Obudziłam się po 10. Dzisiaj jest sobota więc mogę dłużej poleżeć. Z racji że jestem już pełnoletnia nie muszę iść z całą grupą do Hogsmeade, dlatego poleżałam sobie jeszcze przez pare minut po czym wstałam, ubrałam się i poszłam do wielkiej sali na śniadanie. Zawsze w sobotę i niedziele wielka sala jest otwarta cały dzień na takie przypadki jak ja.
Weszłam do środa i moją uwagę przykuli Huncwoci co chwilę podśmiechujący się i zerkający co jakiś czas na drzwi wejściowe. W pewnym momencie poczułam jak coś mokrego spada mi na głowę. Wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy. Gdy to już się skończyło zobaczyłam że jestem cała w niebieskiej farbie i brokacie. Byłam wściekła. Podeszłam do Huncwotów.
- Aha? Więc po to było wam zaprzyjaźnienie się ze mną tak? Po to żeby uśpić moją czujność a później ośmieszyć mnie na oczach całego Hogwartu? - zapytałam wścieka, po moich policzkach spływały łzy, które mieszały się z farbą. Huncwoci natychmiast wstali i podeszli do mnie.
- Eliza to nie tak to miał być żart dla Smarkrerusa. Widzieliśmy jak szedł do wielkiej sali i byliśmy przekonani że to on teraz wchodzi - zaczął pospiesznie tłumaczyć się Syriusz a James zaczął wycierać mi policzki chusteczką.
- Zostaw mnie Potter! Zostawcie mnie najlepiej wszyscy! Co ja wam zrobiłam takiego co!? Od pierwszego roku uprzykrzanie mi życie! Rozumiem Snape'a! Ty jesteś zazdrosny o Lily! - wskazałam palcem na Jamesa - a ty nie cierpisz zadufanych w sobie maniaków czystej krwi! - wskazałam na Syriusza - ale ja!? Nic wam nie zrobiłam! Dajcie mi w końcu święty spokój i przestanie za mną łazić! - krzyknęłam po czym wyszłam z wielkiej sali z Hukiem.
Miałam gdzieś to że wszyscy się na mnie patrzą. W tym momencie nic mnie nie obchodziło. Jedynie co się liczyło to dojście jak najszybciej do dormitorium żebym mogła się wykąpać.
Weszłam do wieży a Wszystkie pary oczu były skierowane na mnie, nie obchodziło mnie to. Jak najszybciej skierowałam się do swojego pokoju po czym zatrzasnęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami po czym zjechałam w dół, z moich oczu znowu zaczęły lecieć łzy. Nie mogłam uwierzyć że tak łatwo dałam się omamić Potterowi. Że tak łatwo uwierzyłam że mnie lubią. Znowu jestem pośmiewiskiem Hogwartu tylko że tym razem nie ma kto mnie bronić, nie ma Eleny.
Po jakimś czasie podniosłam się z ziemi i poszłam do łazienki się wykąpać. Próbowałam zmyć to cholerstwo z siebie, ale zeszło tylko z włosów i gdzie nie gdzie z ciała. Nadal miałam małe plamy na rękach i szyi o dziwo twarz miałam czystą. Wyszłam z pod prysznica po czym zaczęłam się wycierać.
Spojrzałam ostatni raz na siebie w lustrze i stwierdziłam że nie jest tak źle. Gdy już się wytarłam ubrałam czarną grubą bluzę, jeansy i kozaki zarzuciłam na siebie płaszcz, czapkę i szalik po czym wyszłam z wieży kierując się w stronę wyjścia z zamku. Stwierdziłam że zjem coś w Hogsmeade. Gdy już znalazłam się przy wyjściu zobaczyłam Huncwotów stojących tam, gdy ich zobaczyłam chciałam zawrócić, ale gdy oni zobaczyli mnie od razu podbiegli w moją stronę.
- Eliza przepraszamy! to na prawdę nie było na ciebie - znowu zaczęli się tłumaczyć.
- Nie wiem co mamy zrobić żebyś nam uwierzyła i wybaczyła - powiedział Lupin.
- Możecie dać mi jakiś rozpuszczalnik na te plamy bo niczym nie schodzi a używałam już różnych preparatów i zaklęć - powiedziałam.
- Mamy u nas w pokoju, jak wrócimy to ci go dam - powiedział Remus a ja przytaknęłam.
- Co ty na to że dzisiejsze wyjście do Hogsmeade spędzisz z nami? - zapytał James a ja westchnęłam. Nie wiem czemu, ale nie umiem im odmówić.
- Zgoda - powiedziałam po czym uśmiechnęłam się widząc ich radość.
CZYTASZ
Ona • James Potter
FanfictionOna jest zwykłą Krukonką, w której życiu nic się nie dzieje po za nauką, grą w Quidditch, czy siedzeniem w opuszczonych korytarzach po ciszy nocnej i pisaniu z najlepszą przyjaciółką, która skończyła już Hogwart. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości...