*Wspomnienie*
Mała dziewczynka wraz ze swoim tatą spacerowała sobie po ulicy Pokątnej, co jakiś czas rozglądając się na boki z zachwytem.
- Tato pójdziemy tam? - dziewczynka wskazała paluszkiem sklep miotlarski.
Jej tata kiedy zobaczył miejsce które wskazała córka zaśmiał się.Przypomniały mu się jego lata młodości, kiedy to jeszcze chodził do Hogwartu i był w drużynie Quidditcha. Był szukającym Hufflepuffu.
- Rośnie nam gwiazda Quidditcha co? - powiedział z uśmiechem. Cieszył się że jego córka idzie w jego ślady - Chodźmy - dodał po chwili i pociągną córkę w stronę sklepu.
W sklepie była masa sprzętu do gry w Quidditcha od różnych zniczy, tłuczków po miotły, stroje a także flagi oraz atrybuty kibiców. Sklep zachwycał od samego spojrzenia na niego na zewnątrz a co dopiero wnętrze. Wszystko w sklepie było poukładane na misz masz, ale miało to swój urok.
Kiedy Eliza i Ted rozglądali się po sklepie przed nimi wyrósł mężczyzna na oko w wieku Teda. Miał długie do ramion blond włosy, niebieskie ogromne oczy a na nosie piegi które idealnie komponowały się z jego dużymi okularami. Mężczyzna był bardzo wysoki i szczupły, ubrany w czerwony Sweter w złote paski, który został mu jeszcze z czasów Hogwartu kiedy to uczęszczał do tej szkoły i był uczniem domu Gordryka Gryffindora, miał również zwykłe czarne spodnie i granatowe trampki.
- Oh kogo moje oczy wiedzą czyż to nie Ted Williams a to zapewne twoja córka? - zapytał mężczyzna.
- Masz rację Xeniusie to moja córka Elizabeth - powiedział Ted i uśmiechnął się.
- Jaka podobna do ciebie - zaśmiał się mężczyzna.
Eliza nic nie powiedziała, ponieważ nie przepadała za rozmowami z obcymi ludźmi nawet, jeśli to byli jacyś znajomi jej taty czy mamy poprstu była bardzo nieśmiała.
Kiedy panowie rozmawiali 9-cio letnia Eliza chodziła po sklepie i rozglądała się na boki. Wszystko co się w nim znajdowało ją intrygowało.
Tata dużo jej opowiadał o Quidditchu a nawet zabierał ją na mecze więc nic dziwnego że mała Eliza marzyła że kiedyś jak dorośnie będzie grała w Quidditcha.
Dziewczynka bardzo chciała grać na pozycji szukającego ponieważ ta pozycja interesowała ją najbardziej.
- Liza pożegnaj się musimy już wracać - powiedział Ted.
- Do widzenia - powiedziała dzwiczynka prawie że nie słyszalnie.
Kiedy wyszli ze sklepu Ted teleportował ich do domu, ale kiedy już się tam znaleźli przeżyli szok. Z domu została jedynie ruina i gdzie nie gdzie jeszcze tlił się ogień. Mała Eliza była przerażona, nie wiedziała co się dzieje. Ted szybko puścił rękę córki i wbiegł w ruinę.
- Lily! - krzyknął, ale odpowiedziała mu tylko głucha cisza.
- Gdzie jesteś skarbie? - biegał wśród ruin szukając żony.
W końcu ją znalazł niestety Lily Williams leżała martwa w kuchni na podłodze. Była to kobieta drobnej postury, miała krótkie blond włosy I zielone oczy w odróżnieniu od Teda, który był czarodziejem czystej krwi ona była zwykłą mugolką.
-Lily... - szepnął Ted klękając przy ciele ukochanej ze łzami w oczach.
- Tatusiu co się stało mamusi? - zapytała dziewczynka taty.
- Wiesz mamusia została potraktowana bardziej źle przez złych ludzi skarbie, ale teraz jest w lepszym miejscu - mówiąc to nadal trzymał w objęciach ciało ukochanej.
*koniec wspomnienia*
CZYTASZ
Ona • James Potter
FanfictionOna jest zwykłą Krukonką, w której życiu nic się nie dzieje po za nauką, grą w Quidditch, czy siedzeniem w opuszczonych korytarzach po ciszy nocnej i pisaniu z najlepszą przyjaciółką, która skończyła już Hogwart. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości...