23 kwietnia 1977
Dzisiaj jest piętek czyli dzień wyników z OWUTEM-ów. Strasznie się stresuje, praktyka z zaklęciami i eliksiry myśle że poszły mi dobrze, gorzej z teorią, nie mam bladego pojęcia jak mi poszło.Wstałam wreszcie z łóżka po czym udałam się do łazienki aby trochę się ogarnąć. Od tygodnia praktycznie nie widziałam się z Jamesem ani z Huncwotami ponieważ ci szykują nadal jakiś ekstra kawał na zakończenie roku szkolonego. Było mi przykro z tego powodu gdyż tęskniłam za chłopakami a zwłaszcza za Jamesem.
Zdałam sobie sprawę że przez Jamesa stałam się miękką kluchą, która potrzebuje atencji 24/7, ale cóż poradzę, to wina Jamesa, że mnie tak rozpieszcza.
Postanowiłam jednak się tym nie przejmować i poszłam po śniadaniu do biblioteki. Jak dla mnie najlepsze miejsce na uciekniecie od rzeczywistości, zaraz po łóżku Jamesa w jego domu w Dolinie Gordryka. To łóżko to cudo.
Biblioteka tego dnia była zupełnie pusta. Ale co się dziwić dzisiaj jest tak piękna pogoda że aż żal nie skorzystać No może po za mną. Ja wole posiedzieć tutaj. Nawet pani Prince sobie poszła zostawiajac mi bibliotekę pod moją opieką. Z racji że nie ma jej tutaj zamknęła drzwi żeby każdy myślał, że jest zamknięte. Ja się cieszyłam bo miałam spokój i ciesze.
Usiadłam do „mojego" stołu na samym końcu biblioteki po czym zaczekam czytać książkę, którą dostałam od Remusa na święta.
Nie miałam okazji jeszcze jej zacząć więc teraz kiedy już jest po wszystkim, nie ma już lekcji ani egzaminów mam czas dla siebie. Siedziałam tak przez godzinę może dwie coraz bardziej wchłaniając się w książkę. Ona mnie centralnie pożerała, oderwałam się całkowicie od rzeczywistości do czasu aż nie poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramionami za szyje i całuje w policzek. Tak to był James. Odłożyłam książkę po czym spojrzałam na chłopaka.
- Tu się ukrywa moja księżniczka - powiedział dalej się do mnie przytulając.
- Nigdzie się nie ukrywam to ty ciagle znikasz na całe dnie i cię nie ma - powiedziałam po czym spojrzałam na niego smutno.
- Przepraszam skarbie, obiecuje, że już nie długo to się skończy, daj mi czas do niedzieli a będę cały twój 24/7 - powiedział James po czym obrócił krzesło w taki sposób że teraz siedziałam twarzą do niego.
Po chwili podniósł mnie a krzesło odepchnął na bok. Usiadłam na stole a James stanął mniejszy moimi nogami gładząc moje uda i całując mnie po szyi i obojczykach gdzie nie gdzie robiąc malinki. Normalnie protestowała bym w końcu jesteśmy w bibliotece, może nikogo tutaj nie ma, ale zawsze może ktoś wejść do środka i nas zobaczyć, ale w tym momencie nie miałam na to siły ani ochoty. Brak bliskości ze strony Jamesa przez ten tydzień był dla mnie koszmarem. Przyzwyczaiłam się do codziennych dawek pieszczot, pocałunków, przytulasów i nagle to zniknęło na tydzień. Niby tylko 7 dni, ale dla mnie jak wieczność. James zjeżdżał pocałunkami coraz niżej i niżej aż w końcu dojechał do kołnierzyka mojej bluzki. Spojrzał mi w oczy po czym wrócił do moich ust łapiąc za krawędź mojej koszulki po czym zdjął ją a już po chwili pozbył się swojej.
James był w stroju Quidditcha gdyż zapewne właśnie wrócił z treningu. Nigdy nie przyznałam się do tego głośno, ale lubiłam patrzeć na niego w tym stroju, pasował do niego tak samo jak lubiłam patrzeć jak lata na miotle. Wtedy jest taki szczęśliwy. Po chwili moja spódniczka również wyładowała na podłodze a James zaczął wbijać swoje palce w moje biodra z całej siły przysuwając mnie jak najbliżej siebie. Ja położyłam mu ręce na karku przyciągając go do siebie przez co wylądowałam plecami na stole a James zawisł nade mną schodząc pocałunkami na mój brzuch a później wewnętrzną stronę ud.
CZYTASZ
Ona • James Potter
FanfictionOna jest zwykłą Krukonką, w której życiu nic się nie dzieje po za nauką, grą w Quidditch, czy siedzeniem w opuszczonych korytarzach po ciszy nocnej i pisaniu z najlepszą przyjaciółką, która skończyła już Hogwart. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości...