu. -zaśmiałam się, zabierając od niej zapakowane pakunki.
-Na pewno kawalerzy się za tobą oglądają. -rzucił dziadek, uśmiechając się w moim kierunku. -W końcu mamy taką piękną wnusie. -dodał, zerkając na babcię, która w tym momencie ochoczo mu przytakiwała.
-Przestańcie, jesteście nieobiektywni. -mruknęłam, śmiejąc się przy tym szczerze.
-Ale ja jestem i zgadzam się z twoimi dziadkami w stu procentach. -odwróciłam się zaskoczona, patrząc na Jaydena, który w dopasowanym czarnym garniturze prezentował się obłędnie.
Biała koszula opinała jego wyrzeźbioną klatkę piersiową, spod której prześwitywały lekkie zarysy losowych tatuaży. Zazwyczaj zmierzwione włosy, były teraz idealnie ułożone, a delikatny zarost równiutko przystrzyżony.
Wyglądał kurewsko gorąco.
-Dobry wieczór państwu, jestem Jayden Javers. -rzucił, czym wybudził mnie z chwilowego zawieszenia.
-O Jayden, jak miło że udało ci się do nas dołączyć. -nuta zadowolenia w głosie mojej rodzicielki była słyszalna od razu.
-Udało, bardzo dziękuję za zaproszenie, pani Vels . -odpowiedział grzecznie, uśmiechając się przy tym ciepło. -Tutaj taki mały prezent dla pani i męża.
A więc, to tak.
To ona go tutaj zaprosiła, ale kiedy, jak?
Nie wiem, ale wcale nie mam jej tego za złe.
CZYTASZ
Odkryjmy siebie ✔️
RomanceTajemniczość, która powoduje, że każdy się za nią ogląda. Jedni z ciekawością, drudzy ze zdziwieniem, a jeszcze inni z ogromnym respektem. I ciekawość, która jest tak ogromna, że za wszelką cenę chce odkryć wszystkie sekrety, poznać odpowiedzi na ws...