Poniedziałek. Znienawidzony przez chyba wszystkich uczniów dzień. Nawet uczniowie Hogwartu nie pałają za nim sympatią pomimo tego że są w niesamowitej szkole Magii i Czarodziejstwa.
Jednym z tych uczniów jestem też ja. Wstałam przed 8 po czym podeszłam do okna otworzyć je na pare minut, żeby wywietrzyć pokój po czym skierowałam się do szafy aby wyjąc jakieś w miarę wygodne rzeczy na dzisiejszy dzień, gdyż mam dzisiaj masę zająć.
Aż 5 godzin z Gryfonami, 1 godzinę z puchonami i 1 godzinę ze ślizgonami. Gdy wyszłam z łazienki zamknęłam okno, wzięłam moją torbę z książkami po czym wyszłam z pokoju idąc do Wielkiej Sali. Po drodze spotkałam Lily Evans również tam idącą. Gdy dziewczyna mnie zauważyła zamiast podejść i się przywitać jak miała w zwyczaju spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem po czym pobiegła prosto do Wielkiej Sali. Zastanawiałam się przez pare minut co się właśnie stało. Lily nigdy się tak nie zachowywała, napewno nie w stosunku do mnie, coś jest nie tak.
Z takimi myślami doszłam do Wielkiej Sali, gdzie większość uczniów jadła już śniadanie. Gdzie nie gdzie można było zauważyć luki przy stołach, ale one już powoli się uzupełniały.
Podeszłam do mojego stołu po czym usiadłam od razu na brzegi gdzie zwyczaj siedzę. Nie lubię siedzieć w tłumie ludzi dlatego od dobrych 6 i pół roku siedzę zawsze tu wraz z moją ekipą czyli drużyną Quidditcha Ravenclaw i Eleną. Dzisiaj przy naszej części po za dwiema osobami z drużyny i mną nie było nikogo z jednej strony było dziwnie, tak pusto a z drugiej dobrze gdyż miałam więcej miejsca i swobodniej mi się siedziało. Po posiłku udałam się do wieży wschodniej gdzie miałam zajęcia z Gryfonami - zaklęcia z profesorem Whitehouse. Podeszłam pod klasę i usiadłam na ziemi pod ścianą czekając na profesora.
Pov James
Wróciłem późno do pokoju po spotkaniu z Elizą. Świetnie się bawiłem naprawdę, jak nigdy dotąd i już nie mogę się doczekać, aż znowu gdzieś razem wyskoczymy. Gdy wszedłem do pokoju zaatakowali mnie chłopacy zalewając masą pytań.
- I jak było? - zapytał pierwszy Remus.
- Coś zaiskrzyło? - dodał Syriusz.
- Właśnie? - odezwał się Peter.
- Było świetnie naprawdę od dawna się tak cudownie nie bawiłem z żadną dziewczyna, co do tego czy zaiskrzyło to moja mała słodka tajemnica - powiedziałem po czym walnąłem się na łóżko z błogim uśmiechem na ustach wpatrując się w sufit.
- Zaiskrzyło - powiedzieli wszyscy na raz patrząc na siebie i przytakując.
- Nigdy nie sądziłem że dożyje dnia kiedy James Potter poczuje coś do innej dziewczyny niż Lily - powiedział Syriusz udając głos dumnego ojca a my wybuchłyśmy śmiechem.
- Cieszymy się twoim szczęściem stary, w końcu przejrzałeś na oczy. Mówiliśmy cię od początku żebyś dał sobie spokój z Lily, w dodatku ja ci mówiłem że Eliza nie jest wcale taka zła jak myślisz - powiedział Remus.
- Miałeś racje Luniek - powiedziałem - nie jest wcale taka złe - dodałem cicho.
- Dobra chłopaki dajmy mu spokój bo nasz Romeo musi zejść na ziemie. Nie wiem jak wy, ale ja idę spać - powiedział Peter po czym położył się i już po chwili słyszeliśmy jego chrapanie.
Po chwili Remus i Syriusz też się położyli po czym zgasili swoje lampki. Tylko moja oświetlała pokój przez co panował w pomieszczeniu pół mrok. Po chwili wstałem po czym podszedłem do krzesła na którym znajdowały się wszystkie nasze rzeczy i wziąłem ręcznik moją piżamę tak myśle że to moja i poszedłem się wykąpać. Gdy wyszedłem zegar na biurku wskazywał równo godzinę 3. Położyłem się po czym zasnąłem wykończony dzisiejszym dniem.
CZYTASZ
Ona • James Potter
FanfictionOna jest zwykłą Krukonką, w której życiu nic się nie dzieje po za nauką, grą w Quidditch, czy siedzeniem w opuszczonych korytarzach po ciszy nocnej i pisaniu z najlepszą przyjaciółką, która skończyła już Hogwart. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości...