Wielka Sala od zawsze była piękna. Nie tylko nowi uczniowie patrzyli na nią z zachwytem, ale starzy również. Jednak główną atrakcją był sufit, który był zaczarowany w taki sposób aby wyglądał jak prawdziwe niebo.
Wzdłuż sali stały cztery stoły, każdy w innych barwach. Od lewej jak się wchodzi stoi stół Ravenclaw ozdobiony niebieskim obrusem a nad stołem wiszą niebieskie chorągwie z czarnym krukiem.
Tuż obok stał stół w żółtych barwach a nad nim wisiały żółte chorągwie z borsukiem i był to stół hufflepuffu.
Obok stołu borsuka stał stół lwa był udekorowany w krwisto czerwone barwy a na chorągwi widniał złoty lew.
Ostatni ze stołów należał do mieszkańców domu Salazara Slytherina. Obrus był w kolorze zielonym. Stół jednak różnił się od pozostałych trzech. Na chorągwi i obrusie widniało zwierzę reprezentujące dom był to srebrny wąż.
Coraz wieciej uczniów gromadziło się w Wielkiej Sali I zasiadało do swoich stołów. Między innymi tą osobą byłam ja.
Pokierowałam się w stronę niebieskiego stołu i usiadłam obok Davida Rogersa, był on kapitanem krukońskiej drużyny Quidditcha.
- Hej David jak ci minęły wakacje? - zapytałam.
- O hej Eliza, bardzo dobrze byłem z rodzicami na Mistrzostwach Świata w Quidditchu - powiedział z radością w oczach. Widać było że się cieszy.
- To super David! ja też miałam jechać, ale niestety mój tata miał pracę i nie mogłam - powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie.
- Na pewno pojedziesz za rok a jak nie to ja cię zabiorę i razem pojedziemy - objął mnie ramieniem i się do mnie uśmiechnął.
- Haha dzięki David - uśmiechnęłam się, ale zrobiło mi się niezręcznie głównie przez to że kiedyś podobałam się Rogersowi. Jednak on nie był w moim typie, więc lekko dałam mu do zrozumienia że między nami nic nie będzie. Niby to zaakceptował, ale czasami mam wrażenie że nie do końca się z tym pogodził i dalej próbuje mnie podrywać.
Z zamyślenia wyrwał mnie dyrektor Dippet i jego coroczna przemowa.
- Witajcie drodzy uczniowie miło mi powitać was w nowym roku szkolnym. Jednych pożegnaliśmy jednych witamy. Tak jak w tym przypadku. Zapraszamy profesor McGonagall!
Kiedy to powiedział drzwi Wielkiej Sali otworzyły się po czym weszła profesor Mcgonagall z pierwszorocznymi, David i reszta drużyny która siedziała koło nas zaczęła się śmiać.
- Widzicie ich przerażone miny? - zapytał Michael Watersteet.
- Hahahaha a ten mały wygląda jakby miał zemdleć - zaśmiał się głośno Max Burton.
- Przestańcie! sami tak wyglądaliście jak byliście tutaj pierwszy raz - skarciła ich Elena Mcgommery nasza ścigająca.
- Ale Eleniu.. - zaczął Max ale ta mu przerwała.
- A przypomnieć ci jak zwymiotowałeś na samym środku sali? - zapytała ze złośliwym usmieszkiem a Burton od razu przestał się śmiać - i nie mów do mnie Eleniu wiesz że tego nie cierpię - warknęła na niego.
- Więc tak, jak wyczytam wasze imię i nazwisko podejdźcie do mnie dobrze? - a pierwszoroczni zaczęli kiwać głową na tak.
- Ava Gilsky - niska blondynka z lokami do pasa podeszła do stołka a profesor Mcgonagall założyła jej na głowę tiarę przydziału po chwili tiara krzyknęła - Ravenclaw!! W wielkiej sali było słychać wielkie brawa ale najgłośniej bił dom kruka.
CZYTASZ
Ona • James Potter
FanficOna jest zwykłą Krukonką, w której życiu nic się nie dzieje po za nauką, grą w Quidditch, czy siedzeniem w opuszczonych korytarzach po ciszy nocnej i pisaniu z najlepszą przyjaciółką, która skończyła już Hogwart. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości...