Rozdział 18

642 22 5
                                    

Mruknęłam cicho, czując delikatne łaskotanie w okolicach stóp. Cichy śmiech, już po chwili opuścił moje usta, gdy malutkie zęby Ruby z ogromnym zaangażowaniem tarmosiły moją świąteczną skarpetę. Do świąt zostały już tylko dwa tygodnie! Zdecydowanie to najwyższa pora, aby wprawiać się w świąteczne przygotowania. 

Ja akurat zaczęłam od skarpetek. 

Spojrzałam na Ruby, czując wyraźnie jej ślinę na kostce.

Co ja z nią mam...

 Westchnęłam i zerknęłam ponownie w ekran telefonu, gdy niespodziewane dźwięki dotarły do mnie w ułamku sekundy. Zmarszczyłam brwi, patrząc szybko na Ruby, która nadal zajęta była swoją misją rozszarpania brązowego i swoją drogą Bogu ducha winnego renifera, naszytego na kawałku materiału. Wzruszyłam ramionami kładąc się szybko na brzuchu.

Chyba świruję...

Sięgnęłam po dwie małe, bezprzewodowe słuchawki, które już po chwili znalazły się w moich uszach. Delikatne dźwięki piosenki spowodowały, że odpłynęłam. Przymknęłam delikatnie powieki, przekręcając się jednocześnie na brzuch.

Uwielbiałam tak leżeć! 

Choć moje cycki nie powielały tego zachwytu.

Przygryzłam lekko wnętrze policzka, słysząc słowa jednej z moich ulubionych piosenek, gdy czyjeś dłonie znalazły się na moich.  Otworzyłam szybko oczy, czując dreszcze strachu.  Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować jedna z dłoni mojego napastnika zasłoniła mi szczelnie usta, druga z kolei zacisnęła się na mojej szyi. 

Łzy szybko zgromadziły mi się pod powiekami. 

Jego ciało przyciskało moje, przez co nie byłam w stanie wykonać nawet najmniejszego ruchu.

Czy właśnie tak przyszło mi zginąć?

 We własnym pokoju w obecności psa, który przeszedł spokojnie na drugą stronę pokoju, gdzie rozwalił się wygodnie na swoim ciepłym kocu.

Przysięgam, jeśli przeżyje rozważę psie okno życia! 

Samotna łza spłynęła po moim policzku, gdy niespodziewanie dłoń oprawcy oderwała się od mojej szyi, po czym zwinnie otarła mokry ślad. 

Wstrzymałam powietrze, czując jego oddech tuż przy moim prawym uchu. Zacisnęłam mocno powieki, bojąc się niesamowicie.

Jego ciepły oddech owiał okolice mojego ucha, a mnie przeszedł prąd.

Przyjemny prąd. 

Natychmiastowo otworzyłam oczy, gdy w tym samym momencie cichy szept opuścił usta nieproszonego gościa.

-Gwiazdo... -zaczął, lecz mi nie potrzeba było niczego więcej.

Spięte ciało w momencie się rozluźniło, galopujące serce zwolniło, a uczucie strachu minęło...

Zastąpiło je niesamowite wkurwienia.

Szarpnęłam ciałem, chcąc uwolnić się spod cholernego ciała, cholernego Jaydena.

-Wiem, przesadziłem. - szepnął ponownie, przyciskając moje ciało mocniej do materaca.

Jego dłoń cały czas znajdowała się na moich ustach, przez co nie mogłam powiedzieć, a właściwie wykrzyczeć mu tego, na co w tej chwili miałam cholerną ochotę. 

-Gwiazdko, nie chciałem cię wystraszyć.-ciągnął dalej, przejeżdżając wolną dłonią po moim policzku. -Wiem, jestem kutasem. -dodał po chwili, wtulając twarz w moje włosy.

Pokiwałam twierdząco głową, dając mu znak, że zgadzam się z jego stwierdzeniem. 

-Nie chciałem.- ciągnął dalej. -Chociaż może, trochę chciałem. -rzucił, śmiejąc się cicho.

Prychnęłam na tyle, na ile pozwalały mi zasłonięte usta i skupiłam się na dalszych słowach bruneta.

-Vivi.. -mruknął, przejeżdżając swoim nosem po długości mojej szyi. 

Sapnęłam cicho, czując przyjemne ciepło biegnące po każdym fragmencie  mojego ciała.

-Stęskniłem się wiesz. -dodał zahaczając ustami o płatek ucha. -Też się stęskniłaś? -zapytał, wciskając wolną dłoń pod mój brzuch.

Jego dłonie były szorstkie, ale dotyk, który zostawiał aktualnie na kawałku mojej skóry był tak delikatny. 

Zaprzeczyłam ruchem głowy, choć przyznać muszę, że trochę skłamałam.

Minimalnie, ale tak ciut, ciut się za nim stęskniłam.

Ale on wcale nie musi o tym wiedzieć.

-Tak? -zapytał, ze słyszalnym rozbawieniem w głosie. -To czemu reagujesz tak na mój dotyk? -dodał, zostawiając delikatny pocałunek na mojej szyi.

Westchnęłam cicho, czują niewyobrażalną przyjemność.

-Czemu z każdym moim dotykiem, wyglądasz jakbyś była w niebie? -dodał, pochylając się jeszcze bardziej nad moim uchem.

Mruknęłam, czując gromadzące się podniecenie.

-Musisz jednak coś wiedzieć Vivi... -zaczął, przejeżdżając delikatnie wytatuowanymi palcami po moich żebrach. -Zabiorę cię do piekła. -dokończył, zasysając skórę na moim karku. -A później do nieba. -rzucił, dmuchając lekko w zapewne czerwony ślad. -Sama wybierzesz, gdzie będzie ci ze mną lepiej, gwiazdo. - ponownie dokończył i szybkim ruchem przerzucił mnie na plecy.

Cholera.

Mam ochotę zwiedzić z nim piekło.

Mam też ochotę zwiedzić z nim niebo.

Obojętne mi, gdzie skończymy.

Ważne, żebyśmy byli tam razem...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nowy rozdział! Jak wrażenia? Dajcie znać i do następnego!~Patrycja1926

Odkryjmy siebie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz