Obudziłam się równo o 8. Wczoraj poszłam dość wcześnie spać jak na mnie.
- Pora wstawać - szepnęłam do siebie, kiedy wybiła 8:30 ponieważ o 9 było śniadanie. Wstałam i poszłam do łazienki się umyć.
Kiedy wyszłam z łazienki ubrałam zwykły kaszmirowy Sweter, który dostałam rok temu na Święta od Andromedy, zwykłe czarne jeansy, wsunęłam granatowe, wysokie Converse I poszłam w stronę Wielkiej Sali.
Z racji że dzisiaj jest sobota to uczniowie nie mają obowiązku noszenia mundurka w szkole, tyle dobrego. To nie tak że nie podobają mi się szkolne mundurki, podobają, ale czasami denerwuje mnie to że wszyscy wyglądają tak samo a jedynie co się różni to kolory naszych krawatów i naszywki z herbem domu.
Doszłam do Wielkiej Sali gdzie nie było za dużo ludzi raptem 8 Gryffonów, 11 Ślizgonów, 9 Puchonów i 12 Krukonów.
Pokierowałam się w stronę mojego stołu i usiadłam na stałym miejscu moim i moich znajomych, czyli na samym końcu stołu.
Siedziałam tak w ciszy i konsumowałam mój posiłek co jakiś czas popijając sokiem dyniowym aż nagle w Wielkiej Sali rozległ się chuk a już po chwili na mojej głowie I Severusa Snape'a ze Slytherinu spadł ogromny balon wypełniony farbą.
- Głupi Huncwoci - pomyślałam całą czerwona ze złości.
Wstałam od stołu i skierowałam się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Tuż po wyjściu spotkałam chłopaków opartych o ścianę i śmiejących się do rozpuku.
- Zabawne - pomyślałam.
Widząc moją reakcję ktoś kto nie zna mnie lub Huncwotów mógłby pomyśleć że nie mam poczucia humoru, mam, ale jak głównie tobie robią żarty od dobrych 6 lat to każdy miały dosyć I przestało by go to śmieszyć zwłaszcza że ci idioci robią mi żarty przy każdej możliwej okazji kiedy mnie widzą. Ja podziwiam Snape'a za jego cierpliwość do nich.
Przeszłam koło nich nawet na nich nie patrząc po czym poszłam do wieży Ravenclaw. Kiedy weszłam do pokoju od razu udałam się w stronę szafy aby wyjąć z niej czyste ubrania a po chwili weszłam do łazienki, zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic.
Kiedy już się wykąpałam, ubrałam w czyste ubrania i za pomocą zaklęcia wysuszyłam włosy udałam się w stronę Błonia. Stwierdziłam że i tak nie ma sensu iść z powrotem do Wielkiej Sali.
Tak też zrobiłam chwilę później byłam już na błoniach i usiadłam pod Bijącą Wierzbą. Dzisiejszego dnia pogoda była o wiele lepsza niż wczoraj, było ciepłej, nie wiało i nie padało.
Siedziałam tak z parę dobrych minut aż nie zaczęłam się nudzić. Szkoda że zawsze pierwszą sobotę września musimy spędzić w szkole a nie możemy iść do Hogsmeade.
Kiedy tak siedziałam wzięło mnie na przemyślenia. Zdałam sobie sprawę jaka jestem samotna odkąd Andromeda skończyła szkołę. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale teraz zdałam sobie sprawę że nie mam się do kogo odezwać, nie mam z kim spędzać wolego czasu, ani z kim wybrać się do wioski. Owszem mam znajomych i to dużo, ale to tylko znajomi, którzy mają swoje grupki przyjaciół a ja nie chce zawracać im głowy, w dodatku to nie to samo co Andromeda. Ona była dla mnie jak siostra, bratnia dusza i bardzo mi jej brakuje.
Siedziałam tak i czytałam książkę, aż nie zobaczyłam że coś a raczej ktoś zasłonił mi słońce. Byli to Huncwoci od lewej James Potter obok niego stał Syriusz Black a obok Syriusza stał Remus Lupin. Ten 4 - Peter pewnie jak zawsze w kuchni siedzi.
- O widzę że się przebrałaś Williams, żarcik się podobał? - zapytał z kpiną i głupim uśmieszkiem Potter.
- Bardzo - powiedziałam sarkastycznie i wróciłam do lektury.
- Zjeżdżaj stąd Williams to nasze drzewo - powiedział Black.
- Wasze? - zapytałam i wybuchałam śmiechem - nie widzę żeby było podpisane - dodałam i znowu zaczęłam czytać.
- Chłopaki dajcie spokój - Powiedział Lupin.
- Chociaż jeden normalny - pomyślałam.
- Luniek! - krzyknęli w tym samym czasie Potter i Black a ja przewróciłam oczami - i ty przeciwko nam? - dodał Potter.
- Dobra idioci idę stąd - powiedziałam po czym wstałam i pokierowałam się w stronę boiska do Quidditcha nie zwracając uwagi na ich krzyki i wołanie.
CZYTASZ
Ona • James Potter
FanfictionOna jest zwykłą Krukonką, w której życiu nic się nie dzieje po za nauką, grą w Quidditch, czy siedzeniem w opuszczonych korytarzach po ciszy nocnej i pisaniu z najlepszą przyjaciółką, która skończyła już Hogwart. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości...